Sadio Mane
fot. Twitter FC Liverpool
Udostępnij:

Gorzkie zwycięstwo Liverpoolu

W meczu ostatniej kolejki Premier League Liverpool pokonał Wolverhampton 2:0. Nie wystarczyło to jednak The Reds do zdobycia mistrzowskiego tytułu.

Piłkarze Liverpoolu przystępowali do niedzielnego meczu z jednopunktową stratą w tabeli do Manchesteru City. Do zdobycia mistrzowskiego tytułu potrzebowali więc pomocy ze strony Brighton, który mierzył się z obrońcą trofeum. Aby jednak w ogóle był sens spoglądać na to, co dzieje się na Amex Stadium, The Reds musieli przede wszystkim pokonać Wolverhamtpon.

Od pierwszego gwizdka sędziego gospodarze mieli zdecydowaną przewagę. Wilki zostały głęboko zepchnięte do defensywy. Zdołały przetrwać oblężenie ledwie przez siedemnaście minut. Wtedy to, po dośrodkowaniu Trenta Alexandra-Arnolda, piłka odbiła się jeszcze od nogi Willy'ego Boly i trafiła do Sadio Mané, który umieścił ją w siatce.
Bramka nie zmieniła obrazu gry. The Reds w dalszym ciągu przeważali, choć nie byli w stanie stworzyć sobie klarownych okazji do zdobycia drugiego gola. Kibice w międzyczasie nasłuchiwali także wieści z Brighton, a po otrzymaniu informacji o bramce dla Mew w starciu z Manchesterem City, na Anfield wybuchła euforia radości. Na krótko, gdyż The Citizens szybko odpowiedzieli dwoma trafieniami. Być może wiadomość o niekorzystnym wyniku z Amex Stadium dotarła także do piłkarzy Liverpoolu, którzy w końcówce pierwszej połowy jakby przystopowali. Niewiele zabrakło, a skończyłoby się to utratą gola. W 44. minucie, po strzale Matta Doherty'ego, podopiecznych Jürgena Kloppa uratowała poprzeczka.

Po zmianie stron na boisku niewiele się działo. Obie drużyny sprawiały wrażenie, jakby chciały spokojnie dotrwać do końca spotkania. Sytuacje bramkowe można było policzyć na palcach jednej ręki. Prowadzenie Liverpoolu mógł podwyższyć Divock Origi, który jednak fatalnie spudłował z niewielkiej odległości. Z drugiej strony, Wilki mogły wyrównać. Groźne uderzenie Diogo Joty obronił Alisson.
W końcówce meczu The Reds wreszcie po raz drugi trafili do siatki. Ponownie udział przy golu miał duet Alexander-Arnold - Mané. Senegalczyk drugi raz w tym meczu wykorzystał zagranie młodego obrońcy, choć warto zaznaczyć, iż w tej sytuacji znajdował się na pozycji spalonej, czego nie dostrzegł arbiter.
Więcej goli tego popołudnia na Anfield już nie padło. Liverpool pokonał Wolverhampton 2:0, ale przy jednoczesnym zwycięstwie Manchesteru City, zakończył sezon na drugim miejscu. Na pocieszenie, piłkarzom z miasta Beatlesów pozostaje miano najlepszego wicemistrza w historii Premier League.


12.05.2019, 38. kolejka Premier League, Liverpool, Anfield, frekwencja - 53 331

Liverpool FC - Wolverhampton Wanderers 2:0 (1:0)
Sadio Mané 17', 82'

Liverpool: Alisson Becker - Trent Alexander-Arnold, Joël Matip, Virgil van Dijk, Andy Robertson (Joe Gomez 84') - Fabinho, Jordan Henderson, Georginio Wijnaldum (Alex Oxlade-Chamberlain 89') - Mohamed Salah, Sadio Mané, Divock Origi (James Milner 64').

Wolverhampton: Rui Patricio - Ryan Bennett, Conor Coady, Willy Boly - Matt Doherty, Leander Dendoncker, Ruben Neves, Joao Moutinho (Morgan Gibbs-White 84'), Jonny Castro (Ruben Vinagre 86')  - Diogo Jota, Raúl Jiménez.

Żółte kartki: Bennett, Jota (Wolverhampton)

Sędzia: Martin Atkinson


Avatar
Data publikacji: 12 maja 2019, 17:51
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.