legia
fot. legia.com
Udostępnij:

Ekstraklasa: Cztery gole w drugiej połowie i kolejny mecz bez zwycięstwa Legii w Białymstoku

Jagiellonia Białystok wychodziła dziś na prowadzenie dwukrotnie, ale i tak nie potrafiła wygrać z Legią Warszawa. W drugim spotkaniu przedostatniej kolejki Ekstraklasy padł remis 2:2.

Obie drużyny miały już niemal na pewno zapewnione utrzymanie w lidze przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Iluzoryczne szanse na degradację miała co prawda Jagiellonia, ale na taki obrót sprawy musiałoby się złożyć wiele niekorzystnych rezultatów. W grze obu drużyn nie było zatem widać szczególnej werwy. W pierwszych 45. minutach spotkanie wyglądało tak, jakby nikt go wygrać nie chciał. Raczej obie drużyny koncentrowały się na tym, żeby jak najszybciej dzisiejszy mecz skończyć i zejść do szatni.

Na pewno drużyna z Białegostoku może mówić o dużej dozie pecha. W pierwszej połowie kontuzji dostali Gual i Diego Carioca. Obaj zawodnicy byli dla zespołu niezwykle ważni. Jednak z powodu odniesionych kontuzji mięśniowych gospodarze nie mogli na nich liczyć w pełnym wymiarze gry.

Na rozluźnienie szyków defensywnych i znaczne ożywienie gry obu zespołów przyszło nam czekać do drugiej połowy. Już w pierwszych minutach po przerwie przycisnęła Jagiellonia. Gospodarze mieli trzy rzuty rożne pod rząd. Z każdego z nich stworzyli sobie dobre okazje strzeleckie. Jednak zdecydowanie najlepszy efekt przyniósł właśnie korner numer trzy. Pazdan przedłużył piłkę do Puerto, a Hiszpan z najbliższej odległości wpakował piłkę do siatki rywala.

Legia musiała przejąć inicjatywę gry i zaatakować. Przyjezdni mieli dziś duże problemy z szybkim konstruowaniem akcji, ale stracony gol podziałał na nich otrzeźwiająco. Sytuacje nagle zaczęły tworzyć się same po szybkich wymianach piłki. Sam Tomas Pekhart miał kilka dobrych okazji, a jedną z nich postarał się wykorzystać. Czech trafił do siatki po bardzo długim czasie od ostatniego zdobytego gola, a na jego twarzy pojawił się wyraz ulgi.

Mecz znacznie się rozkręcił, bo tym razem "Jaga" chciała odpowiedzieć na trafienie Legii. Okazja do tego przyszła dość niespodziewanie, bo po zamieszaniu w polu karnym. Imaz dużo dodał od siebie i przewrócił się po tym, jak poczuł kontakt z nogą Josue. Szymon Marciniak dość naiwnie podyktował rzut karny po bardzo miękkim faulu. Do piłki podszedł "poszkodowany" i pewnie umieścił piłkę w siatce.

W zasadzie ten, kto zaczął oglądać mecz od drugiej połowy nie stracił zupełnie nic, a zyskał za to zmarnowany czas na oglądanie nudnej pierwszej połowy. Druga część była niczym przejażdżka wagonikiem na kolejce górskiej w wesołym miasteczku. Po golu na 2:1 Imaza Legia nie była dłużna i zdecydowała się odpowiedzieć na 2:2. Goście zrobili to jednak niesamodzielnie. Po bardzo dobrej wrzutce w pole karne Jagielloni, piłkę do swojej bramki wpakował Michał Pazdan. Gdy stoper grał jeszcze dla klubu ze stolicy zdobył zaledwie jedno trafienie, dziś zdobył dla mistrza Polski już drugie tyle goli.


Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa 2:2 (0:0)

Bramki: 48' Puerto, 76' Imaz (kar.) – 70' Pekhart, 85' Pazdan (samobój)

Jagiellonia Białystok: Alomerovic – Matysik (46' Pospisil), Pazdan, Puerto – Tiru, Romanczuk, Struski (78' Cernych), Nastić – Diego Carioca (32' Přikryl), Wdowik – Gual (7' Imaz, 78' Trubeha).

Legia Warszawa: Miszta – Rose, Charatin, Wieteska, Hołownia (53' Lopes) – Slisz, Çelhaka (67' Muci) – Wszołek, Josue, Rosołek (67' Verbič) – Pekhart.

Kartki: 45+2' Tiru (JAG), 75' Imaz (JAG) – 45' Hołownia (LEG), 56' Çelhaka (LEG), 75' Josue (LEG), 82' Charatin (LEG)

Sędzia: Szymon Marciniak


Avatar
Data publikacji: 13 maja 2022, 22:29
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.