Łapy precz od Piotra Nowaka

Sport Trójmiasto

Po prawie dwóch latach spędzonych w Lechii, trenera Piotra Nowaka wreszcie dopadł kryzys. Po sześciu kolejkach obecnego sezonu Lechia ma na koncie zaledwie pięć punktów, a gra zespołu, delikatnie mówiąc, nie powala. Kibice domagają się głowy trenera, a media już szukają mu sensacyjnych zastępców. Mi, kibicowi Lechii, a także przedstawicielowi mediów, nie bardzo taka sytuacja odpowiada. Dlaczego? Zapraszam do lektury.

Mawia się, że to w Premier League trenerzy mają fatalny komfort pracy. Cóż, u nas sytuacja wcale nie prezentuje się lepiej. Najdłużej pracującym ze swoim klubem trenerem w Ekstraklasie jest obecnie Piotr Stokowiec, a tuż za nim, na drugim miejscu jest właśnie Piotr Nowak. Niecałe dwa lata to wydawałoby się niewiele. Jak widać, w skali Ekstraklasy, to już całkiem niezły dorobek. I tu właśnie moim zdaniem leży sedno problemu – trenerzy zwalniani są właściwie przy pierwszej możliwej okazji. Wydaje się więc, że w obecnej sytuacji, dni Piotra Nowaka w Gdańsku muszą być policzone. Jeśli zarząd spełni wolę kibiców, nikogo to raczej nie zdziwi. Taka decyzja świetnie wpisałaby się w obraz polskiej piłki.

Co nie oznacza, że byłaby to dobra decyzja. Nowak jest najlepszym trenerem, jakiego Lechia miała od powrotu do Ekstraklasy. Ba, uważam, że pod względem taktycznym, jest on najlepszym trenerem, jaki pracuje obecnie w Polsce. Od początku swojego pobytu nad Bałtykiem stał się największym innowatorem w lidze, próbując ustawień, jakich przedtem w lidze nie widywaliśmy. Szczytem tych działań było asymetryczne ustawienie z końcówki zeszłego sezonu, z wahadłowym na prawym skrzydle, oraz klasycznym obrońcą i skrzydłowym po lewej stronie. Te eksperymenty przez ostatnie półtora roku zwykle zdawały egzamin – rywale nie do końca wiedzieli jak się na taką grę przygotować. Piotr Nowak ma oczywiście swoje problemy; za łatwo przychodzi mu na przykład murowanie bramki i wczesna obrona wyniku. I tak jest on jednak, moim zdaniem, co najmniej o poziom wyżej od większości szkoleniowców na naszej ukochanej ligowej karuzeli trenerskiej.

Jakiekolwiek działania trenera wymagają oczywiście odpowiedniego personelu. Przez pierwsze trzy półrocza Nowak mógł cieszyć się wyrównaną, szeroką kadrą, z wieloma uzdolnionymi indywidualnościami. Czym dysponuje dzisiaj? Cóż, straty kadrowe w porównaniu z zeszłym sezonem są ogromne. Klub pozbył się dwóch najlepszych obrońców (Maloca i Janicki), całą trójkę defensywnych pomocników (Sławczew, Borysiuk, Chrapek), skrzydłowego Maka, a od początku sezonu z gry przez kontuzje wyłączeni zostali Krasić, Wolski, oraz Haraslin. Kto ich zastąpił w pierwszym składzie? Na pozycji stopera gra obecnie Steven Vitoria, którego nazwisko nie kojarzy się nam raczej z solidnością, na pozycji defensywnego pomocnika zmieniają się obrońcy: Nunes i podstarzały Wojtkowiak, a w buty niezastąpionego Haraslina próbuje wejść Paweł Stolarski. Ponadto Lechia dysponuje w tej chwili realistycznie jednym tylko napastnikiem, bo wpuszczając na boisko Grzegorza Kuświka, trener skazuje w zasadzie drużynę na grę w dziesiątkę. Wisienką na tym spleśniałym torcie jest słaba forma Duszana Kuciaka, który był na wiosnę ostoją gdańskiego zespołu, a dla którego nie ma godnego rezerwowego.

W Lechii zrobiono co prawda parę dobrych transferów (mam tu na myśli Augustyna i Lipskiego), ale w morzu potrzeb jest to ledwie kropla. Problemy kadrowe pojawiły się w Gdańsku jako następstwo kłopotów finansowych. Jaka w tym wina trenera? Żadna. Fakt, Lechia nie gra w tej chwili nawet na miarę swoich ograniczonych możliwości, co widoczne było chociażby w ostatnim mecz z Sandecją. Gdańszczanie mieli dobre fragmenty. Pokazali, że jeśli spuszczą głowy i wrzucą wyższy bieg, to wciąż potrafią grać. Jest to dowodem, że także i Piotr Nowak trafił na słabszy okres w swojej pracy. Tu jednak znów rozbijamy się o problem, od którego zacząłem: czy na prawdę chcemy zwalniać trenera przy pierwszym słabszym okresie?

Każdej drużynie może się trafić gorszy sezon. W Gdańsku pojawił się właśnie nowy inwestor, który już na start wniesie do klubu 21 milionów złotych. Kluczowi piłkarze wyleczą kontuzje, i będą powoli wracać do gry. Lechia bez wątpienia w końcu wyjdzie na prostą. Bardzo możliwe, że w tym roku Biało-Zieloni nie będą już walczyć o europejskie puchary, ale nie oszukujmy się, ten zespół nie będzie też walczył o utrzymanie.  Wydaje mi się, że jeżeli władze Lechii na poważnie myślą o tym, by na stałe zbudować sobie pozycję w czołówce polskich klubów, obok Legii czy Lecha, to trzeba dać Nowakowi szansę dłużej popracować. Razem, jak na drużynę przystało, poradzić sobie z kryzysem. Piotr Nowak nie jest trenerem bez wad, ale życzę wszystkim powodzenia w znalezieniu takowego w naszych realiach finansowych. Za łatwo zapomnieliśmy, jak wyglądała sytuacja w Gdańsku jeszcze kilka lat temu, kiedy to trenerów zmieniano jak rękawiczki, a przez klub przewijało się co pół roku kilkunastu nowych zawodników. Istnieje spore ryzyko, że zmiana trenera w momencie, gdy sytuacja kadrowa jest tak trudna, mogłaby ponownie zdestabilizować klub, i doprowadzić do bardziej długotrwałych problemów.

W budowie piłkarskiej marki potrzebny jest czas i cierpliwość. Zwłaszcza w biedniejszych ligach, takich jak Ekstraklasa, gdzie nie da się ot tak ściągnąć najlepszych trenerów i zawodników. Drużynie nie da się nadać tożsamości w miesiąc, i jeżeli władze polskich klubów tego nie zrozumieją to długofalowo nigdzie z tą Ekstraklasą w Europie nie zajdziemy.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x