fot. Ricardinho (Wisła Płock) / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Kompromitacja Legii. Wisła Płock bije mistrza Polski

Legia Warszawa została rozbita na swoim boisku 1:4 w spotkaniu 6. kolejki Lotto Ekstraklasy z Wisłą Płock.

Dwie bramki dla gości strzelił Ricardinho, a jedną dołożyli Dominik Furman, który popisał się świetnym uderzeniem z rzutu wolnego oraz Nico Varela z rzutu karnego. Legia odpowiedziała trafieniem Carlitosa.

W drużynie Legii doszło tylko do jednej zmiany w podstawowej jedenastce. Kasper Hämäläinen zastąpił będącego o krok od transferu do CSKA Moskwa Sebastiana Szymańskiego. Na dużo większe roszady zdecydował się Dariusz Dźwigała - trener Wisły Płock. W porównaniu z ostatnim meczem ligowym z Arką Gdynia (przegrany 1:3) na Łazienkowskiej zabrakło Cezarego Stefańczyka, Patryka Stępińskiego, Nico Vareli i Oskara Zawady. Na prawej stronie defensywy zagrał Alan Uryga, a tuż przed nim zamiast Portugalczyka wyszedł Mateusz Szwoch. Dźwigała zrezygnował z gry dwoma napastnikami, za Zawadę zagrał Damian Rasak, który operował w środku pola.

Już po pierwszych sekundach meczu można było odnieść wrażenie, że Legia będzie chciała zmiażdżyć będąca w kryzysie Wisłę Płock. Świadczy o tym zachowanie Legionistów tuż po wznowieniu gry, kiedy szturmem ruszyli pod bramkę Wisły. Było to jednak bardzo złudne, gdyż Legia nie potrafiła narzucić swojego stylu gry rywalom. Duża zasługa w tym piłkarzy Wisły, którzy dobrym ustawieniem neutralizowali jakiekolwiek zagrożenie pod własną bramką. Goście zbyt często nie gościli pod bramka gości, ale kiedy już to robili, to był konkret. W 11. minucie świetne lewą stroną boiska urwał się Giorgio Merebaszwili. Reprezentant Gruzji wystawił piłkę Ricardinho, a nowy nabytek Płoczczan wpakował ją do pustej bramki. Była to jego czwarta w tym sezonie i trzecia z rzędu bramka dla Wisły Płock.

Merebaszwili dzisiaj wyszedł od pierwszej minuty i nie zawodził. Spotkanie nie zakończyło się dla niego zbyt szczęśliwie. 32-letni pomocnik z powodu urazu musiał opuścić plac gry już w 29. minucie spotkania. Nie podcięło to skrzydeł Wiślakom, którzy pięć minut przed przerwą podwyższyli prowadzenie. Kolejny, jeszcze bardziej bolesny cios Legii został wyprowadzony przez jej byłego zawodnika Dominika Furmana. Kapitan Wisły Płock świetnym uderzeniem z rzutu wolnego pokonał bezradnego Arkadiusz Malarza.

Reakcja kibiców Legii mogła być tylko jedna - sympatycy mistrza Polski dość dobitnie wezwali swoich ulubieńców do lepszej gry, a po zakończeniu pierwszej połowy skwitowali ich poczynania głośnymi gwizdami. Dziwić się temu nie można. Legia do przerwy wyglądała bardzo słabo, kończąc pierwszą część gry bez celnego strzału. Wisła nie grała porywającego futbolu, a mimo to dość wyraźnie przeważała nad rywalem. Tak słabej Legii na Łazienkowskiej nie widziano od dawna (a w obecnej sytuacji klubu są to mocne słowa).

Kwadrans w szatni podczas którego z pewnością było głośno, wprowadzenie do gry Cristiana Pasquato w miejsce bezproduktywnego Kaspera Hämäläinena - to wszystko miało wpłynąć pozytywnie na drużynę mistrza Polski. Plan Legii rozsypał się jednak już po niespełna czterech minutach. Wprowadzony z ławki Varela z łatwością ograł na lewej stronie Mateusza Hołownię. Jego dośrodkowanie przed siebie odbił Malarz, a do piłki jako pierwszy dopadł niezawodny Ricardinho. Ta bramka po części obciąża konto Malarza, który mógł pokusić się o lepszą interwencję, a także defensorów Legii, którzy przyglądali się jak Ricardinho strzela gola.

Po utracie trzeciej bramki gospodarze nie mieli wyjścia, próbowali ruszyć do zmasowanego ataku, by złapać jakikolwiek kontakt. Chwilę po utracie bramki, po zamieszaniu w polu karnym gości, piłka trafiła do niepilnowanego Carlitosa. Hiszpan nie potrafił jednak tego wykorzystać, strzelają prosto w Thomasa Dähne. Ricardo Sá Pinto w 60. minucie meczu pokusił się o wielkie ryzyko zdejmując Hołownię i wpuszczając w jego miejsce młodego napastnika Sandro Kulenovicia. Zemściło się to dosłownie chwilę później, kiedy za faul taktyczny drugą żółtą i w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Iñaki Astiz. Lukę na środku defensywy łatał Cafú. Nie był to koniec dramatów dla Legii. Krzysztof Mączyński był wprowadzany na boisko z myślą załatania dziury po czerwonej kartce Astiza. Nie wyszło mu to najlepiej, kiedy w 72. minucie przegrał pojedynek biegowy z Jakubem Łukowskim i ratował się faulem w polu karnym. Z jedenastu metrów Legię dobił Nico Varela. Honor Legii w 83. minucie w pewnym stopniu uratował Carlitos, popisując się świetnym uderzeniem z rzutu wolnego. W końcówce Legia mogła jeszcze strzelić kolejne bramki, lecz Wisła na więcej mistrzowi Polski już dzisiaj nie pozwoliła.


26 sierpnia 2018, 6. kolejka LOTTO Ekstraklasy, Warszawa (Stadion Wojska Polskiego)

Legia Warszawa - Wisła Płock 1:4 (0:2)

Carlitos 83 - Ricardinho 11, 49, Dominik Furman 40, Nico Varela 74 (karny)

Legia: Arkadiusz Malarz - Artur Jędrzejczyk, Iñaki Astiz, Mateusz Wieteska, Mateusz Hołownia (Sandro Kulenović 60') - Michał Kucharczyk, Cafú, Domagoj Antolić, Kasper Hämäläinen (Cristian Pasquato 46') - José Kanté, Carlitos.

Wisła: Thomas Dähne - Alan Uryga, Igor Łasicki, Adam Dźwigała, Marcin Warcholak - Mateusz Szwoch, (Oskar Zawada 81') Damian Rasak, Dominik Furman, Damian Szymański, Giorgi Merebaszwili (Nico Varela 29') - Ricardinho (Jakub Łukowski 60').

Żółte kartki: Astiz, Jędrzejczyk, Hämäläinen.

Czerwona kartka: Astiz (za drugą żółtą).

Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork).


Avatar
Data publikacji: 26 sierpnia 2018, 17:24
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.