Fiorentina kibice
fot. Wikipedia.org
Udostępnij:

Niebywałe obrazki we Florencji

Fiorentina pokonała 1:0 Benevento, wygrywając spotkanie dla zmarłego niedawno swojego kapitana, Davide Astoriego. Bramkę strzelił zastępujący go w składzie Vitor Hugo. Mecz przebiegł w szczególnej atmosferze, a kibice z pewnością zapamiętają ten mecz na długo.

W tym meczu jednak najważniejsze było oddanie hołdu zmarłemu niedawno Davide Astoriemu, kapitanowi Fiorentiny, który tuż przed planowanym meczem z Udinese zmarł w nocy w hotelowym pokoju z powodu wady serca.

Po wzruszającym zachowaniu kibiców na pogrzebie 31-latka, którzy w momencie wynoszenia trumny poprowadzili niebywały doping pod katedrą, było wiadomo, że najbliższe spotkanie z Benevento nie będzie normalnym meczem.

Zanim rozpoczęto spotkanie, na stadionie zapanowała minuta ciszy. Trwała co prawda sporo ponad minutę, jednak kibice nawet nie starali się opanować łez. Skończyło olbrzymią wrzawą i wypuszczonymi w niebo balonami w kolorach fioletowym i białym.

Choć wcześniej włodarze planowali podczas tego momentu puścić włoską pieśń, na szczęście zadecydowano, by na stadionie zapadła cisza. I faktycznie tak było. Włosi pokazali, że potrafią zachować się w takim momencie. Nie znalazł się żaden pajac chcący przeszkodzić. Na stadionie słychać było nawet dzwoniący telefon, czy dźwięki aparatu.

Przed meczem zawodnicy rozgrzewali się w koszulkach z numerem 13 i nazwiskiem Astoriego na plecach. Podobnie ubrany był trener. Nikt nie mógł mieć wątpliwości dla kogo Viola zagra ten mecz.

W 13 minucie nastąpił kolejny niebywale wzruszający moment. Wstrzymano grę, a cały stadion, na czele z arbitrem przez minutę klaskali, oddając hołd 31-latkowi. Dodatkowo kibice stworzyli wspaniałą oprawę, na cześć swojego kapitana. Na dodatek właśnie w tym momencie zaczął padać deszcz.

I w końcu w 25 minucie Vitor Hugo, zastępujący w składzie właśnie Astoriego, wybił się w powietrze zdecydowanie najwyżej i ładnym strzałem głową zakończył dośrodkowanie Riccardo Saponariego. Mało cech, podkreślających, że ktoś nad stadionem czuwał? Hugo grał z numerem 31 na plecach, a więc odwrotnością "trzynastki" Astoriego. Na dodatek jak zauważyli widzowie bramka padła dokładnie o godzinie 13:00.

Na koniec Brazylijczyk podbiegł do linii bocznej, wziął koszulkę ze zdjęciem włoskiego obrońcy, wzruszony pokazał całemu stadionowi, a na koniec zasalutował w jej kierunku, meldując wykonanie zadania. Takie momenty tylko przypominają, że piłka nożna jest najważniejszą rzeczą z rzeczy mniej ważnych.

Zachowanie kibiców, zawodników i sędziego, który bez problemów zatrzymał grę w 13 minucie, a spotkanie poprowadził w bardzo spokojnym nastawieniu, by uczcić pamięć piłkarza.

Całe spotkanie z kolei przebiegło bez większych emocji. Po strzeleniu bramki, obydwie drużyny troszeczkę spuściły z tonu. W drugiej połowie to Benevento było stroną przeważającą, jednak ciągle graczom outsidera Serie A czegoś brakowało. W samej końcówce Milan Badelj, który przejął po Astorim opaskę kapitańską miał szansę podwyższyć prowadzenie, jednak piłka po jego strzale odbiła się od słupka.

W tym meczu ważniejsze było co innego. Z pewnością patrzący z góry 31-latek mógł być dumny. Davide, spoczywaj w pokoju.


Avatar
Data publikacji: 11 marca 2018, 14:41
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.