Tomáš Pekhart
fot. Tomas Pekhart i Arvydas Novikovas (obaj Legia) / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Klasyk dla „Wojskowych” – pomeczowe opinie Hyballi i Michniewicza

Sobotę na boiskach PKO BP Ekstraklasy zakończył klasyk naszej ligi. Pojedynek Wisły Kraków z Legią Warszawa, miał dać odpowiedź na to, czy piłkarze "Białej Gwiazdy" zdążyli pojąć pomysł na grę Petera Hyballi. Przez dłuższą część meczu wyglądało na to, że tak. Jednak to Legia ma w składzie Tomasa Pekharta, który kolejny raz zagwarantował "Wojskowym" komplet punktów.

Pomysł był, ale zabrakło mocy

Pojedynek z Legią miał być pierwszym, w którym kibice Wisły Kraków będą mogli zaobserwować rękę nowego szkoleniowca. Doskonale wiemy, że Peter Hyballa uwielbia stosować pressing i atakować przeciwników na ich własnej połowie. Tak też było od pierwszego gwizdka w sobotnim starciu z mistrzami Polski. Zawodnicy Wisły biegali ochoczo, starali się odbierać piłkę wysoko i wtedy próbować zaskoczyć Artura Boruca. I uczciwie trzeba oddać, że zdarzały się momenty, w których defensywa Legii nieco się gubiła. Jednak finalnie piłkarzom z Krakowa zabrakło paliwa i od około 60. minuty zaczęli opadać z sił. Na pomeczowej konferencji potwierdził to opiekun Wiślaków:

"Muszę skomplementować drużynę, przez pierwsze 60 minut zakładaliśmy pressing i to zdawało egzamin. Później niestety widać było braki kondycyjne, ale z tygodnia na tydzień będzie się to poprawiać. Legia ma świetnego napastnika, jakim jest Tomas Pekhart, który wykorzystał swoje okazje" - podsumowywał Peter Hyballa.

Wisła Kraków straciła prowadzenie na 10. minut przed końcem meczu, wskutek niepotrzebnego faulu Chuci na Luquinhasie. Sędzia Jarosław Przybył podyktował rzut karny, którego na gola zamienił Tomas Pekhart. O tej sytuacji szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" mówił:

"Uważam, że podstawowa jedenastka delegowana dziś do gry dobrze wypełniała swoje zadania. Straciliśmy bramkę po głupim rzucie karnym w 81. minucie, następnie najlepszy napastnik ligi trafił na 2:1 tuż przed końcem spotkania. Nie dokonywałem zmian, bo wiedziałem, że ławka rezerwowych nie dysponuje odpowiednią jakością."

Po zakończeniu meczu, uwaga trenera Wisły skupiła się na Michale Maku. Skrzydłowy "Białej Gwiazdy" został zmieniony już w przerwie, a Peter Hyballa miał do swojego zawodnika kilka uwag:

"Dlaczego zdecydowałem się na zdjęcie Michała Maka w przerwie spotkania? Michał grał po prostu źle. Nie rozumiał wszystkich poleceń dotyczących pressingu, dostał żółtą kartkę, dlatego zdecydowałem się na zmianę" - zakończył.

Czesław Michniewicz docenił zwycięstwo w ciężkim pojedynku

W pomeczowych wypowiedziach szkoleniowca Legii Warszawa, było czuć dużą ulgę. Jego drużyna nie zagrała dobrego meczu, ale dzięki dwóm golom Pekharta udało się im zainkasować bardzo ważne 3 punkty. Czesław Michniewicz bardzo to docenił:

"Chciałbym zacząć od gratulacji dla swojej drużyny. Wygrała bardzo trudne spotkanie, z bardzo dobrze dysponowanym przeciwnikiem. W pierwszej połowie zagraliśmy nie tak jak sobie założyliśmy. Wiedzieliśmy, że Wisła wyjdzie na nas wysokim pressingiem, ćwiczyliśmy to przed dzisiejszym meczem. Chcieliśmy wychodzić spod tego pressingu, niestety nam się to nie udawało. Nie mogliśmy dobrze operować piłką, Wisła dłużej się przy niej utrzymywała, tworzyła akcje z większą ilością podań. Mieliśmy kilka sytuacji, żeby podjąć skuteczniejszą decyzję, niestety nie udało nam się to. W drugiej połowie sytuacja się ustabilizowała. Wiedzieliśmy, że Wisła nie wytrzyma takiego tempa przez całe spotkanie, ale do tego musieliśmy dołożyć naszą lepszą grę piłką. Zaczęło to wszystko troszkę lepiej wyglądać" - cytat legia.com

Opiekun "Wojskowych" zapytany oto, czy gra Wisły Kraków w jakiś sposób go zaskoczyła, odpowiedział, że nie. Bardziej był zaskoczony postawą swojego zespołu, bo jak sam zauważył, już wielokrotnie przeciwko Legii rywale starali się zakładać pressing i zazwyczaj udawało się im wychodzić z tego obronną ręką:

"Czy pressing nas zaskoczył? Nie. Zaskoczyła nas bardziej nasza gra. We wcześniejszych meczach, gdy przeciwnik decydował się na takie rozwiązanie, lepiej sobie radziliśmy z wyjściem spod takiego naporu. Nie funkcjonowaliśmy dobrze jako zespół, a Wisła włożyła bardzo dużo energii w pierwszą połowę, aby przeszkadzać nam w grze. Ta sztuka im się udała" - podsumował Michniewicz.

Na koniec trener warszawskiej Legii dodał jeszcze, że Rafael Lopes raczej nie był brany pod uwagę jako ten, który mógłby odmienić grę mistrzów Polski. Jak sam stwierdził, Portugalczyk przyjechał do Krakowa bardziej na wycieczkę. O innych zmianach lub ich braku mówił tak:

"Ilość zmian? Takie mieliśmy możliwości jeśli chodzi o zmiany ofensywne. W dzisiejszym meczu nie chcieliśmy stosować taktyki 4-4-2. Rafa Lopes przyjechał do Krakowa bardziej w formie wycieczki. Wiedzieliśmy, że nie jest on zdolny do gry. Zmieniliśmy Joela Valencię, przesunęliśmy Luquinhasa do środka boiska, na lewą stronę wszedł Mateusz Cholewiak, na prawą Kacper Skibicki. Były to dobre zmiany, zespół ożywił się, zaczęliśmy więcej akcji tworzyć skrzydłami, a Luquinhas dobrze odnalazł się w środkowej części boiska. W dzisiejszym dniu było to dla nas dobre ustawienie" - zakończył.

 

 


Avatar
Data publikacji: 13 grudnia 2020, 8:30
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.