fot.
Udostępnij:

Bez charakteru ani rusz – Włodzimierz Gąsior

Z uwagą obserwuję wydarzenia w Kielcach i obecna sytuacja Korony napawa mnie niepokojem. Bezsensowna polityka transferowa w końcu musiała się odbić na wynikach tej drużyny – nie ukrywa Włodzimierz Gąsior, trener 40-lecia Korony Kielce, który ostatnio prowadził II-ligową Stal Mielec.

Jest pan zaskoczony postawą Korony Kielce w tym sezonie?

Trochę tak. Ale zrobili tam w klubie za dużo zamieszania, niepotrzebnej rotacji. Przepadł przy tym charakter drużyny. W efekcie takich, a nie innych transferów zespół nie prezentuje żadnego stylu i nie ma perspektyw na dalszy rozwój. Obecnie ekipa Korony to zlepek nierozumiejących się ludzi, którzy zatracili ten tzw. koroniarski charakter. Nie tworzą oni niezbędnej atmosfery w drużynie. A Korona to środowiskowy zespół i powinno się stawiać tam na własnych wychowanków i zawodników z regionu. Zwłaszcza że szkolenie młodzieży stoi w klubie na dobrym poziomie. Niestety, górę w Kielcach wzięły inne kwestie…

Odeszło kilku wartościowych graczy, a nie sprowadzono w ich miejsce żadnego klasowego zawodnika. Tyle że to działanie na krótką metę…

Dokładnie. Ktoś chyba przy okazji kosztem tego klubu i miasta rozgrywa jakieś swoje sprawy. Tak to wygląda z boku. A jak nie wiadomo o co chodzi, to wiadomo przecież, że chodzi o kasę… Bardzo mi przykro z tego powodu, bo dobro Korony leży mi na sercu. Kiedy byłem w tym klubie, klimat do pracy był bardzo fajny – począwszy od prezesa przez pierwszą drużynę aż po zespoły młodzieżowe. Teraz chyba w Kielcach zboczono z kursu na prawidłowy rozwój klubu. Wydaje mi się, że w Koronie głupio teraz wydaje się pieniądze, bo zdecydowana większość transferów w ostatnich dwóch latach była pozbawiona sensu. Nie prowadzi to ku niczemu dobremu.

Trudno marzyć o sukcesach jeśli w siedmiu meczach strzela się zaledwie trzy gole…

Patrząc na skład i personalne manewry, trudno być zdziwionym brakiem wyników. Wcześniej czy później musiało nastąpić tąpnięcie, bo w profesjonalnym klubie nie wolno działać w ten sposób. Odnoszę wrażenie, że wokół Korony odbywa się teraz zbyt dużo różnego rodzaju rozgrywek biznesowych. Analizując rozmaite wypowiedzi, można się między wierszami zorientować, że ktoś ma w dupie dobro kieleckiego klubu.

Można już zaryzykować stwierdzenie, że Korona to główny kandydat do spadku w tym sezonie?

Mimo wszystko, nie ująłbym tak tego. Czas jednak najwyższy, żeby ktoś w klubie się przebudził i wrócił Koronę na właściwą drogę. Jeśli bowiem dotychczasowe postępowanie nie zmieni się, nic korzystnego z tego nie wyniknie. I wtedy może się zrealizować wspomniany scenariusz. Ale na razie za nami dopiero jedna czwarta podstawowego sezonu i nie ma co wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Uważam, że jeżeli w Koronie wreszcie zaczną mądrze działać, nie powinno być źle. Inna sprawa, że do tej pory niewiele ma się ku lepszemu i nie zapowiada się na zmianę frontu.

