Legia czerwona jak cegła

Dean Klafurić / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)

Legia drugi rok z rzędu odpadła z Ligi Mistrzów zdecydowanie przedwcześnie. Tym razem boli styl w jakim to zrobiła. A właściwie brak stylu. Bo tak należy określić fakt, że grać zaczęła dopiero w drugiej połowie rewanżowego meczu z Spartakiem Trnawa.

Tydzień temu “sraczka”, strata dwóch bramek, zero jakiejkolwiek agresywności na murawie. W rewanżu było trochę lepiej. Za to legioniści kończyli w dziewiątkę przez czerwone kartki.

Szczególnie czerwona kartka Marko Vesovicia mogła wkurzyć. Zarobił dwie głupie, żółte kartki jeszcze w pierwszej połowie. Mógł właściwie przekreślić tym ruchem jakiekolwiek marzenia Legii o awansie (inna sprawa, że ruszając do ataku w drugiej części gry i tak sama się ich pozbawiła).

Ale po kolei. Trzeba oddać, że Radoslav Latal świetnie przygotował zespół w defensywie. Choć Legia dochodziła do sytuacji podbramkowych, to zawsze czegoś jej brakowało, by zdobyć przynajmniej dwie bramki. Jedynie Astizowi udała się sztuka zdobycia bramki honorowej. Cierpliwość, koncentracja, pilnowanie ustawienia – to jest to, czego na pewno zabrakło Legii szczególnie w pierwszym meczu.

Mistrzowie Polski rzeczywiście ruszyli do ataku, ale zdecydowanie za późno. Na bramkę powinni “polować” jeszcze w pierwszej połowie. O ile Klafurić nie eksperymentował tym razem aż tak z ustawieniem, to pytanie brzmi – dlaczego wciąż bał się stawiać na Carlitosa od początku? Przecież po jego wejściu gra w ofensywie wyraźnie rozruszała się.

Kazachstan, Mołdawia, Słowacja… ktoś by rzekł, że egzotyczne kierunki jak na piłkę. A tu się okazuje, że te kraje powoli przestają być osiągalne. Przynajmniej w przypadku polskich klubów piłkarskich. Albo inaczej – przynajmniej w przypadku Legii. Kto następny? Izrael, czy Czechy to już strach się bać z nimi konfrontacji. A niedługo możliwe, że będziemy musieli zaczynać eliminacje na etapie rywalizacji z zespołami z San Marino, czy Luksemburgu. Nie zdziwiłbym się.

Wstyd. Drużyna z takim potencjałem kadrowym, z takim stadionem, z warunkami na zbudowanie naprawdę solidnego klubu na poziomie europejskim nie może kolejny rok z rzędu przejść eliminacji Ligi Mistrzów. Może to pora, żeby odpocząć od Champions League, jeżeli chodzi o stołecznych? Albo zacząć myśleć przy kolejnych ruchach, odnośnie doboru trenera. Hasi, Magiera, Jozak, Klafurić… to nazwiska jakie zatrudniano od czasów Czerczesowa.

I choć o danie szansy Magierze nie mam pretensji, to pozostałe ruchy były naprawdę ryzykowne. Nawet Hasi nie miał zbyt dużych osiągnięć w cv, a wręcz fatalny wizerunek pozostawił po sobie w poprzednich klubach. Taki klub, tacy piłkarze potrzebują doświadczonych trenerów, póki nie zaczną naprawdę regularnie grać w fazie pucharowej czy to LM, czy to Ligi Europy. Może nie jestem wielkim zwolennikiem zatrudnienia Adama Nawałki. Ale jeżeli wprowadzi dyscyplinę i wpłynie na zawodników tak jak przez większość swojej kadencji w reprezentacji… to naprawdę może poważnie odmienić wizerunek zespołu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x