Podbeskidzie
fot. Zdjęcie: Jakub Ziemianin
Udostępnij:

Awans Podbeskidzia z pewnością nie jest na wyrost – mówi Michał Trela

Podbeskidzie Bielsko-Biała wraca do PKO BP Ekstraklasy po czterech latach nieobecności. Z dziennikarzem portalu newonce.sport, ale przede wszystkim kibicem "Górali", Michałem Trelą porozmawiał Leszek Urban, o tym jak ocenia kończący się sezon i czego wymaga od zawodników Podbeskidzia po awansie. 

- Gratuluje awansu Podbeskidzia do PKO BP Ekstraklasy. Te cztery lata strasznie się dłużyły?

Bardzo dziękuję.

Aż tak mi się nie dłużyły, bo tak naprawdę cały czas coś się działo. Nie były to też lata beznadziei, nie było walki o utrzymanie w każdym sezonie. Generalnie cały czas można było się łudzić, że właśnie teraz Podbeskidzie włączy się do walki o awans. W trzech z czterech sezonów „Górale” przez jakiś czas o ten awans walczyli. Można powiedzieć, że przyzwyczaiłem się do tej pierwszoligowej rzeczywistości. Potrafiłem się nią emocjonować. I nie było w niej monotonni.

- Historia zespołu z Bielska-Białej jest dość zawiła, czy możesz powiedzieć, że właśnie teraz w klubie panuje porządek?

Na pewno największy od spadku. Nie można powiedzieć, że Podbeskidzie przeszło gdzieś na skróty. Nie można powiedzieć, że spadli i sami z siebie się oczyścili. Widać, że to był bardzo długi proces. Ten pierwszy sezon, to taki rok, w którym Podbeskidzie nic nie zrozumiało z tego dlaczego spadło. W drugim sezonie był największy kryzys, w trzecim zaczęło się wychodzenie z tego dołka, powolne budowanie podwalin pod awans. Natomiast w czwartym sezonie już wszystko się zgadzało i rzeczywiście z dłuższej perspektywy ten awans nie mógł zdarzyć się wcześniej. Uważam, że klub nie byłby na to gotowy i mogłoby to się źle skończyć.

Oczywiście mówi się, ze lepiej awansować niż nie. Nie wiadomo też jakby to potoczyło się gdyby awans został wywalczony wcześniej, natomiast jak pamiętam jak wyglądał cały klub, to dziś promocja do Ekstraklasy jest naturalną konsekwencją wszystkiego, co się tam działo. Z pewnością nie jest to coś na wyrost.

- W którym momencie uwierzyłeś, że to jest ten sezon i awans Podbeskidzia stanie się faktem?

Miałem taki jeden moment, ale nastąpił on dość późno. Po przerwie spowodowanej pandemią Podbeskidzie grało z Miedzią Legnica na wyjeździe. Zespół rywalizował z silnym rywalem, w dodatku grał w osłabieniu. Piłkarze Krzysztofa Brede przegrywali praktycznie do ostatnich minut, a mimo to potrafili zdobyć wyrównującego gola. Był to dla mnie taki sygnał, że pomimo osłabienia i gry z silnym rywalem ta drużyna ma coś takiego, że zawsze będzie grać do końca i faktycznie może zrobić ten awans.

Wcześniej miałem obawy. Kibic Podbeskidzia przyzwyczajony jest do tego, że różne rzeczy w spektakularny sposób nie wychodzą, chociaż wydaję się, że muszą wyjść. Trochę się obawiałem, że po pandemii, mimo tego, że drużyna była liderem, to wróci w zupełnie fatalnej formie i zapomni o dyspozycji, którą miała wcześniej. I znów wspominałoby się latami, że gdyby nie pandemia, to ten awans byłby już przypieczętowany.

- Wiemy, że granie w Fortunie 1. Lidze jest wymagające, co było siłą „Górali”?

Z pewnością to, że cały czas robili swoje. Nie uwierzyli w to, co zawsze się w 1. lidze mówi, o walce i charakterze i jeżdżeniu na tyłkach. Oczywiście te rzeczy są potrzebne, ale samym tym Podbeskidzie nic by w tej lidze nie ugrało. Trener Brede wiedział jak ta drużyna ma grać i jak ma zdominować rywali. W poprzednich latach Podbeskidzie chciało grać o awans i tak też było traktowane przez rywali, jako silny rywal, kandydat do awansu. Z drugiej strony kompletnie nie miało pomysłu jak budować swoje akcję. Wszystkie mecze tak naprawdę wyglądały tak samo – rywale ustawiali się na swojej połowie, oddawali piłkę Podbeskidziu, a ci nie wiedzieli co mają z nią zrobić i na dodatek nadziewało się na kontrataki.

Natomiast Krzysztof sprawił, że jeżeli oddało się piłkę jego drużynie, to piłkarze dokładnie wiedzieli co z nią zrobić. Oddanie piłki „Góralom” nagle zrobiło się dużym problem dla rywali, bo oni zaczęli po prostu grać jak drużyna, która chce wygrać ligę. Zawodnicy potrafili nawet w najszczelniejszej defensywie znaleźć jakąś lukę. I to było największą siłą Podbeskidzia.

- Trener Krzysztof Brede uznawany jest za ojca sukcesu. Wierzysz, że działacze będą mieli w sobie dość cierpliwości w razie ewentualnych niepowodzeń w Ekstraklasie?

