fot. Mateusz Wieteska / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

III runda el. do LE: Ogromna kompromitacja Legii!

Legia Warszawa przegrała na własnym stadionie 1:2 w pierwszym meczu z F91 Dudelange po katorżniczo słabej gry. Warszawiacy w dalszym ciągu nie mogą odbić się z dna po bardzo kiepskim starcie sezonu. Przypomnijmy bowiem - to już nie pierwsza wpadka Legii. Zaczęło się od porażki z Arką, następnie męki z Trnavą i odpadnięcie z eliminacji do Ligi Mistrzów. Teraz "Wojskowi" przekroczyli wszystkie możliwe granice - zostali "zjedzeni" przez mistrzów Luksemburga. 

Nic się nie zmieniło

Kibice Legii z pewnością liczyli na cudowną przemianę po bezbramkowym remisie z Lechią. W końcu, z gdańszczanami wcale nie tak dużo brakowało do skromnej wygranej. Teraz przyszedł czas na bój z amatorami - nie spodziewano się, że podopieczni Vukovicia nawet z nimi nie będą w stanie zwyciężyć. Tym bardziej, że Serb zapewniał na konferencji prasowej, że atmosfera w Legii jest dobra i tym razem "Wojskowi" mieli powalczyć o zwycięstwo. Tak się jednak nie stało, bowiem kompletnie przeszli obok meczu i przerżnęli z amatorami z Luksemburgu 1:2.

Mecz nie był dynamiczny ani specjalnie ciekawy. Pierwsza groźniejsza akcja dla Dudelange zakończyła się od razu bramką - w 24. minucie Stolz ograł jak dziecko Nagy'ego, dograł piłkę do Couturiera, a ten po uderzeniu z nożyc sprawił, że Malarz był bezradny przy tym strzale. Główny winowajca tego straconego gola to przede wszystkim Nagy, który miał zastąpić Hlouska. Za to na ławce przebywał nominalny lewy defensor... Hołownia. Niestety (dla Legii) Vukovic zdecydował się postawić na Węgra. 3 minuty później nadzieje wśród mistrzów Polski ponownie jednak wróciły... Carlitos po podaniu Kucharczyka dobrym kopnięciem z pola karnego pokonał bramkarza Luksemburczyków i stan rzeczy się wyrównał. Kolejny przełomowy moment w spotkaniu miał miejsce tuż przed zakończeniem pierwszej połowy. Wówczas czerwoną kartkę otrzymał Astiz i wszystko się posypało...

Nie byli w stanie wznieść się z kolan

Legia w drugiej połowie wyglądała totalnie bezsilnie. Z minuty na minutę coraz gorzej to wyglądało, ale to co wydarzyło się po godzinie gry przerosło oczekiwania najśmielszych... arbiter podyktował "jedenastkę" po faulu Szymańskiego, a bezbłędnie wykorzystał ją Turpel. Później właściwie nic takiego się nie działo. Legioniści nie mieli kompletnie sił, nie nadążali z pressingiem, a Luksemburczycy spokojnie utrzymywali się przy piłce i bronili korzystnego dla siebie wyniku. No, drużyna z takimi gwiazdami na ławce jak przykładowo Sambea (ex Arka Gdynia) wcale nie jest taka słaba...

A tak poważnie, to chyba największa kompromitacja od czasów tej, którą doświadczył Lech z Żalgirisem Wilno i Strajnarem.

Legia Warszawa 1:2 F91 Dudelange (1:1)

Bramki: Carlitos 27' - Couturier 24', Turpel 61' (K)

Składy:

Legia Warszawa: Malarz - Wieteska, Astiz, Pazdan, Nagy - Cafu (Kante 46'), Mączyński, Phillips, Kucharczyk, Szymański (Żyro 65') - Carlitos (Hołownia 81')

F91 Dudelange: Joubert - Jordanov, Schnell, Prempeh, El Kriti - Kruska, Sinani, Stelvio (Pokar 73') - Stumpf (Turpel 58'), Stolz, Couturier (Perez 80')

MVP: Couturier

 


Avatar
Data publikacji: 9 sierpnia 2018, 23:08
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.