fot. pilkarskiswiat.com
Udostępnij:

Ostateczne ratowanie twarzy

Trenerzy wylatują, piłkarze za nic mają swoje obowiązki i nie zawsze się z nich wywiązują, zarząd bez grama zaufania i cierpiący kibice - tak w skrócie wyglądają ostanie lata wokół Lecha Poznań. Dziś został napisany kolejny hańbiący rozdział w historii rządów panów Rutkowskiego i Klimczaka. Podziękowano Adamowi Nawałce po zalewie czterech miesiącach pracy na stanowisku trenera Kolejorza. 

Zawarte w nagłówku wyrażenie hańbiący rozdział nie tyczy się kwestii zwolnienia Adama Nawałki, bo na to się zanosiło i jest to jak najbardziej słuszna decyzja. Z tym trenerem Lech nie osiągnąłby nic. Formuła zatrudnienia byłego selekcjonera wyczerpała się jakoś na początku lutego po powrocie ze zgrupowania i po pierwszych dwóch meczach ligowych 2019 roku. Hańbiący rozdział dlatego, że po raz kolejny zarząd Kolejorza musi przełknąć gorycz porażki w kwestii swoich decyzji i po raz kolejny musi przyznawać się do ogromnego błędu. Czy błędem było samo zatrudnienie byłego Selekcjonera? Nie, sama decyzja o powierzeniu zespołu Adamowi Nawałce to nie był błąd. One pojawiały się z każdym kolejnym tygodniem pracy trenera w Lechu Poznań. Godzenie się na fanaberię i wymysły, którymi zaskakiwał wszystkich w klubie. Od lat Lech jest zarządzany po omacku, wszelkie niepowodzenia są bagatelizowane i zamiatane pod dywan, jak gdyby nigdy nic się nie stało.

Zwalnianie kolejnych trenerów, którzy próbowali wdrożyć swoje pomysły i którzy chcieli pozbyć się zgniłych jabłek z szatni Lecha pokazywało to, że w Lechu piłkarze mają władzę. To im nie podobały się mocniejsze treningi, to im nie pasował trener nazywający wszystko po imieniu i w końcu to im nie odpowiadało to, że muszą się starać bardziej niż podczas wielu poprzednich lat. Słusznie mówi się, że żaden trener z europejskiego topu nie poradziłby sobie z okrzesaniem szatni Kolejorza. Ci piłkarze jeśli będą chcieli to sprawią, że białe będzie czarne. Czują się bezkarni i wykorzystują to w każdy możliwy sposób. 

Oderwany od rzeczywistości

Nie bronię w żaden sposób Adama Nawałki, bo po prostu nie ma go jak obronić. Po okresie pracy w kadrze stał się gwiazdą wśród polskich szkoleniowców, o którym marzyło zapewne kilka ekstraklasowych klubów.  Trafił do Lecha i pamiętam jakie były wtedy głosy, że jak nie on to już nikt tutaj nic nie zrobi. Ale wtedy nikt nie wiedział, że pan Adam jest aż tak bardzo odcięty od świata rzeczywistego. To co wymyślał w kwestii zachowania zawodników, treningów i całego obrazu wokół Lecha coraz bardziej kazało myśleć, że to się nie uda. Chciał być trenerskim zamordystą i się na tym przejechał. Być może nie wiedział, że szatnia do której właśnie wszedł nie takich kozaków potrafiła przemielić i wypluć. Stawianie na piłkarzy, którzy kibicom Lecha kojarzą się jednoznacznie i uparte twierdzenie, że oni mogą coś jeszcze od siebie dać, to kolejny grzech byłego opiekuna reprezentacji Polski. Kibice poznańskiego zespołu czekali na prezentację składu jak na wyrok bez możliwości odwołania się od tego. Po każdym meczu wylewało się wiadro pomyj na tych zawodników, za to jak prezentują się w barwach Lecha. Ale sam trener nie widział w tym nic złego i uparcie trzymał się swojej koncepcji. Chociaż była ona bezsensowna. W szatni, w której pojawiło się takie napięcie, że każdy fałszywy ruch mógł spowodować wybuch, trener Adam Nawałka nie miał możliwości uratowania się. Sam do tego doprowadził i sam od tego zginął.

Zróbcie rachunek sumienia

Wskazywanie winnych i odpowiedzialnych za obecny stan rzeczy rządzący Lechem powinni zacząć od samych siebie. To oni swoimi decyzjami od lat ośmieszają klub na piłkarskiej mapie Polski. Lech nie jest traktowany poważnie przez to jak wyglądają rządy panów Rutkowskiego i Klimczaka. Roztaczanie parasola ochronnego nad piłkarzami, którzy w Lechu kojarzą się tylko z kompromitacjami to główny zarzut kierowany w stronę gabinetów prezesów. Wiele decyzji jest podejmowanych zbyt późno. Zbyt długie oczekiwanie na poprawę gry drużyny lub uparte trzymanie się nic nie dających postanowień. Brak reakcji w kierunku zespołu, po hańbiących porażkach i brak umiejętności uderzenia pięścią w stół. Tak dziś jest zarządzany Lech, a dla kibiców najgorsze jest to, że niektórzy nie chcą się poddać. Widzą siebie nadal na swoim stanowisku pomimo tego, że tam kompletnie nie pasują. 

Co teraz?

Adam Nawałka był typowany na tego, który przeprowadzi w Lechu prawdziwą rewolucję i to taką, która w końcu się uda. Trenera już nie ma, ale problem został. Do końca sezonu prezesi będą jechać na plecach Dariusza Żurawia, który po raz kolejny ma uratować twarz klubu. Trzeba jednak stanowczo napisać, że sam trener Żuraw nie jest doświadczonym szkoleniowcem. Ma on za zadanie uspokoić sytuację, ale czy będzie odpowiedzialny za zespół po zakończeniu sezonu? Tego nie wiemy. Zaryzykuję stwierdzenie, że już w środę zobaczymy inną postawę niektórych zawodników, którzy nagle odżyją pod wodzą nowego-starego trenera. I będzie to kolejny dowód na to, że w Lechu to piłkarze decydują który trener im pasuję i z którym chcę im się pracować. 

Lech nie gra już o żadne konkretne trofea. Chcę się po prostu zakwalifikować do górnej ósemki, żeby spokojnie dograć kolejny spartaczony sezon. Czasem ważniejsze jest przyznanie się do błędu i wypicie piwa, które się naważyło niż wygranie kilku meczów w dobrym stylu. Osobiście mam wrażenie, że nikt z prezesów Lecha nie ma tej odwagi, a płomienne wystąpienia są tylko wyreżyserowanym teatrem, który ma zadowolić jakąś grupę kibiców. A inni niech sobie przeżywają. 


Avatar
Data publikacji: 31 marca 2019, 17:46
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.