Kosowski: Błędem była swoboda, jaką zostawiono w doborze asystentów Paulo Sousie
– Myślałem, że Paulo Sousa będzie miał trochę honoru, ale się pomyliłem – z rozczarowaniem pisze w felietonie Kamil Kosowski.
Biało-czerwoni zostaną osieroceni dopóki prezes PZPN, Cezary Kulesza i zarząd nie postanowią o zatrudnieniu nowego selekcjonera. Po Paulo Sousę zgłosiło się Flamengo Rio de Janeiro, a sam Portugalczyk poprosił o rozwiązanie kontraktu za porozumieniem stron.
– Wydawało mi się, że jako facet będzie chciał doprowadzić pewne rzeczy do końca i dopiero wtedy odejść. Oczywiście, Sousa spotykał się w Polsce z niechęcią niektórych kibiców. Była też uzasadniona obawa, że z marzeniami o grze w mundialu pożegnamy się już w Moskwie – uważa felietonista “PS”.
Niespełna trzy miesiące do baraży stawia w niezwykle trudnym położeniu kolejnego selekcjonera. Dlatego eksperci najczęściej stawiają na wariant z polskim trenerem. – Ostatnim polskim szkoleniowcem, który jest według mnie warty rozpatrzenia jest oczywiście Czesław Michniewicz. To trener, który potrafi zabić mecz. Umie dzięki wnikliwemu rozpracowaniu rywala wychwycić jego słabe strony i w meczu bezwzględnie to wykorzystać. Tak było chociażby w spotkaniu z Włochami na MME 2019, które nasza kadra wygrała 1:0 po bramce Krystiana Bielika – ocenia Kosowski.
– Pamiętam, jak Sousa niecały rok temu został selekcjonerem naszej reprezentacji. Już wtedy zapaliła mi się lampka ostrzegawcza, pisałem wówczas, że to błąd. Jeszcze większym błędem była swoboda, jaką zostawiono w doborze asystentów – konkluduje.
źródło: przegladsportowy.pl /