fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Mecz na szczycie 3. kolejki Ekstraklasy okazał się… klapą!

Hit 3. kolejki Ekstraklasy okazał się totalnym niewypałem! Legia Warszawa bezbramkowo zremisowała u siebie z gdańską Lechią. 

Bezbarwna pierwsza połowa

Po zwolnieniu Deana Klafuricia legioniści liczyli na choćby mały przełom. Wiadomo - cudów się nie spodziewano, bo na stanowisku nie ma żadnej nowej, konkretnej powiązanej z klubem na dłuższy czas osoby, ale liczono, że Aleksandar Vukovic trochę poniesie swoją drużynę. W pierwszej połowie jednak jak widać - kompletnie nic się nie zmieniło. Jedynymi schematami obu drużyn było zagranie na skrzydło i dośrodkowanie. Stały pakiet "Wojskowych" szlifowany za poprzednich dwóch trenerów - Romeo Jozaka czy właśnie wyżej wymienionego Deana Klafuricia. Lechia też nie porywała. Gdańszczanie wykreowali sobie parę sytuacji, ale naprawdę nic z tego nie wynikało. Najciekawsze chyba działo się przed meczem, kiedy mieliśmy okazję być świadkami bardzo wzruszającego momentu:

Coś się ruszyło, ale fajerwerków nadal brak

W drugiej połowie - Vukovic chyba zdecydował się posłuchać swojego "asystenta" Kucharczyka i zdjął Carlitosa, który "przespał pierwsze pół godziny". W ten sposób w przerwie wypowiedział się "Kuchy King" na temat gry jednego z zawodników Legii. Oczywiście nie wskazał palcem na Hiszpana, ale większość ludzi opinii publicznej dałaby sobie uciąć rękę, że to właśnie o jego osobę chodziło. Przejdźmy jednak może do szczegółów, bo tempo gry w drugiej części spotkania faktycznie trochę się rozruszało. Najlepsza akcja legionistów w całym meczu miała miejsce w 50. minucie - wówczas to Szymański strącił piłkę do Kante, jednak były piłkarz Wisły Płock uderzył ponad bramką. Kiedy na zegarze wybiła godzina, odkąd spotkanie rozpoczął główny arbiter Tomasz Musiał, "Wojskowi" stworzyli sobie kolejną klarowną szansę i po raz kolejny głównym zamieszanym w niej był młodziutki Szymański. Wychowanek Legii oddał groźny strzał, lecz Kuciak dobrze interweniował. 20 minut przed zakończeniem regulaminowego czasu z dystansu kopnął boczny defensor gdańszczan Stolarski, jednak futbolówka nieznacznie znalazła się poza obwodem bramki. Piłkę meczową mistrzowie Polski mieli w 85. minucie! Raz i drugi wybronił Kuciak, a przy dobitce z dalszej odległości przez Nagy'ego piłka poszybowała w trybuny.

Legia po raz kolejny nie wygrywa na własnym stadionie. Po porażce z Zagłębiem Lubin, teraz musi zadowolić się zdobytym 1 punktem.

Hit kolejki totalnie zawiódł z pewnością większość oglądających kibiców. Mistrz Polski z meczu na mecz wygląda coraz słabiej. Jak tak to będzie wyglądać w dwumeczu z F91 Dudelange, to z przejściem do następnej rundy może być ciężko, a co dopiero z awansem do fazy grupowej.

Legia Warszawa 0:0 Lechia Gdańsk (0:0)

Składy:

Legia Warszawa: Malarz (C) - Vesovic, Pazdan, Astiz, Hlousek (Philipps 83') - Szymański, Cafu (Nagy 60'), Mączyński, Kucharczyk - Carlitos (Antolic 46'), Kante

Lechia Gdańsk: Kuciak - Stolarski, Nalepa, Augustyn, Mladenovic - Kubicki, Łukasik, Lipski (Sopocko 76') - Mak (Fila 62'), Paixao (C), Haraslin (Chrzanowski 86')

MVP: Szymański


Avatar
Data publikacji: 4 sierpnia 2018, 23:04
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.