“Mogło być pięknie” – Piotr Czachowski

Brak skuteczności skomplikował sytuację legionistów przed rewanżem w 1/16 finału Ligi Europy. Ale wciąż stać ich na to, aby wyeliminować Holendrów, zarobić dla klubu kolejne pieniądze i poprawić notowania w rankingu – mówi Piotr Czachowski, były obrońca Legii i 45-krotny reprezentant Polski.

 

 

Legia od porażki rozpoczęła wiosenne zmagania w europejskich pucharach. Jakie są pana wrażenia po czwartkowym meczu z Ajaxem w Amsterdamie?

Ubolewam bardzo, że nie udało się wywalczyć przynajmniej remisu. W drugiej połowie legioniści pokazali bardzo pozytywne oblicze i szkoda, że nie wykorzystali sytuacji, których… nie można było nie wykorzystać na tym poziomie. Jaki ten Ajax jest, wszyscy widzieliśmy. To młody zespół, bardzo wybiegany, świetnie ułożony taktycznie i technicznie, ale jednak daleko mu słynnej drużyny za czasów Cryuffa z lat 70. Po przerwie Legia wypracowała sobie kilka naprawdę dobrych okazji do tego, aby zdobyć przynajmniej wyrównującą bramkę. Wynik 1:1 dawał mistrzom Polski olbrzymie szanse, aby zagościć w 1/8 finału. Niestety, nie udało się odrobić strat i w rewanżu będzie niesamowicie ciężko. Zwłaszcza bez pomocy dwunastego zawodnika, czyli oddanych kibiców, trudno będzie Legii odwrócić losy dwumeczu. To Ajax będzie rozdawał karty w tym drugim spotkaniu.

Jak wynika z kursów firmy bukmacherskiej Fortuna, Legia ma większe szanse na wygraną niż Ajax w czwartkowym rewanżu, ale i tak to holenderski zespół znajdzie się wśród szesnastu najlepszych klubów Ligi Europy. W czym możemy upatrywać argumentów za tym, że tak się jednak nie stanie?

Po pierwsze, Ajax jest nieprzyzwyczajony do gry przy pustych trybunach. Po drugie, te drugie 45 minut w wykonaniu Legii naprawdę mogło napawać optymizmem. Sądzę, że chociaż nawet po rzutach karnych, ale Legia jest w stanie wywalczyć awans. W drugiej połowie w Amsterdamie legioniści zagrali fajną, ciekawą, ofensywną piłkę. To był futbol przyjemny dla oka, który naprawdę mógł się podobać nawet najbardziej wybrednym kibicom.

Kogo można wyróżnić po meczu na Amsterdam ArenA?

Z pewnością Michała Kucharczyka, który napsuł wiele krwi gospodarzom. Bardzo fajnie pokazał się też Guilherme. Na słowa uznania zasłużyli również Ivica Vrdoljak i, mimo wszystko, Michał Żyro, który nie wykorzystał dwustuprocentowej sytuacji. Mógł się też podobać Orlando Sa. Cały zresztą blok ofensywny Legii imponował akcjami, których w polskiej piłce na co dzień jest bardzo mało. Zwykle nasze drużyny nie radzą sobie w ataku pozycyjnym, a tym razem można było przyklasnąć. Aczkolwiek wiadomo, że zadra w sercu pozostanie ze względu na to ostateczne zero z przodu. Gdyby cokolwiek wpadło, nastroje przez meczem w Warszawie byłyby o niebo lepsze.

Słabsze pierwsze 45 minut mogło mieć jeszcze jakiś związek z brakiem ogrania w meczach o stawkę po przerwie zimowej?

Nie powinno. Legia była na zagranicznych zgrupowaniach, gdzie grała sparingi z niezłymi przeciwnikami. Poza tym, Ajax też ma swoje słabsze strony. Popełnia błędy i gubi się w defensywie, kiedy się go mocniej przyciśnie. Nad tym przede wszystkim legioniści powinni popracować przez najbliższe dni. Jestem przekonany, że Legia będzie miała w rewanżu swoje szanse i teraz tylko pytanie, czy potrafi z nich skorzystać. Trzeba przy tym jednak pamiętać, że te ataki większą liczbą zawodników będą skłaniać Ajax do przeprowadzania szybkich kontr. A w szeregach mistrzów Holandii nie grają przecież frajerzy, którzy nie potrafią dynamicznie przechodzić z obrony do ataku.

A jak przyjął pan decyzję o odesłaniu Miro Radovicia na trybuny?

Jako trener na pewno takiej decyzji bym nie podjął. Bardzo żałuję, że Rado nie mógł zagrać w tym spotkaniu. Nie wiemy też, czy będzie mógł dalej grać jako zawodnik Legii, a to jedna z wiodących postaci tej drużyny. Ale to już jest zmartwieniem Henninga Berga i całego sztabu szkoleniowego. Uważam jednak, że w czwartkowym spotkaniu Radović znacząco pomógłby Legii.

W najbliższej kolejce ligowej Legia jedzie do Kielc. Znowu będzie rotacja w składzie?

Tak mi się wydaje. Choć po tym, co pokazały rezerwy warszawskiej drużyny w meczu z Jagiellonią przed tygodniem, niewiele dobrego da się powiedzieć o tych chłopcach, którzy chcą rywalizować z tymi, którzy grali przeciwko Ajaxowi. Legia musi być coraz bardziej ostrożna, bo za jej plecami czai się coraz więcej drużyn i po weekendzie może się okazać, że nastąpi zmiana lidera. Pamiętajmy, że Korona też ma o co grać, bo jest tuż nad strefą spadkową i każdy punkt w jej przypadku jest niezwykle cenny.

Polskich kibiców, w kontekście marcowego meczu kadry z Irlandią, mogło za to w czwartek ucieszyć przełamanie strzeleckie Arkadiusza Milika…

No tak, legioniści zostawili Milikowi za dużo miejsca w sytuacji, w której padł gol. Choć zapewne dobrze wiedzieli, że Arek potrafi dobrze uderzyć z lewej nogi. Milik doskonale „ustawił” sobie piłkę i wykorzystał fakt, iż obrońcy od niego jakby odskoczyli, zamiast doskoczyć. Poza sytuacją z 35. minuty, Arek momentami sprawiał wrażenie nieco osamotnionego w działaniach ofensywnych. Z pewnością trzeba się liczyć z tym, że jego forma będzie teraz rosła. Gol strzelony Legii bez wątpienia go podbuduje i ułatwi wykonywanie przydzielonych na boisku zadań. Liczę, że Arek razem z Robertem Lewandowskim pod koniec marca będą w stanie rozbić w Dublinie ten „mur irlandzki” i przybliżą naszą kadrę do awansu na Euro

 

 

Źródło: FourFourTwo

 


x