blank
fot.
Udostępnij:

Benfica jedną nogą w ćwierćfinale, po pewnej wygranej w Brugii

Benfica Lizbona pewnie wygrywa z Club Brugge 2:0 i jest już jedną nogą w ćwierćfinale Ligi Mistrzów.

Jako fan piłki nożnej mogłem dzisiaj wybrać do oglądania takie starcia jak mecz Borussi Dortmund z Chelsea, ligowy mecz Arsenalu z Manchesterem City, czy też pojedynek Realu Madryt z Elche. Jednak jako wytrawny fan portugalskiego futbolu, wybrać mogłem tylko starcie Club Brugge z Benficą Lizboną. Okazało się, że był to całkiem niezły wybór.

Mecz lepiej zaczęli gospodarze. Kontrolowali grę, do 11. minuty oddali dwa strzały na bramkę rywali i potem stanęli. Inicjatywę przejęli goście z Lizbony. W 25. minucie prowadzenie im powinien dać Fredrik Aursnes, który po szybko przeprowadzonej kontrze, otrzymał dobre podanie, które zepsuł swoim bardzo niedokładnym strzałem. Zaledwie minutę później, stuprocentową sytuację miał Antonio Silva, który uderzał głową z okolicy 10 metra. Piłkę środkowemu obrońcy, zgrywał inny środkowy obrońca Nicolás Otamendi. Swoje okazje miał później, bardzo aktywny w pierwszej połowie Rafa Silva. Za pierwszym razem Portugalczyk uderzył w spojenie bramki strzeżonej przez Mignoleta, chwilę później dobrą interwencją popisał się Belgijski bramkarz, parując piłkę na rzut wolny.

W pierwszej połowie piłka do siatki wpadła raz. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, strzelał Denis Odoi, piłka odbiła się jeszcze od jednego z zawodników gospodarzy, po czym trafiła do bramki. Euforię kibiców, szybko ukrócił włoski arbiter, sygnalizując pozycję spaloną. Powtórki utwierdziły nas w przekonaniu, że Davide Massa, podjął słuszną decyzję.

Druga połowa szybko zaczęła obfitować w emocje. Zaledwie pięć minut po wznowieniu gry, mogliśmy, a konkretniej zespół Benfici, cieszyć cię ze zdobytego gola. W polu karnym fatalną interwencją popisał się Jack Hendry. Szkot wziął duży zamach, aby dokonać dalekiego wybicia piłki. Pech chciał, że zamiast w futbolówkę trafił w nogi atakującego go Gonçalo Ramosa. Sędzia nie miał ani cienia wątpliwości i błyskawicznie zdecydował o podyktowaniu rzutu karnego. Do niego podszedł João Mario, który mocnym strzałem zamienił stały fragment gry na bramkę. Warto jednak odnotować, że piłkę na rękawicach miał Mignolet i niewiele brakowało, aby dokonał skutecznej interwencji.

Po tej bramce emocje opadły. Można powiedzieć, że na boisku nie działo się nic. Aż do 88. minuty. Fatalny błąd w defensywie popełnił Bjorn Meijer, piłkę odebrał mu David Neres i sam wykończył sytuację, zdobywając gola na 2:0. W doliczonym czasie gry Neres skierował futbolówkę do siatki jeszcze raz, natomiast był na pozycji spalonej i gol nie został uznany.

Rewanż zaplanowany na 7 marca wydaje się już tylko formalnością.

Club Brugge - SL Benfica 0:1 (0:0)

Joao Mario 51', Neres 88'

Żółte kartki: Odoi, Sowah - Otamendi

Club Brugge: Mignolet, Mata, Hendry, Mechele, Meijer, Odoi (Nielsen), Onyedika, Sowah (Jutglà), Vanaken, Buchanan, Lang

SL Benfica: Vladochimos, Grimaldo, Otamendi, Silva, Bah, Chiquinho, Luis, Aursnes, Silva (Neres), Joâo Mario (Neves), Ramos (Guedes)

Sędzia: Davide Massa

Stadion: Jan Breydel Stadium


Avatar
Data publikacji: 15 lutego 2023, 22:58
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.