La Liga: Grad goli na Camilo Cano, kolejne problemy Valencii
Betis poniósł dziś 13. porażkę w tym sezonie w starciu z Levante, a Valencia po raz kolejny nie mogła się przemóc i zagrać na wysokim poziomie z najlepszymi.
Od pierwszych minut można było zauważyć, że to Betis przejmie kontrolę, kreowali sobie dobre okazje na gola, ale nic z tego nie wynikało. Kiedy wydawało się, że w końcu nadejdzie przełamanie Marc Barta postanowił zepsuć cały wysiłek drużyny, dwukrotnie popełnił kluczowe błędy przy trafieniach z pierwszej połowy. Najpierw dał się ograć w starciu z Borją Mayoralem, dzięki czemu napastnik z łatwością posłał piłkę do siatki. Później przegrał pojedynek z Rubenem Rochiną, Hiszpan wykorzystał jego błąd w ustawieniu, przez co zagrał do wbiegającego Enisa Bardhiego. Macedończyk również pewnie pokonał Joela Roblesa.
Betis był w szoku, zawodnicy nie wiedzieli co mieli zrobić, jak zaatakować z dobrym skutkiem. W drugiej części byli o krok od zdobycia gola kontaktowego, lecz strzały zatrzymywał Aitor Fernandez. A Levante bezwzględnie wykorzystywało niemoc strzelecką gości i dołożyło kolejne dwa trafienia. W 50. minucie Jose Luis Morales otrzymał prostopadłe podanie od Jose Campanii, a następnie z łatwością ograł golkipera Betisu. Dziesięć minut później na tablicy wyników było już 4:0! Po zamieszaniu w polu karnym świetnie odnalazł się Ruben Rochina i do asysty dołożył gola. Los Verdiblancos wzięli się do odrabiania strat za późno. Bramki Sergio Canalesa oraz Juanmiego w końcówce spotkania tylko poprawiły wynik wizerunkowo. Goście muszą popracować zdecydowanie na defenywą, aby nie popełniać takich błędów jakich dopuścił się były gracz Barcelony.
¡FINAL! #LevanteUD 4-2 @RealBetis #LevanteRealBetis pic.twitter.com/JUvsX7xp1Q
— Levante UD (@LevanteUD) June 28, 2020
Na Estadio de la Ceramica Valencia kolejny już raz pokazała się z tej strony, z której nie chcieliśmy jej oglądać. Gdyby sezon ligowy zaczynał się 11. czerwca to Nietoperze znajdowaliby się w strefie spadkowej. Nie pokazali zupełnie nic za co byśmy mogli mówić, że zasługują na europejskie puchary. Przed tygodniem z Eibar było dokładnie tak samo. Z różnicą, że wtedy stracili jednego gola, a dziś Jasper Cillesen musiał piłkę z siatki wyciągać dwukrotnie. Najpierw w 14. minucie Gerard Moreno obsłużył kapitalnym zagraniem Paco Alcacera, a ten wykorzystując bierność obrońców umieścił piłkę w siatce. Przed przerwą prowadzenie podwyższył właśnie Moreno. Tym razem w rolę asystenta wcielił się Santi Cazorla, ale zrobił to z taką klasą, że nie jeden wielki by się nie powstydził.
Po zmianie stron Valencia próbowała, dośrodkowywała, uderzała z dystansu, ale to wszystko nic jej nie dało. Świetnie zorganizowana linia defensywna zatrzymywała podopiecznych Alberta Celadesa na każdym kroku. Dążyli do przechwytu piłki i dłuższego jej utrzymania, aby zniechęcić Nietoperzom grę. Do końca spotkania żadna bramka już nie padła. Można stwierdzić, że Villarreal ograł Valencię czysto piłkarsko. Jeżeli dziś Granada wygra z Eibar to ekipa z Andaluzji zrówna się punktami z drużyną z Mestalla.
2-0 ⚽ 90' +5 ⌚ FINAL DEL PARTIDO pic.twitter.com/s9elMv3jMf
— Valencia CF (@valenciacf) June 28, 2020
-
AktualnościPremier League: Fatalna passa Manchesteru City trwa. Nawet gol Erlinga Haaland nie pomógł (WIDEO)
Karolina Kurek / 9 listopada 2024, 20:32
-
MLSMLS: Kolejny błysk reprezentanta Polski! Znakomita akcja (WIDEO)
Kamil Gieroba / 9 listopada 2024, 10:30
-
La LigaTo byłby hitowy transfer! Gwiazda Serie A marzy o transferze do Barcelony?
Kamil Gieroba / 9 listopada 2024, 10:18
-
Plotki transferoweJović z kontrowersyjnym transferem?
Kamil Gieroba / 8 listopada 2024, 22:00
-
Francuska piłka nożnaMbappe... obrażony? W tych relacjach iskrzy
Kamil Gieroba / 8 listopada 2024, 21:07
-
PolecaneLiverpool przygotowuje ofertę za Tchouaméniego
Mateusz Polak / 8 listopada 2024, 19:06