Czeslaw Michniewicz
fot. fot. Mateusz Kostrzewa / Legia.com
Udostępnij:

Michniewicz: Musimy być bardzo uczuleni na stałe fragmenty gry

- Przyglądamy się zawodnikom na treningach, widzimy, kto jest w jakiej dyspozycji. Przyglądamy się też drużynie, jak funkcjonuje w trakcie meczu. Dziś nie ma powodu do tego, żeby na siłę próbować zmian - mówił trener Legii Warszawa Czesław Michniewicz przed ligową konfrontacją z Lechią Gdańsk.

Legia w sobotę wieczorem podejmie Lechię Gdańsk.  Po ostatnim meczu z Piastem Gliwice "Wojskowi" byli dość mocno skrytykowani, przez remis z ostatnią drużyną w tabeli.

- Szczegółowo analizowaliśmy ostatni mecz. Straciliśmy kontrolę na trzy minuty, w momencie kiedy wykonały się zmiany. Wszedł Jodłowiec, zmieniło się troszeczkę ustawienia gości. Piast zaczął inaczej rozgrywać akcje, stworzył jedną groźną sytuację. Oddał jeden strzał zza pola karnego, prosto w Artura Boruca. I ta sama akcja trwała dalej, za moment straciliśmy piłkę. Błąd w ustawieniu, przypadkowa akcja z Mladenoviciem, który zagrał idealnie do Świerczoka – oczywiście, wielki przypadek. Fantastyczny strzał i to było wszystko, na co pozwoliliśmy Piastowi, poza stałym fragmentem gry. Nie było tak, że świadomie się cofnęliśmy. (...) Przeciwnie, chcemy strzelać kolejne gole. Tak tez było w spotkaniu z Piastem. Po szybko zdobytej bramce szukaliśmy kolejnych okazji. Tych sytuacji było na tyle dużo, że powinniśmy wygrać. Jest jeszcze jedna taka rzecz, która powtarza się w każdym meczu, na każdym szczeblu, na całym świecie. Niezależnie z kim się gra, przeciwnik ma zawsze jedną, dobrą okazję do zdobycia bramki. Nasza rola polega na tym, żeby w tej sytuacji, kiedy przeciwnik będzie miał akcję, nie pozwolić mu strzelić gola. Tak to wygląda - mówił Michniewicz o meczu z Piastem.

Szkoleniowiec stołecznych przyznaje, że istnieje problem ze stałymi fragmentami. Nie uważa, by Legia traciła dużo goli po nich, ale też niewiele wykorzystuje sytuacji podbramkowych z tego elementu. To ważne, bowiem klub z Gdańska ma dziesięć trafień po stałych fragmentach gry, a Legia – tylko jedno.

- Zdobyliśmy u siebie dwanaście bramek, pięć straciliśmy – mówię to od początku mojego pobytu przy Łazienkowskiej. Na pewno powinniśmy zdobywać więcej bramek, ale jeśli weźmiemy pod uwagę statystyki, to przeciwko nam zespoły oddają najmniej strzałów. Posługuję się statystykami z ekstrastats.pl. Przeciwko Legii zespoły oddają średnio 9,09 strzału na mecz. Jesteśmy na pierwszym miejscu, jeśli chodzi o ograniczenie oddawania uderzeń na naszą bramkę... Jeśli chodzi o to, kto oddaje najwięcej strzałów – najwięcej oddaje Lech (17.9), a my jesteśmy na drugim miejscu (16,45). Statystyki pokazują, że musimy to robić lepiej, ale to też nie jest tak, że problemem Legii jest obrona. Naszym problemem była skuteczność w ostatnim czasie. We wszystkich spotkaniach, które miały ostatnio miejsce w Warszawie – z Zagłębiem, Śląskiem, Lechem i Piastem - stworzyliśmy tak dużo sytuacji, że tych goli powinno być zdecydowanie więcej. I nad tym też musimy się skoncentrować - podkreślił.

- Przyglądamy się zawodnikom na treningach, widzimy, kto jest w jakiej dyspozycji. Przyglądamy się też drużynie, jak funkcjonuje w trakcie meczu. Dziś nie ma powodu do tego, żeby na siłę próbować zmian, bo drużyna w ostatnim czasie funkcjonowała dobrze. Ale przyglądamy się. Nikt nie jest pewny swojej pozycji. Na każdej pozycji mamy dobrego zmiennika. Począwszy od bramki, gdzie Czarek Miszta udanie zastąpił Artura Boruca. Wraca też Radek Cierzniak, który też jest bardzo dobrym golkiperem. Począwszy od bramkarza, skończywszy na Pekharcie – mamy opcje, możliwość zmian. Oczywiście, w jakiś sposób te zmiany są kierowane przez przepis młodzieżowca, co było widoczne w Krakowie. Ale generalne, mamy sporo opcji - podsumował.


Kamil Gieroba
Data publikacji: 4 grudnia 2020, 21:30
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.