fot. www.skysports.com
Udostępnij:

LM: Atlético pozostaje w grze!

Bez wątpienia był to mecz ostatniej szansy dla podopiecznych Diego Simeone, którzy przed tym spotkaniem mieli na swoim koncie jedynie trzy punkty. Ku uciesze fanów (oczywiście tych bezstronnych) Ligi Mistrzów, Atlético zdołało przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę i zachowało szanse na awans do fazy pucharowej tych elitarnych rozgrywek. Tak więc emocje pozostaną aż do ostatniego spotkania.

Pierwsza połowa nie należała do najciekawszych, zwłaszcza jeśli pod lupę weźmiemy ilość celnych strzałów (aż dwa). Obydwie próby skierowane były w kierunku bramki strzeżonej przez Alissona Beckera, ale nie były to uderzenia "najwyższych lotów" i golkiper gości nie miał większych problemów z ich zatrzymaniem. Piłkarze ze stolicy Włoch próbowali co rusz odgryzać się swoim rywalom, niestety nie przyniosło to jakichkolwiek efektów. Popularni Giallorossi głównie próbowali wykorzystywać lewą stronę boiska do swoich akcji zaczepnych, nic dziwnego skoro na prawej obronie u gospodarzy grał Thomas Partey. Początkowe minuty dla Ghańczyka w rzeczy samej były bardzo ciężkie, ale wraz z upływem czasu szło mu coraz lepiej.

Druga odsłona to jeszcze większy napór gospodarzy, ale demony przeszłości teraźniejszości znowu dały się we znaki. Skuteczność Los Colchoneros jest tragiczna, a ta przepaść z każdą niewykorzystaną sytuacją się pogłębia. Problem dotyczy głównie napastników o czym świadczyć może fakt, że najlepszym strzelcem klubu w ostatnich meczach jest Thomas Partey (3 bramki spośród 7 strzelonych przez Atletico w ostatnich dziesięciu meczach). Jednak krok ku przełamaniu poczynił Antoine Griezmann. Gwiazdor Atleti w końcu trafił do siatki rywali i to w jakim stylu. Jedna z piękniejszych bramek w tegorocznej odsłonie Ligi Mistrzów, co tu dużo pisać... prawdziwy majstersztyk!

Zdobyty gol podziałał motywująco na gospodarzy, którzy nie zamierzali rezygnować z ciągłych ataków. Tak więc sympatycy Atlético mogli przecierać oczy ze zdziwienia, bowiem wydawałoby się, że są przyzwyczajeni do innych schematów. Zazwyczaj po wyjściu na prowadzenie, podopieczni Cholo Simeone chowają się za podwójną gardę i czekają na szanse skontrowania rywala. Dzisiaj było inaczej, dzisiaj to oni chcieli być panami swojego losu i w rzeczywistości byli. Nieco ponad kwadrans później potwierdzili swoją przewagę drugim trafieniem. Na listę strzelców wpisał się Gameiro, a cudownym podaniem popisał się strzelec pierwszej bramki, Antoine Griezmann.

Dzięki temu zwycięstwu Los Colchoneros wciąż mają szanse na wyjście z grupy C. Jednak aby tak się stało muszą pokonać w ostatniej kolejce zespół Chelsea i liczyć na potknięcie Romy w spotkaniu z drużyną Jakuba Rzeźniczaka. Skoro Atlético potrafiło zgubić punkty z Kazachami, to czemu nie maja tego zrobić piłkarze z Półwyspu Apenińskiego?!


22.11.2017, faza grupowa Ligi Mistrzów (grupa C), Wanda Metropolitano.

Atlético Madryt - AS Roma 2:0 (0:0)

Antoine Griezmann 69', Kévin Gameiro 85'

Atlético: Jan Oblak – Thomas Partey, José María Giménez, Lucas Hernández, Filipe Luís – Saúl Ñíguez, Augusto Fernández (Ángel Correa 58'), Koke (Gabi 63'), Yannick Carrasco (Kévin Gameiro 67') – Fernando Torres, Antoine Griezmann.

Roma: Alisson Becker - Bruno Peres, Kostas Manolas, Federico Fazio, Aleksandar Kolarov - Lorenzo Pellegrini (Kevin Strootman 62'), Maxime Gonalons (Stephan El Shaarawy 78'), Radja Nainggolan - Gerson Santos da Silva (Grégoire Defrel 70'), Edin Džeko, Diego Perotti.

Żółte kartki: Filipe Luís - Kostas Manolas, Bruno Peres.

Czerwona kartka: Bruno Peres (dwie żółte).

Sędzia: Björn Kuipers (Holandia).


Avatar
Data publikacji: 22 listopada 2017, 22:59
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.