sydneyfc.com

Podczas trwającego weekendu reprezentant Polski, Adrian Mierzejewski, podpisał kontrakt z Sydney FC i w ten sposób jako pierwszy Polak przeniósł się na najmniejszy kontynent świata, by grać w piłkę w największej z tamtejszych ekstraklas. Były zawodnik Polonii Warszawa po raz kolejny zdecydował się na ruch w kierunku wschodnim, podejmując tym razem wyzwanie rzucone przez ligę oraz klub kojarzone głównie z pytaniem: “Ej, a czy to nie tam kiedyś grał Del Piero na emeryturze?”. Chociaż Hyundai A-League jest przez większość fanów w naszym kraju kojarzona jako rozgrywki egzotyczne czy też nawet “bananowe”, to warto dowiedzieć się w jakim charakterze popularny “Mierzej” stawił się na służbę w zespole Sky Blue’s. Co zatem czeka pierwszego Polaka w najwyższej lidze Australii?

Nim transfer w ogóle doszedł do skutku lokalne media ochrzciły polskiego pomocnika mianem składającym się z trzech słów: zastępca Filipa Holosko. 30-letni Słowak, występujący aktualnie w Slovanie Bratysława, przyzwyczaił kibiców z grupy “The Cove” do nieustannego nękania rywali prawą stroną boiska, z niespodziewanymi, przenikliwymi podaniami, a także intuicją strzelecką oraz boiskową inteligencją, za sprawą której wyraźnie robił różnicę na korzyść FC, gdy tylko znajdował się na boisku. Mierzejewski, mimo iż charakterystyką gry podobny jest do 3 lata starszego piłkarza, teraz na dobre będzie musiał odzwyczaić się od gry w środku pola. Wszystko dlatego, iż w na nominalnej pozycji byłego Polonisty może grać również Milos Ninković – najlepsza ’10’ ligi według znawcy A-League, komentatora Adama Kotleszki – oraz kapitan zespołu Alex Brosque, bez którego trener Graham Arnold nie potrafi ułożyć sensownej jedenastki. Szkoleniowiec widzi jednak w naszym pomocniku gracza, mogącego w stopniu co najmniej 1 do 1 zastąpić Holoskę – dowodzi temu chociażby fakt, iż Sky Blue’s zdecydowali się podpisać z Mierzejewskim aż 3-letni kontrakt. Ten rodzaj umowy na nikim w Europie nie zrobiłby raczej wrażenia, jednakże w Australii rzadko kiedy podpisuje się dokumenty na tak długo. W lidze ograniczonej przez Salary Cap, czyli maksymalny górny pułap wynagrodzeń, piłkarze najczęściej dostają kontrakty na rok, a kiedy są uważani za lepszych na 2. Tutaj mamy jednak wyjątek, a Mierzejewski, mający za sobą już wstępną szkołę gry na obu skrzydłach odbytą jeszcze w Emiratach, zdaje się być godnym zastępcą uwielbianego przez The Cove Słowaka.

Jeśli chodzi o aklimatyzację w lidze to Adrian, jak Mierzejewski jest nazywany przez Australijczyków, nie powinien mieć najmniejszych problemów z przyzwyczajeniem się do warunków panujących na lokalnych arenach. Pogoda, szczególnie w drugiej części sezonu, dająca się we znaki wielu nowo przybyłym zawodnikom, raczej nie będzie przeszkodą dla reprezentanta Polski, gdyż w niczym nie odbiega od tej na Bliskim Wschodzie. Pewną nowością może być za to sposób rozgrywania sezonu w Hyundai A-League. Otóż w fazie zasadniczej 10 zespołów walczy, rozgrywając po 3 mecze z każdym z rywali, o awans do fazy play-off, w której znajdzie się 6 najlepszych ekip – pierwsze 2 automatycznie kwalifikują się do półfinałów, natomiast kolejne 4 muszą dodatkowo rozegrać po jednym spotkaniu ćwierćfinałowym. Zasada “przegrywający odpada” może w jednym momencie zniweczyć plan na cały sezon, stąd Mierzejewski musi cały czas trzymać formę na najwyższym poziomie, zwłaszcza, iż będzie występował w drużynie obrońców tytułu. Obrońców, których chcą zdetronizować szczególnie w Western Sydney Wanderers oraz Melbourne Victory. Spotkania z tymi zespołami, będącymi odpowiednio: Derbami Sydney i tzw. Big Blue, regularnie gromadzą na stadionach około 50 tysięcy, głośno dopingujących, a także wyrażających swoje zadowolenie lub nie, australijskich fanów. “Niesamowity klimat kibicowski tej ligi ukazywany jest regularnie podczas spotkań z WSW oraz właśnie Victory. Ogromna liczba ludzi na trybunach, żywiołowy doping przez całe spotkanie – to z pewnością odczuje Adrian w A-League.” – mówi nam Adam Kotleszka. – “Kluby tam są świetnie zorganizowane nie tylko na trybunach, ale i poza nim, więc Mierzejewskiemu nie powinno zabraknąć niczego podczas pobytu w Sydney“. To ostatnie jest niezwykle ważne w walce o laury australijskiej ekstraklasy z bardzo prostego powodu. Mimo iż drużyny wybiegają na boisko raz w tygodniu [Nie licząc azjatyckich pucharów – red.] to podróże na mecz, trwające niekiedy naprawdę długo, bywają męczące. Mierzejewski będzie więc musiał przyzwyczaić się do swoistego życia na walizkach, zwłaszcza, kiedy będzie trzeba polecieć na mecz ligowy do nowozelandzkiego Wellington, a następnie udać się do Japonii czy Korei w ramach Azjatyckiej Ligi Mistrzów, by 2 dni później rozegrać mecz u siebie w A-L. Warto jest nadmienić, iż sezon w Australii trwa nieustannie od października do maja bez jakichkolwiek przerw – nawet reprezentacyjnych – a podczas naszej zimy [Australijski środek sezonu – red.], rozpoczynają się azjatyckie puchary.

Z podróżami, zwłaszcza do Polski, może wiązać się wg. Adama Kotleszki jeszcze jedna rzecz – “Pytania niedoinformowanych polskich dziennikarzy, o to czy w Australii ktoś się w ogóle piłką interesuje. Następnie szok i niedowierzanie, iż na niektóre mecze przychodzi prawie 60 tysięcy ludzi, a średnia frekwencja jest lepsza niż w Ekstraklasie”. Telefon Mierzejewskiego już prawdopodobnie nieustannie dzwoni, aczkolwiek apogeum może nastąpić dopiero na przełomie października i listopada, kiedy to pierwszy Polak w A-League będzie już zarówno po ekscytującym Big Blue oraz derbach Sydney, a także po spotkaniach z Wellington i Perth. By móc zacząć odpowiadać na pytanie, czy Mierzejewski podbije Hyundai A-League będziemy musieli poczekać przynajmniej do października, jednakże debiut 30-latka w błękitnej koszulce jest prawdopodobnie znacznie bliżej. Za dwa tygodnie, konkretnie 29 sierpnia , Sydney FC zmierzą się w 1/8 FFA Cup – puchar Australii –  z występującymi w lokalnej 3 lidze: Bankstown Berries, a Polak jest przewidywany do gry w tym spotkaniu.

Jeśli chcecie być na bieżąco z tym co dzieje się z Adrianem Mierzejewskim w Hyundai A-League, polecamy twitter’owy profil komentatora Eurosportu oraz Sportklubu, Adama Kotleszki, gdzie znajdziecie wszystko co najważniejsze na temat piłki rodem z Australii.

// Konrad Frąc

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.


x