Adam Owen: Wierzę w siebie i w moich zawodników

Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Lechia Gdańsk zremisowała wczoraj na własnym stadionie 2-2 z Bruk-Betem Nieciecza, czym przedłużyła serię meczów bez zwycięstwa do siedmiu, i zarazem po raz kolejny rozwścieczyła swoich kibiców. Gospodarze byli nieskuteczni, a do tego popełniali duże błędy w defensywie – Adam Owen nie porzuca jednak swego zwyczajowego optymizmu, i wciąż jest przekonany, że Lechia jest w stanie podnieść się z kolan.

Pomeczowa konferencja Adama Owena po raz kolejny rozpoczęła się słowami “I’m disappointed”, czyli “Jestem rozczarowany”. rzeczywiście, trener miał powody do niezadowolenia, bo jego piłkarze nie spełnili postawionych im założeń taktycznych. – “W końcówce meczu za bardzo się cofnęliśmy, piłkarze poczuli się mniej pewni siebie, i oddaliśmy inicjatywę rywalom. Problem jest w braku pewności siebie. Walcząc o utrzymanie, gdy wychodzisz w meczu na prowadzenie, chcesz je chronić i cofasz się pod własną bramkę. Nie ważne, ile krzyczę na zawodników, by zostali wyżej, ciężko jest im utrzymać pewność.”

Trener Owen odniósł się też do zachowawczego ustawienia, które przygotował na ten mecz, i do trzech nominalnych defensywnych pomocników (Borysiuk, Łukasik i Sławczew) i ich zadań na wczorajszy mecz – “Ich celem było dostarczenie piłki bliżej pola karnego i wywieranie pressingu. Zakładaliśmy sobie, że dwójka z nich zagra wyżej. Włożyliśmy w ten mecz dużo wysiłku. Chcieliśmy zagrać dużo bardziej ofensywnie, wygrać spotkanie.  Najbardziej rozczarowująca jest pierwsza stracona przez nas bramka, w pierwszej połowie rywale stworzyli sobie tylko jedną szansę, i ją wykorzystali.” – Trener widzi też jednak pozytywy – “Wierzę w siebie, wierzę w ten zespół i w metody, które stosujemy. Zawodnicy zagrali dzisiaj lepiej, niż w poprzednich meczach, i musimy z tego meczu wyciągnąć pozytywne aspekty. Możemy rozmawiać o stu różnych taktykach, ale w piłce nożnej najważniejsze jest, by nie tracić głupio bramek, bo to zabija pewność siebie zespołu, i to na tym musimy się w kolejnych meczach skupić i ciężko razem pracować.”

Ze zdaniem trenera, że problem Lechii siedzi w głowach zawodników, zdają się też zgadzać sami piłkarze. Mato Miloš nie był w stanie odpowiedzieć, z czego to wynika – “Co mogę powiedzieć, mieliśmy dziś dobre momenty, prowadząc 2-1 mieliśmy kolejne szanse, ale szczęście, jak w całym sezonie, szczęście nie było po naszej stronie. Sam chciałbym wiedzieć, co się stało. W jednej sekundzie mamy trzy punkty, w następnej jest 2-2. Potrzebna nam jest pewność siebie. Dziś był dobry moment, żeby ją odzyskać, nie udało się, ale jestem pewien, że ten zespół jest w stanie walczyć. Czujemy się drużyną, jesteśmy mocni, i wierzę, że możemy wygrywać.” – zakończył serbski obrońca.

Zadowolony po meczu nie był nawet Adam Chrzanowski, który w tym roku przebojem wdarł się do pierwszego składu Lechii, a we wczorajszym meczu zdobył debiutancką bramkę w Ekstraklasie – “Kolejny raz brak koncentracji. Mogliśmy dotrzymać to zwycięstwo do końca, bo mamy doświadczonych zawodników, ale jak nie idzie, to nie idzie do końca. Dla mnie ta bramka to nic ważnego. Ważne są trzy punkty, a dziś znowu nie udało się ich zdobyć.”

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.