fot. Śląsk Wrocław – Jagiellonia Białystok
Udostępnij:

LOTTO Ekstraklasa: Jagiellonia zniszczyła Śląsk we Wrocławiu

Takiego wyniku nie spodziewał się chyba nikt. Jagiellonia Białystok pokonała na wyjeździe Śląsk Wrocław 4:0 (2:0) i wskoczyła na fotel lidera.

Choć Jagiellonia świetnie spisuje się na początku tego sezonu, nic nie wskazywało na aż tak wysoki wynik. Jednak słaba postawa podopiecznych Mariusza Rumaka w meczach przy Alei Śląskiej dała się we znaki. To co przyjezdni zrobili z byłymi mistrzami Polski trudno określić słowami.

Śląsk zwyczajnie zapomniał na ten mecz wyjść z szatni. Może poza Mariuszem Pawełkiem, który pomimo czterech straconych bramek, dwoił się i troił w bramce. Koledzy jak na złość nie byli jednak skłonni mu pomóc.

Już w dziewiątej minucie Przemysław Frankowski dostał świetne podanie w pole karne, prostym zwodem minął obrońcę i skierował piłkę do siatki. A to nie była pierwsza akcja Jagi, która w ciągu dziewięciu minut stłamsiła gospodarzy.

Kolejny raz Jagiellonia ośmieszyła graczy w zielonych strojach w 18 minucie. Wtedy z kolejną akcją ruszyli przyjezdni, w końcu piłka została zagrane w pole karne, gdzie jednak nikt nie zdołał w nią trafić. W końcu dopadł do niej Konstantin Vassiljev, który zabawił się z Mariuszem Pawełkiem, aż w końcu wyłożył piłkę wbiegającemu Frankowskiego, który strzałem do pustej bramki podwyższył wynik spotkania. Nadal jednak trwają poszukiwania obrońców Śląska, którzy zgubili się we własnym polu karnym, prezentując poziom jeszcze gorszy niż duet Dąbrowski-Czerwiński w meczu z Borussią Dortmund.

Jeszcze przed przerwą goście mieli kolejne szanse, jednak na posterunku był Mariusz Pawełek. Jednak chwilę po wznowieniu gry w drugiej połowie musiał po raz kolejny wyciągać piłkę z siatki. Doskonałą piłkę na wolne pole dostał Karol Świderski, który wyłożył ją na piąty metr do Vassiljeva. A Estończyk w tym sezonie takich sytuacji nie marnuje. Vassiljev przebiegł połowę boiska dużo szybciej niż dwójka stoperów Śląska 40 metrów.

20 minut przed końcem doskonały strzał oddał Jacek Góralski, a Mariusza Pawełka uratowała poprzeczka. Później doskonałą okazję miał Vassiljev, który minimalnie chybił z 20 metrów. Dopiero w doliczonym czasie gry rywali dobił Taras Romanczuk, wchodząc praktycznie jak w masło i pokonując bezradnego bramkarza gospodarzy.

Jagiellonia dzięki zwycięstwu wskoczyła na fotel lidera. Określenie zwycięstwo to jednak o dużo za mało. Białostoczanie zrobili bowiem ze Śląskiem mniej więcej to co Borussia z Legią w środę.

Śląsk: Pawełek - Dvali (od 59 min Dankowski), Kokoszka, Celeban, Zieliński - Alvarinho, Goncalves, Stjepanović, Roman (od 53 min Engels) - Mervo (od 46 min Riera), Morioka.

Jagiellonia: Węglarz - Grzyb, Guti, Runje, Tomasik - Frankowski (od 89 min Burliga), Romanczuk, Góralski, Khomchenovskiy - Vassiljev (od 88 min Mystkowski)- Świderski (od 69 min Górski).


Avatar
Data publikacji: 16 września 2016, 23:07
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.