fot. Krzysztof Drobnik (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Lotto Ekstraklasa: Piast gromi Termalikę i zagra w przyszłym sezonie w ekstraklasie

W meczu o ligowy byt Piast rozgromił zespół Bruk-Bet Termaliki Niecieczy 4:0. Piłkarze z Gliwic zapewnili swoim fanom prawdziwy koncert i utrzymali drużynę w Lotto Ekstraklasie.

I połowa

Spotkanie drużyn walczących o ligowy byt rozpoczęło się od bardzo niebezpiecznego starcia pomiędzy Bartoszem Śpiączką , a Martinem Konczkowskim . W wyniku walki o piłkę obaj zawodnicy ucierpieli, przez co nie podnosili się z murawy. O ile obrońca Piasta wstał o własnych siłach, tak piłkarza Termaliki musiała zabrać karetka. Chwilę później na boisku pojawił się Gergel, który zmienił kontuzjowanego kolegę. Pomimo zamkniętej trybuny najbardziej zagorzałych fanów Piasta, drużyna gospodarzy nie mogła narzekać na brak dopingu ze strony fanów, którzy dzisiejszego dnia zjawili się na stadionie przy ulicy Okrzei 20. Kibice od pierwszych minut głośnym dopingiem wspierali swoich ulubieńców. Pierwsze minuty przebiegały pod dyktando Piasta. Zespół Waldemara Fornalika długo utrzymywał się przy piłce i z wielką łatwością przedostawał się pod pole karne Bruk-Betu. Nieporadność gości została skarcona w 23 minucie. Zivec wrzucił piłkę z okolic szesnastego metra, a zamieszanie w polu karnym wykorzystał Mateusz Mak, który wpakował piłkę kapitalnym strzałem z woleja. Termalica nie potrafiła się otrząsnąć. Podopieczni Jacka Zielińskiego nie byli w stanie utrzymać się przy piłce, która wielokrotnie trafiała pod nogi Dariusza Treli. Ten bezradnie rozkładał ręce, bo nie miał komu jej odegrać. Piast niesiony dopingiem kibiców grał swoje, co przyniosło pozytywne skutki. Mateusz Mak dostał piłkę w okolicach pola karnego. Do gry pokazał mu się Martin Bukata, który kierunkowo przyjął piłkę i strzałem w samo okienko wpakował ją do siatki. Stadiony świata. Termalica nie była w stanie odpowiedzieć. Goście byli bezradni w pierwszej połowie, po której Piast był bardzo bliski utrzymania w Ekstraklasie.

II połowa

W pierwszym kwadransie drugiej połowy Piast grał bardzo zachowawczo. Oddał pole Termalice, która nie potrafiła złożyć składnej akcji. Fantastyczne zawody rozgrywał powracający po kontuzji Mak. Skrzydłowy Piasta bawił się ze swoimi rywalami. Nonszalancko przyjmował piłkę, bez skrupułów mijał swoich rywali. Gliwiczanie mieli kontrolę nad tym spotkaniem, a jedynym zagrożeniem ze strony gości były stałe fragmenty gry. Właśnie po rzucie rożnym Termalika stworzyła pierwszą dogodną sytuację, której na bramkę nie zamienił były zawodnik Piasta – Bartosz Szeliga. Później próbowała konstruować kolejne ataki, które nie znalazły swojego przełożenia na bramkowe sytuacje. Na piętnaście minut przed końcem spotkania, bilet do pierwszej ligi kupił rywalom Sasa Zivec. Słoweniec, który przyzwyczaił nas do strzelania pięknych bramek, po raz kolejny zdobył cudownego gola. Jacek Zieliński pewnie będzie miał do siebie pretensje, że nie posłał od pierwszej minuty do gry Stefanika. Środkowy pomocnik Termaliki wprowadził do swojego zespołu wiele ożywienia, co potwierdził od razu po stracie bramki. Najpierw świetnie wyszedł spod pressingu drużyny gospodarzy, a później posłał świetne prostopadłe podanie do Gutkovskisa. Łotysz w sytuacji sam na sam z bramkarzem Piasta zachował się fatalnie i nie był nawet bliski skierowania futbolówki do siatki. Piast będąc pewnym utrzymania bawił się w najlepsze i tworzył kolejne sytuacje. Najpierw spudłowali Gojko i Angielski, ale w samej końcówce wynik spotkania ustalił Gerard Badia.

Piast utrzymał się w ekstraklasie w kapitalnym stylu i pewnie każdy fan Gliwickiej drużyny chciałby zobaczyć tak grający zespół w przyszłym sezonie.

Piast Gliwice 4:0 Bruk-Bet Termalica Nieciecza
Mak, Bukata, Zivec, Badia


Avatar
Data publikacji: 19 maja 2018, 20:05
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.