Leo Messi – najlepszy w historii!

Leo Messi

twitter: FifaWorldCup

Po 36 latach upragniony złoty medal mistrzostw świata wraca do Argentyny. Mimo, że zakończenie to wydawało się być za piękne, by było prawdziwe, to jednak stało się faktem – Leo Messi jest mistrzem świata i dokłada brakującą cegiełkę.

Albicelestes po raz kolejny sięgają po złoto, po raz kolejny za sprawą magicznej 10. W Meksyku do triumfu niósł ich Boski Diego, ten który przez wielu jest uważany za najlepszego gracza w historii i ten, do którego Leo Messi był bez przerwy porównywany. Jednak wczoraj Leo Messi napisał swoją własną historię. Po raz kolejny wspiął się na wyżyny i udowodnił światu, że nie należy go skreślać, co potwierdził w Katarze podnosząc najważniejsze trofeum.

Messi to kosmita. Nie da się inaczej opisać jego postaci. Nieludzkim jest, aby w wieku 35 lat wciąż utrzymywać się na szczycie i rozstawiać wszystkich po kątach. Szczególnie podczas największego święta piłki nożnej. Dla wielu jest symbolem futbolu, co było bardzo widoczne podczas tegorocznego mundialu – jeszcze bardziej niż zwykle.

Nie liczy się jak zaczynasz, tylko jak kończysz

Po wczorajszym finale Emiliano Martinez, jeden z bohaterów finału, stwierdził: Znów musieliśmy cierpieć, choć mieliśmy mecz pod kontrolą. Naszym przeznaczeniem jest cierpienie. Słowa Emiliano są jak najbardziej trafne. W końcu turniej w Katarze rozpoczęli falstartu i wzbudzenia niepewności wśród kibiców – porażka z Arabią na start turnieju. Najgorszy możliwy scenariusz. Taki, którego większość z nas nie brała w ogóle pod uwagę. Od razu po tym zaczęły pojawiać się wątpliwości i uszczypliwości w stronę Messiego. Czy to na pewno ten turniej? Najlepszy zawodnik? Lider, na jakiego go kreują?

Na szczęście Messi odpowiada na krytykę w najlepszy możliwy sposób – swoją grą.  W każdym następnym meczu był kluczową postacią drużyny, jej ostoją i spoiwem. Rósł z meczu na mecz i ciągnął ze sobą całą resztę. Niezależnie od fazy turnieju, 35-latek pokazywał to samo – przyjechałem tu w jednym celu, udowodnić, że jestem najlepszy. Wyszło mu to znakomicie – na siedem spotkań sześciokrotnie został uznany zawodnikiem meczu (tylko nie przeciwko Arabii Saudyjskiej) – łącznie z wczorajszym finałem.

Warto dodać, że Argentyna to drugi zespół, który wygrał mundial pomimo porażki w swoim pierwszym meczu. Pierwszy to reprezentacja Hiszpanii z 2010 prowadzona przez Vicente del Bosque. Wówczas La Furia Roja pokonała w finale Holandię, a zwycięskiego, i jedynego, gola strzelił w dogrywce Andres Iniesta.

Taran

Podczas ostatniego Copa America na brazylijskiej ziemi pisałem o, tym że Leo Messi jest taranem, który dąży do upragnionego celu. Od tamtej pory nie zmieniło się dosłownie nic. Messi po raz kolejny pokazał swój charakter, wolę walki i mobilizację do końcowego zwycięstwa. Mundial ponownie ukazał nam zdeterminowanego i zaangażowanego kapitana Argentyny.  W Katarze gwiazda Messiego po raz kolejny zabłysła najjaśniej. Przez cały turniej było widać wpływ Messiego na grę i dyspozycje zespołu. Nie bez powodu został wybrany (drugi raz) zawodnikiem mistrzostw świata. Razem z Kylianem Mbappe mają tyle samo G/A na turnieju – obaj po 10.

Jednak to Messi pokazał, że to jest jego turniej. Argentyńczyk był najrówniejszym piłkarzem podczas tej ciężkiej batalii. To on miał największy wpływ na grę swojej reprezentacji i to on poprowadził swój kraj do zwycięstwa. Nie byłoby tego wszystkiego bez pięknej więzi w zespole, w której każdy był gotów wskoczyć za drugim w ogień. To pokazuje, że zjednoczenie i charakter odgrywają dużą rolę w budowaniu zwycięskiej drużyny.

Nieśmiertelność

Tytuł Mistrza Świata to największe wyróżnienie, jakie może otrzymać piłkarz. Nie ma nic bardziej prestiżowego od tego. Żaden tytuł w karierze nie waży tyle, co złoto podczas mundialu. Jest to coś unikalnego i niepowtarzalnego, coś, czym mogą pochwalić się tylko najwięksi. Leo Messi stał się nieśmiertelny i zapisał się złotymi zgłoskami w historii piłki nożnej. Tego już nikt nie podważy i nikt mu tego nie odbierze. Zwycięstwo to smakuje podwójnie, bowiem był to ostatni moment, w którym mógł tego dokonać, żeby wziąć rewanż za finał z Niemcami z 2014 roku.

Wiedziałem, że Bóg w końcu da mi ten puchar – powiedział Messi po końcowym gwizdku

Widzieliśmy już, jak mistrzostwa świata brutalnie żegnają się z Luisem Suarezem, Neymarem czy przede wszystkim z Cristiano Ronaldo. Futbol nie jest litościwy, nawet dla swoich największych bohaterów. Dlatego wydawało się, że taki scenariusz, jakiego byliśmy świadkami, nie ma prawa bytu. Zakończenie rodem z Hollywood wydawało się abstrakcją, happy-end był mniej niż prawdopodobny. A jednak stało się. Leo Messi na półce z trofeami stawia to najważniejsze i spełnia swoje marzenie, marzenie kilkudziesięciu milionów kibiców. Messi skończył grę pt. „Piłka Nożna” i udowadnia, że jest najlepszy w historii, a my byliśmy tego świadkami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x