Jamie Vardy – historia nienormalna
Nie jest to historia typowego młodego piłkarza, który przechodząc przez kolejne grupy juniorskie trafia do pierwszej drużyny i w niej krok po kroku staje się coraz ważniejszym ogniwem drużyny. Dotychczasowe życie i osiągnięcia Jamiego Vardy, przy tak ciężkim początku, są gotowym materiałem na świetny film bądź książkę, które będą opowiadać o niezłomności charakteru i ciężkiej pracy po to , aby stać się częścią, tak wąskiej, grupy gwiazd grających w Premier League.
Jeszcze pięć lat temu nasz bohater grał w ósmej lidze, dokładnie w prowincjonalnym Stocksbridge Park Steels, którego prawdopodobnie nie znają mieszkańcy sąsiednich miasteczek. W tym momencie nikt nie myślał, że ten mikry (170 cm wzrostu) młodzieniaszek już niedługo stanie się piłkarzem pełną gębą, reprezentantem kraju. Sam Vardy odpalony, z powodu słabych warunków fizycznych, ze swojego ukochanego Sheffield Wednesday nie śnił o zaistnieniu w profesjonalnej piłce. Jak każdy człowiek musiał się z czegoś utrzymywać, nie było to możliwe przy zarobkach rzędu 30 funtów tygodniowo, a tyle właśnie dostawał za grę w ósmej lidze. Łączył więc ciężką prace fizyczną w fabryce produkującej szyny medyczne z włókna węglowego z grą w piłkę nożną. Po harówce trwającej 12 godzin zakładał korki i wybiegał na boisko w barwach Stocksbridge Park Steels.
W tym czasie Vardy popadł w konflikt z prawem, został oskarżony o pobicie i skazany na pół roku ograniczenia wolności – po godzinie 18 miał obowiązek meldować się w domu, pilnować tego miała obrączka śledząca jego ruch. Jak sam mówił bronił niewidomego przyjaciela, który był zaczepiany w pubie.
To niewątpliwe utrudnienie nie przeszkadzało mu w dalszym kontynuowaniu „kariery”. W trakcie meczów, aby zdążyć do domu na wyznaczoną godzinę, niejednokrotnie opuszczał boisko i przeskakiwał przez płot, odgradzający teren boiska, biegnąc do domu. To typowe zachowanie dla zawodników niższych lig, uciekających przed ewentualnym sprawdzaniem trzeźwości, zainteresowało skautów klubów z wyższych lig rozgrywkowych, którzy już wcześniej słyszeli o utalentowanym zawodniku.
Na transfer zdecydował się siódmoligowy Halifax płacąc za Vardy'ego 15 tys. funtów. Pierwszy sezon i od razu sukces, 27 bramek i tytuł najlepszego zawodnika ligi. Pierwsze trzy mecze kolejnego sezonu i cztery trafienia zdecydowały o transferze do Fleetwood FC, które wyłożyło na stół, aż ćwierć miliona funtów.
Jamie nie potrzebował żadnego okresu adaptacyjnego, „przerastał” swoich przeciwników ligowych o głowę i z dorobkiem 31 trafień, drugi raz z rzędu tytuł króla strzelców, awansował z Fleetwood do The Football League, czyli piątej w kolejności klasy rozgrywkowej.
Tego typu osiągnięcie przykuło uwagę klubów Championship. Wśród zainteresowanych było min. Blackpool, ale ich oferta opiewająca na 750 tys. funtów nie satysfakcjonowała przedstawicieli Fleetwood FC. Dopiero wyłożenie kwoty rzędu miliona funtów przez Leicester City przekonało do sprzedaży swojego najlepszego zawodnika. Vardy został najdroższym w historii zawodnikiem wytransferowanym z tego poziomu ligi.
Bajka pod tytułem „ najlepszy zawodnik niższych lig” się skończyła. Pierwszy okres pobytu na King Power Stadium był dla Jamiego niezwykle ciężki. Championship to liga wymagająca od piłkarza trochę więcej niż umiejętności podania na kilka metrów. Mentalnie i fizycznie nie dawał rady, kibicie znając jego historie zwalali całą winę za niepowodzenia drużyny na zawodnika, którego uważali za typowego ogóra z niższych lig.
