Liverpool górą w Bitwie o Anglię!
Nie sprawdziło się eksperymentalne ustawienie z trójką z tyłu, nie sprawdziło się pozostawienie Pogby na ławce. Nie sprawdziło się nic. Liverpool deklasuje Manchester United w Bitwie o Anglię 3:1. O ile rezultat nie wskazuje na tak ogromną przewagę podopiecznych Kloppa, tak głębsze statystyki i przebieg gry mówią same za siebie. Na listę strzelców wpisali się Sadio Mane, dwukrotnie Xherdan Shaqiri oraz Jesse Lingard dla United. Ekipa Mourinho oddała to spotkanie walkowerem. W ich grze nie było widać żadnego polotu, pomysłu, ambicji. Desperacka defensywa to nie jest sposób na wywiezienie choćby punktu z Anfield Road. The Reds mieli spotkanie pod kontrolą, bezustannie napierając na bramkę strzeżoną przez De Geę. 36-6 – tak wygląda bilans oddanych strzałów w tym spotkaniu. Chyba nie trzeba nic więcej dodawać.
Liverpool rozpoczął mecz z wysokiego C, raz po raz przeprowadzając dynamiczne ataki, za którymi środek pola przyjezdnych zupełnie nie nadążał. Oddali kilka soczystych strzałów z dystansu, stwarzali zagrożenie po stałych fragmentach gry. Nieustająca ofensywa w końcu przyniosła skutek - w 24. minucie cudowną piłkę do Sadio Mane posłał Fabinho, Senegalczyk przyjął ją na klatkę piersiową i strzałem lewą nogą pokonał golkipera gości. Nieoczekiwanie na to trafienie udało się odpowiedzieć Jessemu Lingardowi. W zasadzie to była pierwsza i ostatnia groźna akcja United dzisiejszego popołudnia. Romelu Lukaku dośrodkował płasko z bocznej linii pola karnego, Alisson próbował oddalić zagrożenie, ale popełnił błąd, do piłki dopadł Lingard i wpakował ją do siatki. Niespodziewana utrata prowadzenia nieco skonfundowała gospodarzy, którzy co prawda przed przerwą zagrozili kilka razy Manchesterowi, ale nie potrafili zmienić wyniku widniejącego na tablicy świetlnej. Po 45 minutach na pewno bardziej zadowolony był Jose Mourinho, który w swoim stylu, a raczej przy jego braku, miał satysfakcjonujący rezultat.
Po przerwie Liverpool wrócił do zmasowanych ataków. W 52 minucie. Firmino otoczony kilkoma zawodnikami United zdołał oddać groźny strzał, ale na posterunku czuwał hiszpański bramkarz gości. Przewaga gospodarzy była miażdżąca. Alisson tak naprawdę z bramkarza zmienił się w widza, który dorwał bilet gwarantujący mu oglądanie derbowych zmagań z wysokości murawy. Trudno powiedzieć, żeby Czerwone Diabły kreowały dogodne sytuacje – oni nawet nie wychodzili ze swojej połowy. Mimo to nic się nie zmieniało w kwestii strzelonych bramek – obie ekipy miały po jednej takowej, choć z przebiegu gry był to stan wysoce niesprawiedliwy. Liverpool oddawał mnóstwo uderzeń zza pola karnego, ale nie przynosiły one niczego pozytywnego. Dopiero w 73. minucie po genialnym dryblingu Mane zamieszanie w polu karnym wykorzystał wprowadzony z ławki Shaqiri i mocnym strzałem prawą nogą pokonał De Geę. Liverpool nie zadowolił się jednobramkowym prowadzeniem i kontynuował ofensywę. Na 10 minut przed końcem regulaminowego czasu gry przed polem karnym do futbolówki dopadł Szwajcar zmuszając reprezentanta Hiszpanii do ponownej kapitulacji. Po tym trafieniu ekipa Kloppa uspokoiła grę i nie dała swoim oponentom choćby cienia szansy na przeprowadzenie skutecznej kontry.
Liverpool zwycięża w Bitwie o Anglię. Zwycięża zasłużenie i w pięknym stylu powraca na fotel lidera Premier League. The Reds wyglądają na drużynę poukładaną, z jasno założonymi celami, do których póki co z powodzeniem dążą. Pytanie tylko - co z Manchesterem United? Kolejna porażka z mocnym zespołem, TOP4 powoli staje się nierealnym marzeniem, styl gry pozostawia wiele do życzenia. Ed Woodward raczej nie odpocznie w okresie świątecznym, tylko skupi się na solidnym przemyśleniu przyszłości jego klubu. Klubu, w którym potrzebne są zmiany. Bo chyba żaden kibic United nie chce oglądać takiej żenady w wykonaniu swoich ulubieńców.
Liverpool vs. Manchester United 3:1
Mane ’24, Shaqiri 73’, 80’ – Lingard 33’
Liverpool: Alisson; Clyne, Van Dijk, Lovren, Robertson; Wijnaldum, Fabinho, Keita (70’ Shaqiri); Mane (84’ Henderson), Salah, Firmino
Manchester United: De Gea; Darmian, Bailly, Lindelof; Dalot (46’ Fellaini), Herrera (79’ Martial), Matić, Young; Lingard (85’ Mata), Lukaku, Rashford
-
1 Liga PolskaSzczere wyznanie Adriana Gryszkiewicza. "Nie wszystko potoczyło się po mojej myśli" [WYWIAD]
Karolina Kurek / 20 listopada 2024, 8:55
-
Kwadrans futboluSPADAMY z Ligi Narodów! Probierz traci rozum! DOŚĆ - Polska 1:2 Szkocja I KWADRANS FUTBOLU #135
Rafał Makowski / 19 listopada 2024, 14:00
-
AktualnościKulesza tajemniczo o Probierzu: Żadna decyzja w tej chwili nie została podjęta
Michał Szewczyk / 19 listopada 2024, 12:14
-
PolecaneWachowski: Nie jest tak, że reprezentacja musi do końca świata grać w Warszawie
Kamil Gieroba / 19 listopada 2024, 7:00
-
BrazyliaKolejny talent z Brazylii na celowniku angielskich gigantów
Kamil Gieroba / 19 listopada 2024, 6:00
-
Liga NarodówOficjalnie: Dwóch zawodników opuszcza zgrupowanie reprezentacji Holandii
Victoria Gierula / 18 listopada 2024, 12:13