blank
fot. Legia Warszawa – kibice / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Nie ma litości!

Nie ma litości, bo być jej nie może. Remis Legii z gibraltarskim FC Europa, nie różni się od porażki. Owszem, Legioniści (jeszcze?) nie odpadli z amatorami, ale 0:0 jak i sama ich gra (jeśli to coś można nazwać grą) jest jak policzek nie tylko dla wicemistrzów Polski, ale również dla całej naszej piłki.

Policzek na szkolnej dyskotece od najmniejszego i najsłabszego chłopaka, który jednocześnie policzkując największego cwaniaka, odbija mu jego dziewczynę. I tą dziewczyną jest właśnie Liga Europy. Pytanie tylko, czy cwaniak (Legia) wyjdzie z imprezy (zostanie wyeliminowana), czy może się ocknie i nieudacznik tej decyzji (remisu) będzie żałować do końca życia?

Znacie ten kawał (który de facto jest życiowy) o dwóch kolegach i zaginionym portfelu?

Dzwoni kumpel do kolegi i mówi.
- Nie przychodź już do mnie.
- Dlaczego, co się stało?
- Nic, po prostu nie przychodź.
- Ale co się stało?
- Jak byłeś u mnie ostatnio, to zginął mi portfel.
- Chyba nie myślisz, że to ja?
- Nie myślę. Portfel się znalazł, ale niesmak pozostał.

I tak samo może być z Legią. W rewanżu Warszawiacy mogą rozgromić (10:0) przeciwnika, ale i tak każdy z nas będzie pamiętać wynik z pierwszego meczu. Mam wrażenie, że Twitter przewidział to i dlatego w czwartkowy wieczór mieliśmy awarię tego serwisu społecznościowego. W sumie to nie tylko Twitter. Zakłady bukmacherskie również nie wierzyły w zwycięstwo Legii, podpuszczając nas wysokim kursem. Przecież gdyby wygrana Legionistów była pewna, to czy kurs byłby 1,19? Pewniak to 1,01, a nie 1,19.

Jedenaście miesięcy temu, kiedy Legia przy Łazienkowskiej przegrała z Dudelange, to uspakajałem kibiców oraz swoich znajomych. Dobrze pamiętam, co wtedy mówiłem. Byłem pewny, że takiego wyniku Luksemburczycy już nie powtórzą i w rewanżu nie dość, że Legia wygra, to ich rozjedzie. Że ówczesnych mistrzów Polski nie zadowoli sama wygrana, ale zwyczajnie jako sportowcy będą się chcieli zemścić za domową porażkę i ich zmiażdżą. Co się wydarzyło 19 sierpnia 2018 roku doskonale wiemy. Dlatego doświadczony zeszłoroczną rywalizacją Legii z amatorami, tym razem nie jestem taki pewny awansu Legii do kolejnej rundy Ligi Europy.

Tytuł odnosi się do dwóch grup. Zarówno do kibiców, którzy po tak beznadziejnym wyniku nie powinni mieć litości do piłkarzy oraz trenera i na każdym kroku powinni im to przypominać. Natomiast drugą grupą odbiorców są sami piłkarze i szkoleniowiec Legii, którzy w czwartek powinni pokazać charakter i rozjechać rywala.

No dobra, żeby nie była aż tak bardzo żałobnie, na koniec wspomnę o dwóch plusach, dzięki którym jest we mnie nadzieja na awans do kolejnej rundy. Po pierwsze, z Dudelange rewanż był na wyjeździe, a teraz będzie przed własną publicznością. Po drugie, w niedzielę podopieczni Vukovicia w sparingowym meczu rozgromili aż 5:0 Radomiaka. A jak wiadomo beniaminek Fortuna I ligi jest o dwie jak nie trzy półek wyżej niż FC College Europa.

Kamil Radomski

 


Avatar
Data publikacji: 16 lipca 2019, 13:27
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.