fot. Katarzyna Wysokińska – Piłkarski Świat.com
Udostępnij:

I Liga: Piątek bez nudy!

I Liga nie zwalnia tempa. W piątkowe popołudnie zostały odbyte dwa mecze na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce.

Na pierwszy ogień poszedł pojedynek Miedzi z Chojniczanką, który był jednym z ciekawiej zapowiadających się starć w tej serii gier. Obie ekipy w aktualnych rozgrywkach przyzwyczaiły nas do bardzo radosnego futbolu

Pierwsza połowa bezapelacyjnie należała do podopiecznych Ryszarda Tarasiewicza. Jego zawodnicy mieli w pierwszej odsłonie przynajmniej trzy kapitalne sytuacje na gola. Pustoszenie w polu karnym Budziłka siał Forsell, świetnie absorbując blok defensywny Chojniczanki. Upragniony gol dla gospodarzy padł tuż przed przerwą, a bramkarza gości soczystym uderzeniem pokonał Forsell.

Po przerwie w poczynania graczy Macieja Bartoszka wkradł się ogromny chaos, który w nie wiadomo jaki sposób nie skończył się dla nich utratą gola. W 80.minucie ekipa z Legnicy powinna zapewnić sobie wygraną, jednak Budziłek pokazał ogromny kunszt, przy uderzeniu piłki przez Batina. Dużą lepszą szansę miał w doliczonym czasie wcześniej wspomniany, ale w wybornej okazji zabrakło mu szczęścia w indywidualnej rywalizacji z goalkeeperem. "Fart" nie opuścił Miedzi w ostatniej minucie bonusu arbitra, a dzieła zniszczenia dokonał Batina. Powiedzenie "do trzech razy sztuka" miało swoje odzwierciedlenie na boisku.

Miedź Legnica 2:0 Chojniczanka Chojnice

Strzelcy:

1:0 Forsell (45')

2:0 Batina (90+4')

Żółte kartki:

Bartczak (82') – Biernat (45'), Kieruzel (74')

Skład gospodarzy:  Kapsa – Bartczak, Midzierski, Stasiak, Trifonov, Daniel, Łuszkiewicz (89. Cierpka), Garguła (79. Batin), Forsell, Martin (65. Rybicki), Bartkowiak

Skład gości:  Budziłek – Lisowski, Biernat, Kieruzel, Gierszewski (60. Podgórski), Jakubowski, Kosakiewicz, Mrozik (85. Rybski), Mikita (67. Kozłowski), Zawistowski, Biskup


W równolegle rozgrywanym meczu, Podbeskidzie Bielsko – Biała mierzyło się z GKS-em Katowice. Kibice zgromadzeni na stadionie w Bielsku nie mieli żadnych powodów do nudy. W pierwszej połowie ataki przenosiły się od jednego pola karnego do drugiego. Magiczną recepturę na zdobycie bramki wymyślił Praznowsky, fenomenalnie wykorzystując ogromny chaos pod bramką „Górali” podczas stałego fragmentu gry. Lis został pokonany chwilę po wznowieniu gry po przerwie. W 59.minucie gospodarze byli ogromnie bliski wyrównania, lecz piłka po przepięknej próbie Demjana odbiła się od lewego słupka bramki Nowaka. Popularna „Gieksa” dobiła rywala dwadzieścia minut przed końcem regulaminowego czasu gry. Piłkarzem, który znalazł lukę w szyku obronnym przeciwnika, okazał się Piotr Foszmańczyk. Po raz kolejny zagapili się defensorzy Dariusza Dźwigały. Strzelec drugiego gola dla Katowic będzie miał mieszane uczucia po tym meczu, ponieważ w 80.minucie nabawił się kontuzji, w wyniku której musiał opuścić plac gry. Za niego na boisko wszedł Lebedyński.

Jerzy Brzęczek ponownie wykazał się wyśmienitym talentem motywacji w czasie przerwy.  Klub z Katowic wdrapał się na "pudło" w lidze.

Podbeskidzie Bielsko - Biała 0:2 GKS Katowice

Strzelcy:

0:1 Praznowsky (46')

0:2 Foszmańczyk (70')

Żółte kartki:

Sierpina (55'), Podgórski (63'), Feruga (90+5') – Praznowsky (22'), Prokić (31'), Kalinkowski (57')

Czerwone kartki:

Praznowsky (90+3') – druga żółta kartka

Skład gospodarzy: Lis – Jakubik, Piacek, Baran, Magiera – Podgórski (79' Sokołowski), Chmiel, Kołodziej (48' Lewicki), Janota (48' Feruga), Sierpina – Demjan

Skład gości: Nowak – Abramowicz, Praznovsky, Kamiński, Czerwiński – Mandrysz, Kalinkowski, Zejdler, Prokić (87'), Foszmańczyk (82' Lebedyński) – Goncerz


Avatar
Data publikacji: 2 września 2016, 20:07
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.