Podłamany Vardy chciał odejść, ale ówczesny trener „ Lisów” Nigel Pearson nie pozwolił mu na to, widząc w zawodniku duży potencjał. „Trenerski nos” go nie zawiódł i Jamie w następnym sezonie odpłacił się trenerowi za zaufanie. Sezon 2013/14 Leicester walczy o awans, jeden z liderów zespołu? Oczywiście Vardy, który strzela 16 bramek i dokłada swoją cegiełkę do wymarzonej promocji do Premier League.
Jednak gra w Premier League to nie poziom jakiegoś Fleetwood FC czy innego Halifaxu. Jamie nie łapał się do składu i przez pierwszy okres grzał ławę, ale co to by była za historia, która nie ma nagłego zwrotu akcji. Pierwszy mecz w wyjściowej „11” i występ życia. Manchester United prowadzi z „ Lisami” 3:1, żeby następnie przegrać w rezultacie 3:5, Vardy zdobywa bramkę i asystuje przy kolejnych czterech.
Niestety, do końca roku Leicester dołował przegrywając, aż jedenaście razy. Nowy rok, nowe postanowienia i ambicje, tak można wytłumaczyć formę „Lisów” i samego Vardy'ego na wiosnę, kiedy to między kwietniem a majem podopieczni Nigela Pearsona na czele z naszym bohaterem wygrali siedem meczów i utrzymali się na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
Sezon 2015/16 Pearsona zastępuje Claudio Ranieri, który został wcześniej odpalony z min. Interu Mediolan, As Monaco i reprezentacji Grecji – dwukrotna porażka z Wyspami Owczymi! w trakcie eliminacji do Mistrzostw Europy 2016 we Francji. Media w szoku, zawodnicy w szoku, jak ten człowiek ciągnący swoją trenerska karierę na Superpucharze Europy zdobytym w 2004 roku (znikome zasługi Włocha, ówczesną drużynę Valencii stworzył Rafa Benitez) może wnieść coś pozytywnego do drużyny z King Power Stadium? A jednak, mamy za sobą 15. kolejek, Leicester City zajmuje pierwsze miejsce w tabeli z dorobkiem 32 punktów. Jamie Vardy wyrównał rekord Ruuda Van Nisterlooya zdobywając w każdym z 11 kolejnych meczów przynajmniej jedną bramkę.
Forma sportowa Vardy'ego nie umknęła trenerowi reprezentacji Anglii Royowi Hodgsonowi, który już w maju powołał zawodnika i dał mu szansę zadebiutować w towarzyskim meczu z reprezentacją Irlandii. Jeśli Jamie utrzyma dotychczasową formę jest niemal pewne, że mimo dość zaawansowanego wieku (28lat) pojedzie wraz z Anglia na Euro2016.
Jamie Vardy mimo swojego ogromnego sukcesu nie zapomniał o tym w jaki sposób doszedł do miejsca , w którym obecnie się znajduję. Pragnie stworzyć akademię, V9 Academy, ma ona pomóc piłkarzom grającym w niższych ligach na osiągnięcie tego co on sam.
Autor: Michał Bojanowski
-
AktualnościPremier League: Liverpool wykorzystał wpadkę Manchesteru City. Pokonał Aston Villę i umocnił się na pozycji lidera
Karolina Kurek / 9 listopada 2024, 22:55
-
AktualnościPremier League: Fatalna passa Manchesteru City trwa. Nawet gol Erlinga Haaland nie pomógł (WIDEO)
Karolina Kurek / 9 listopada 2024, 20:32
-
PolecanePech Casha. Poznał diagnozę
Kamil Gieroba / 5 listopada 2024, 15:38
-
PolecanePremier League: Tottenham wysoko wygrywa z Aston Villą. Pech Casha
Kamil Gieroba / 3 listopada 2024, 17:34
-
News dniaPremier League: Liverpool wykorzystał wpadkę Manchesteru City! Nowy lider!
Kamil Gieroba / 2 listopada 2024, 18:08
-
News dniaCzy Amorim obejmie Manchester United? "Wtedy wyjaśnię moją sytuację"
Kamil Gieroba / 31 października 2024, 17:29