Udostępnij:

Grad goli w Stambule!

Mecz pomiędzy Realem Madryt a Galatasaray Stambuł został uznany za najciekawiej zapowiadający się ze wszystkich wtorkowych meczów. Obie drużyny miały w pamięci mecze z poprzedniej edycji Ligi Mistrzów, kiedy to Real nie bez problemów wyeliminował mistrzów Turcji.

W składzie gości jedyną niespodzianką był brak najdroższego piłkarza świata - Garetha Bale'a.

Pojedynek od samego początku stał na bardzo wysokim poziomie. Głównie dzięki waleczności zawodników gospodarzy, którzy od pierwszego gwizdka ruszyli z impetem na Real.

Już w 2. minucie groźny  strzał na bramkę Ikera Casillasa oddał Felipe Melo. Kapitan Królewskich popisał się kapitalną robinsonadą i sparował piłkę na rzut rożny, który jednak nie stanowił zagrożenia dla Los Blancos. Przez pierwsze dziesięć minut Real grał bez pomysłu. Nic nie wynikało z rozgrywania piłki na czterdziestym metrze od bramki Muslery.

W jedenastej minucie doszło do niespodziewanej sytuacji. Iker Casillas wybił piłkę na aut i dał znak Ancelottiemu, że bez pomocy medycznej nie jest w stanie grać. Trzy minuty później opuścił boisko. Okazało się, że kontuzja jakiej doznał po starciu z Sergio Ramosem uniemożliwiła mu grę. Po długiej nieobecności (to był pierwszy występ 32-latka od stycznia) Casillas rozegrał 14 minut. Jak pech to pech...

Już w 17. minucie po rzucie wolnym, jego zmiennik - Diego Lopez, został wystawiony na ciężką próbę. Test jednak zdał broniąc cudem strzał z 3 metrów. Świetnego dośrodkowania Riery nie wykorzystał Melo. Drugi kwadrans pierwszej połowy przebiegał podobnie jak pierwszy. Piłkę częściej miał Real, ale to Galatasaray miało świetną okazję. W 30. minucie po krótko rozegranym rzucie rożnym, Snejder dośrodkował w pole karne, gdzie kolejny strzał oddał Melo. Diego Lopez wyciągnął się jak struna i czubkami palców wybił piłkę.

W 33. minucie sprawdziło się stare piłkarskie porzekadło, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Di Maria długim podaniem obsłużył Isco. Ten w dziecinnie łatwy sposób ograł obrońcę gospodarzy i strzelił tak, że piłka odbiła się od słupka i wpadła do bramki obok bezradnego Muslery. Senna gra Realu przyniosła efekt.

Po bramce gra siadła. Zawodnicy Galaty stracili siły i chęci do gry, a Real... grał swoje. I miał cudowną okazję. W 48. minucie Di Maria miał przed sobą tylko bramkarza. Zamiast strzelać zdecydował się na podanie i zrobił to niedokładnie, przez co zmarnował całą akcję.

Pierwsza połowa, która na marginesie trwała 52 minuty zakończyła się (niesprawiedliwym) wynikiem 0:1.

W przerwie doszło do kolejnej niespodziewanej zmiany. Tym razem za kontuzjowanego Drogbę wszedł Amrabat. Po zejściu doświadczonego napastnika ofensywna gra mistrzów Turcji przestała istnieć.

I znowu od samego początku było piekielnie ciekawie. Już w 46. minucie świetną okazję miał Di Maria, który przegrał pojedynek jeden na jednego z Muslerą. Piłka jakimś cudem znalazła się jeszcze pod nogami Ronaldo, jednak jego strzał również wybronił Urugwajczyk. Kilka sekund później dogodnej sytuacji nie wykorzystał Burak. Po jego strzale głową piłka o centymetry minęła światło bramki.

W 55. minucie padł drugi gol dla Realu. Po koszmarnym nieporozumieniu obrońców Galatasaray Di Maria zagrał do Benzemy, a ten w sytuacji sam na sam nie dał szans Muslerze. Siedem minut później było już 0:3. Gospodarze odkryli się i zostali skontrowani. Po koronkowej akcji piłkę z dwóch metrów do bramki wpakował Cristiano Ronaldo. Ten sam piłkarz zdobył gola na 0:4 w 65. minucie. Z rzutu wolnego dośrodkował wprowadzony kilka minut wcześniej Bale. W polu karnym najwyżej wyskoczył Sergio Ramos. Jego strzał wybronił bramkarz gospodarzy, jednak przy dobitce CR7 był już bezradny.

Kolejne minuty to gra w środku pola. Mnóstwo niedokładności z jednej i drugiej strony. Warte odnotowania były tylko słabe strzały Bale'a czy Ronaldo.

I tak aż do 81. minuty. Bale dokładnie obsłużył Ronaldo a ten minął podaniem Muslerę. Z piłką do bramki wjechał Benzema.
Galatasaray było stać na strzelenie honorowego gola. W 84. minucie Umut Bulut wykorzystał dokładne, płaskie dośrodkowanie Amrabata i pokonał Diego Lopeza.

Gdy wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem 1:5, swoimi umiejętnościami popisał się Ronaldo. Wymanewrował trzech obrońców Galaty i mocnym strzałem pokonał bezradnego Muslerę. I to była ostatnia ciekawa akcja meczu.

Czas na podsumowanie.

Galatasaray Stambuł 1:6 Real Madryt (0:1)
Umut Bulut 84' - Isco 33', Benzema 55' 81', Ronaldo 62' 65' 91'

Żółte kartki
Melo, Amrabat, Riera (Galatasaray)
Pepe (Real)

Widzów: 53 000

Sędzia: Mark Clattenburg (Anglia)

Składy obu drużyn:

GALATASARAY: Muslera - Eboue, Chedjou, Nounkeu, Riera - Inan, Melo, Baytar - Sneijder - Burak, Drogba.
Trener:
Fatih Terim. Rezerwowi: Iscan, Balta, Kaya, Sabri, Bruma, Bulut, Ambrabat.

REAL MADRYT: Casillas - Carvajal, Ramos, Pepe, Arbeloa - Modrić, Khedira - Di Maria, Modrić, C. Ronaldo - Benzema.
Trener: Carlo Ancelotti. Rezerwowi: Lopez, Nacho, Bale, Casemiro, Illarramendi, Rodriguez, Morata.

 


Avatar
Data publikacji: 17 września 2013, 22:45
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.