Odejście Neymara pozytywnie wpłynęło na Barcelonę

Minęło pięć miesięcy od transferu, który zszokował świat i na zawsze odmienił rynek transferowy. Po długiej sadze, mało przekonujących plotkach i niezliczonych newsów od mniej lub bardziej wiarygodnych dziennikarzy, Neymar opuścił Barcelonę i za rekordowe 222 mln euro przeszedł do Paris Saint-Germain.

Barcelona została wówczas na lodzie. Była już połowa okienka transferowego i mimo ogromnych wpływów pieniężnych do klubu, nieufność do zarządu rosła z każdym dniem po odejściu gwiazdy. Oliwy do ognia rozwścieczonych kibiców Blaugrany, dodawały plotki o sprowadzeniu z Chin, znanego wcześniej z angielskich boisk – Paulinho, gracza od zupełnie odmiennej od Neymara charakterystyce.

Z AGONII W ŁAD

Przenosząc się parę miesięcy w przyszłość, Barcelona zalicza kapitalny sezon, będąc niepokonaną do Świąt Bożego Narodzenia. Nagonka na klub, przerodziła się w 14 – punktową przewagę nad Realem Madryt i ich demolkę na własnym obiekcie.

Ernesto Valverde dał Dumie Katalonii nowe tchnienie. Ilość problemów mnożąca się w wakacje była przytłaczająca i niewiele wskazywało na to, że trener bez ogłady w europejskich gigantach, znajdzie skuteczny lek na całe to zamieszanie. Dwukrotna porażka z Realem Madryt w Superpucharze Hiszpanii i niekompletny skład – z taką zaliczką, Barcelona wchodziła w sezon. Nadzieję na to, że jednak rzucą w tej kampanii rękawice, było przyjście wybłaganego przez kibiców Ousmane Dembele. Usługami skrzydłowego nie przyszło cieszyć im się jednak długo, bo nieumiejętne podanie piłki piętą, spowodowało zerwanie ścięgna w lewej nodze Francuza.

Czarne chmury nad stolicą Katalonii zebrały się ponownie, a w Madrycie spodziewano się kolejnego sezonu dominacji na hiszpańskich boiskach. Aby uratować sezon potrzeba było geniuszu kogoś, kto będzie w stanie poukładać niekompletny jak wydawało się skład i nie przywrócić Barcelonie stary styl, a zbudować nowy, niespotykany od dawna schemat gry.

REWOLUCJA

Zapewne jest to zupełnie inna Barcelona, ale nie mniej skuteczna. Stylu gry, który w tym sezonie prezentują podopieczni Valverde, nie spodziewał się nikt. Jest to spokojna, nie grająca tak widowiskowo, ale piekielnie skuteczna i wyrafinowana ekipa. Ernesto nie został przy 4-3-3 za Dembele desygnując Deulofeu, gdyż dobrze wiedział, że Gerard mimo wielkiego przywiązania do barw, nie zapewni drużynie odpowiedniej jakości. Przeszedł do formacji 4-4-2, odnajdując dla Lionela Messiego kompletnie nową rolę i powierzając mu zadania, które eksponują jego atuty. 15 goli i 6 asyst oraz decydująca rola w demolce na Bernabeu, świadczy o perfekcyjnym zrozumieniu obu dżentelmenów.

Pierwsza połowa El Clasico nie do końca szła po myśli gości, mniejsze posiadanie i trud w wyprowadzeniu piłki spod pressingu Los Blancos. Wiele do zrozumienia dać musiał piłkarzom w szatni Valverde, gdyż druga połowa obnażyła wszystkie wady zamysłu Zidane’a. Taktyka z plastrem Messiego, którym był Kovacić, zawiodła tak samo jak w przypadku meczu z Gironą, gdzie Pablo Maffeo nie odrywał się od Argentyńczyka. Głębokie wejścia Leo za linię pomocy, zmuszały Kovacica do pogoni za nim, co tworzyło Barcelonie przewagę jednego zawodnika w środkowej strefie. Wysokie wyjścia bocznych obrońców Realu otwierało szerokie korytarze duetowi Alba-Messi, którym do spółki pomagał świetny Paulinho.

O Ernesto Valverde powinno się mówić już nie tylko w kategoriach oazy spokoju i klasy na konferencjach, ale także o świetnym trenerze, który z chaosu potrafi stworzyć efektywny kolektyw.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x