Szczególnie że okno transferowe już się zamknęło i do zimy pole manewru jest bardzo ograniczone…

Jedynym wyjściem wydaje się odważniejsze postawienie na kielecką młodzież. Fajnie wchodził już do zespołu Marcin Cebula, coraz częściej na ławce pojawiał się Piotrek Malarczyk, który cały czas robi systematyczne postępy. Jest jeszcze paru innych dobrze rokujących chłopaków. No cóż, pozbyto się wielu wartościowych ludzi, jak choćby Pavol Stano. A wraz z odejściem takich zawodników ulatuje gdzieś słynny koroniarski charakter. Dlatego później nie ma co się dziwić, że obecnie gracze nie dają z siebie na boisku maksimum. Kilka lat temu coś podobnego było nie do pomyślenia. Ale, powtarzam, bez dobrego klimatu w szatni
trudno o pełne zaangażowanie…

Jeden Paweł Golański to zdecydowanie za mało?

Stanowczo za mało. Zresztą gołym okiem widać, że Paweł znacznie lepiej odnajdywał się w dawnej drużynie. Jak już wspominałem, obecna Korona nie tworzy monolitu, a piłka nożna to przecież gra zespołowa. Brak zgrania można dostrzec wyraźnie na przykładzie gry defensywnej. Jeśli wszyscy odpowiednio realizują założenia taktyczne, oznacza to, że w klubie jest grupa ludzi, którzy się dobrze rozumieją i są ze sobą na dobre i złe. Tymczasem ostatnio gra defensywna Korony pozostawia bardzo wiele do życzenia. I nie mówię tu wcale tylko o linii obrony.

Jeśli nie kielczanom, to komu daje pan najmniejsze szanse na utrzymanie w ekstraklasie?

Bardzo źle dzieje się w Zawiszy, który przeżywa chyba podobne problemy co Korona. Różne rozgrywki personalne w klubie sprawiły, że z poukładanej jeszcze niedawno drużyny zostały jedynie wspomnienia. Ale na tym etapie jest jeszcze za wcześnie, żeby kogokolwiek skazywać na spadek.

Teraz przed Koroną mecz z Podbeskidziem, które wyrasta na rewelację obecnych rozgrywek. Z kursów firmy bukmacherskiej Fortuna wynika, że to bielszczanie są faworytem tego spotkania. Pan też więcej szans daje podopiecznych Leszka Ojrzyńskiego, który akurat doskonale zna kielecki zespół?

Leszek dobrał sobie w Bielsku grupę ludzi z charakterem i efekty tego widać na murawie. Podbeskidzie nie odpuszcza, walczy przez 90 minut. Cechy wolicjonalne odegrają bardzo dużą rolę w tym spotkaniu i „Górale” na pewno zrobią wszystko, żeby nie przegrać tej potyczki. Chciałby, żeby Korona wygrała, ale będzie się jej bardzo ciężko grało przeciwko będącemu na fali rywalowi. Wytypowania wyniku się nie podejmuję, bo gdybym był w tym dobry, to wiódłbym teraz żywot milionera.

Jeśli znowu kielczanom nie uda się wygrać, Ryszard Tarasiewicz będzie trzecim trenerem, który w tym sezonie pożegna się z posadą w naszej ekstraklasie?

To jest akurat następna sprawa, czy właśnie ten trener powinien trafić do Korony. W Kielcach była ciekawa postać, jaką – moim zdaniem – był Pacheta. Nie wiem, dlaczego odszedł, mogę się jedynie domyślać. Życzę Ryśkowi, żeby wreszcie odbił się od dna, lecz zdaję też sobie sprawę, że czeka go trudne zadanie. Od dwóch lat źle się dzieje w Koronie pod względem transferowym i byłoby dobrze, gdyby trenerzy mogli chociaż dłużej popracować w takich warunkach. Po roku trudno jest podsumowywać pracę szkoleniowca, a co dopiero po kilku miesiącach. Sytuacja, w której znalazł się Rysiek Tarasiewicz, z pewnością nie jest komfortowa i tylko trzy punkty w najbliższym meczu mogą ją nieco poprawić.

 

Źródło: FourFourTwo


Avatar
Data publikacji: 6 września 2014, 12:01
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.