fot. Łączy Nas Piłka / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Fortuna 1. Liga: Górnik Łęczna poległ w Olsztynie

Kolejka bez sensacji na zapleczu PKO BP Ekstraklasy, to "kolejka stracona". Przekonaliśmy się o tym na inaugurację 15. serii gier Fortuna 1. Liga 2020/21, gdzie mający problemy ze skutecznością na swoim obiekcie Stomil Olsztyn ograł 2:1 Górnika Łęczna, jednego z najpoważniejszych pretendentów do wywalczenia promocji o klasę rozgrywkową wyżej.

Ligowa tabela bardzo dobitnie w roli faworyta nadchodzącej rywalizacji wskazywała Górnika Łęczna. Wszyscy jego sympatycy mają wielkie nadzieje na powrót do elity. Zawodnicy Kamila Kieresia w hicie 14. serii spotkań nie dali żadnych szans Łódzkiemu Klubowi Sportowemu. Dzisiejsza wygrana oznaczałaby zmniejszenie dystansu do wspomnianego klubu na jeden punkt (ŁKS – 32 oczka). Okazja do tego była wyśmienita, ponieważ Stomil tylko raz wygrał u siebie w aktualnych rozgrywkach. Gospodarze też posiadają swoje ambicje w obecnej kampanii, a należy do nich, między innymi, wkroczenie do strefy barażowej. W ubiegły weekend wygrali w delegacji z Puszczą Niepołomice (2:0).

Pierwszy kwadrans starcia w Olsztynie nie należał do najbardziej emocjonujących. Oglądaliśmy sporo niedokładnych wymian podań oraz wrzutek w okolice czternastego metra. Jednym z groźniejszych akcentów w ofensywie był soczysty strzał z dystansu w wykonaniu Macieja Spychały. Bombowe uderzenie pofrunęło obok prawego słupka bramki Macieja Gostomskiego. W siedemnastej minucie boju, na plac gry został przywołany sztab medyczny przyjezdnych. Adrian Cierpka odczuł skutki jednej z interwencji rywala. Wzmiankowany piłkarz, po błyskawicznej pomocy od medyków, powrócił do dalszej gry. Monotonię pojedynku przerwał w 28. minucie gol dla ekipy gospodarzy. Macieja Gostomskiego wybitnym zagraniem głową pokonał Hubert Sadowski. Gracz sfinalizował fenomenalne dośrodkowanie z prawego sektora boiska. Blok obronny popularnych "Zielono - Czarnych" kompletnie przespał krytyczny dla siebie moment. Kilka chwil później, goście przystąpili do walki o wyrównanie. Wyśmienitą sposobność na to miał Bartosz Śpiączka, jednak jego próbę głową, znakomicie nad poprzeczkę przeniósł Vjaceslavs Kudrjavcevs. Wspomniany snajper Górnika kilkanaście sekund potem musiał opuścić murawę. Sędzia Malec zauważył bardzo rażące naruszenie przepisów przez doświadczonego napastnika. Nadmierna agresja była kluczowym elementem do podjęcia takiej decyzji przez rozjemcę głównego. Końcówka pierwszej odsłony stała pod znakiem działań u gospodarzy, mających na celu podwyższenie rezultatu. Liczne centry z rzutów rożnych nie sprawiły większego problemu defensorom przeciwnika. Adam Majewski i jego podopieczni mogli w bardzo dobrych nastrojach przygotowywać się do kolejnych czterdziestu pięciu minut.

Sztab szkoleniowy "Dumy Lubelszczyzny" podjął w czasie przerwy konkretne decyzje o charakterze taktycznym. Przeprowadził aż trzy zmiany. Wśród graczy, którzy pojawili się z ławki rezerwowych, znalazł się między innymi Przemysław Banaszak. Osiem minut po tych wydarzeniach, bliski przelobowania Macieja Gostomskiego był Damian Sierant, lecz zaskakujące wgranie z lewej flanki powędrowało nieznacznie nad bramką. Świeżo wprowadzony na boisko Koki Hinokio spróbował swoich sił z dalszej odległości. Płaskie kropnięcie w prawy sektor bramki pewnie jednak wyłapał goalkeeper Górnika. W siedemdziesiątej trzeciej minucie batalii wynik powinien zmodyfikować Grzegorz Kuświk, jednak w wybornej pozycji, z dwunastu metrów od bramki, uderzył piłkę wprost w rękawice Gostomskiego. Na kwadrans przed zakończeniem regulaminowego czasu gry zapanowała wielka radość w szeregach przyjezdnych. Do bezpańskiej futbolówki w szesnastce Stomilu dopadł Paweł Wojciechowski i sprytną podcinką zaskoczył kompletnie bezradnego Vjaceslavsa Kudrjavcevsa. Całą sytuację sprokurował wielki kiks autorstwa jednego z obrońców "Biało - Niebieskich". Strzelec wyrównującego gola zobaczył kilka minut później żółtą kartkę. Pan Malec dosyć wysoko wycenił przewinienie taktyczne. Osiemdziesiąta trzecia minuta przyniosła wszystkim kolejną zmianę rezultatu. Składną akcję Stomilu na gola zamienił Hubert Szramka. Nie mógł on nie trafić z siedmiu metrów do pustej bramki. Kilka krótkich podań rozmontowało obronę przyjezdnych. Z każdą sekundą wychodziła strata personalna po ich stronie. W doliczonym czasie widzieliśmy zaciętą rywalizację o każdy centymetr murawy, ale to nie wystarczyło do tego, żeby któraś ze stron odmieniła losy tego meczu.

Olsztyńscy kibice mają duży powód do euforii, ponieważ ich ulubieńcy zdołali wreszcie zgarnąć komplet punktów, po ponad dwumiesięcznych staraniach. Goście dzisiaj nie potrafili do końca wykorzystać swojego potencjału, który w nich drzemie. W dużym stopniu przyczyniła się do tego czerwona kartka, którą w pierwszej części starcia zobaczył Bartosz Śpiączka.


Stomil Olsztyn 2:1 Górnik Łęczna

Gole: Hubert Sadowski (28’), Hubert Szramka (83') - Paweł Wojciechowski (75')

Żółte kartki: Paweł Wojciechowski (80')

Czerwone kartki: Bartosz Śpiączka (38’)

Skład gospodarzy: Vjaceslavs Kudrjavcevs – Damian Sierant (82' Jurich Carolina), Hubert Sadowski, Damian Byrtek, Serafin Szota, Bucholić – Krystian Ogrodowski (83' Jonatan Straus), Maciej Spychała, Wojciech Łuczak (59' Koki Hinokio) (88' Sebastian Jarosz), Hubert Szramka – Grzegorz Kuświk

Skład gości: Maciej Gostomski – Paweł Sasin (46' Kamil Pajnowski), Tomasz Midzierski, Paweł Baranowski, Leandro (46' Paweł Wojciechowski) – Adrian Cierpka, Tomasz Tymosiak (56' Maciej Orłowski), Karol Struski, Bartłomiej Kalinkowski (46' Przemysław Banaszak), Sergiej Krykun – Bartosz Śpiączka.

Arbiter główny: Paweł Malec

Data i miejsce spotkania: 01.12.2020, Stadion OSIR


Avatar
Data publikacji: 1 grudnia 2020, 15:01
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.