Tak naprawdę nie wiem do końca jak jest z Krzysztofem Brede w Bielsku. Oczywiście wczoraj jego nazwisko było skandowane, co zresztą zrozumiałe. Jednak ani ja nie mam poczucia, ani nie wydaję mi się, że w Bielsku-Białej jest przekonanie, że trener Brede jest jakimś ojcem sukcesu i gdyby nie on, to nic by się nie udało. To jest trener, którego pozycja była przez dłuższy czas kwestionowana. Myślę, że gdyby rok temu, po pierwszym sezonie jego pracy zrobić wśród kibiców ankietę, to nie otrzymałby on ponad 50 % głosów. Początek tego sezonu był dobry, ale jak przydarzyła się jakaś wpadka, to pamiętam, że prezes musiał w lokalnych mediach odpowiadać na pytania czy zwolni on trenera. Uważam, że długo nie było przekonania, że jest to trener, który zrobi upragniony awans. A skoro okazało się, że Podbeskidzie jednak awansowało, to nikt pozycji Krzysztofa Brede nie podkopuje.

Absolutnie nie jest traktowany w Bielsku jak półbóg, co sprawia, że po jakiś pierwszych niepowodzeniach znów mogą pojawić się głosy o zwolnieniu szkoleniowca z zajmowanego stanowiska. Jakkolwiek okrutnie brzmi to dzień po awansie, ale wiemy jakie zazwyczaj są losy trenerów w polskich klubach. Więc ja nie dam sobie ręki uciąć, że za rok o tej porze Krzysztof Brede nadal będzie trenerem Podbeskidzia. Nikt w klubie nie powie, że woli spaść z Brede, a nie utrzymać się z kimś innym na ławce trenerskiej. Gdyby trener Brede był kimś z tutejszego środowiska, to jeszcze można było by myśleć, że pozostanie na stanowisku pomimo ewentualnych niepowodzeń.

- Na którego zawodnika kibice w Polsce powinni zwrócić szczególną uwagę?

Jednymi z najważniejszych postaci Podbeskidzia, byli piłkarze już w Polsce znani. Z takich kompletnie nieznanych, na którego warto byłoby zwrócić uwagę jest Jakub Bieroński. Nie miał on może największego udziału w awansie, ale już od dłuższego czasu w Bielsku-Białej mówi się o nim, że ma duży talent. Urodzony w 2003 r. piłkarz, gdy tylko dostał pierwszą szansę od razu strzelił gola. Było to w meczu z Olimpią Grudziądz. Pod koniec sezonu dostawał swoje minuty jako młodzieżowiec i pokazywał się z dobrej strony.

Ciekawą postacią jest napastnik Marko Roginić (31 meczów, 11 goli, 7 asyst). Jego kibice w Polsce z pewnością nie znają, bo Podbeskidzie to jego pierwszy klub w naszym kraju. To jest bardzo ciekawy typ napastnika, który może nie strzeli 20 goli w sezonie, ale jego pracowitość jest uciążliwa dla rywali. Jest bardzo pożytecznym zawodnikiem. Sporo biega, zalicza sporo asyst. Myślę, że to jest nazwisko, na które warto zwrócić uwagę.

- Na jakich pozycjach w drużynie beniaminka są największe wakaty? Słychać już coś o planowanych wzmocnieniach?

Jakichś insajderskich newsów jeśli chodzi o wzmocnienia nie posiadam, bo ostatnio nie pracowałem przy Podbeskidziu. Jeśli chodzi o pozycję, które potrzeba by wzmocnić to z pewnością skrzydłowi. Łukasz Sierpina i Karol Danielak tak naprawdę nie mają konkurencji. Jednak na każdej pozycji można coś zrobić. Począwszy od bramki, do której dostępu bronił Martin Polacek. Ja nie mam poczucia, że to on wybronił Podbeskidziu awans. Chociaż mam wrażenie, że akurat tam klub nie będzie nic zmieniał. W ataku jest pochwalony przeze mnie Roginić, ale nie jest to ósmy cud świata. Jego zmiennikiem jest znany Kamil Biliński. Jednak to jest to, co powiedziałem – mianowicie czy Ekstraklasa nie zweryfikuje kadry jaką posiada Podbeskidzie Bielsko-Biała.

- Gdybyś miał coś doradzić, co zrobić żeby nie skończyć jak np. ŁKS, to co by to było?

Podbeskidzie musi od pierwszej kolejki myśleć po prostu o tym, żeby utrzymać się w lidze. Musi gromadzić punkty, bo wiemy, że w ostatnich sezonach zawsze jakiś beniaminek spadał. Będzie łatwiej o tyle, że w przyszłym sezonie z ligi spada tylko jeden zespół, ale nie jest powiedziane, że tym klubem nie będzie właśnie Podbeskidzie. Trzeba wejść do ligi nie z myślą, że będziemy grać swoje, będziemy wszystkich zachwycać, poklepiemy piłeczkę i wszystko będzie super. Mam wrażenie, że z takim nastawieniem do PKO BP Ekstraklasy wszedł ŁKS. Piłkarze muszą wiedzieć, że to już nowe okoliczności. Zespół nie będzie już faworytem i nie w każdym meczu będzie dominował. Nie mówię, że trzeba porzucić wszystko to, co się robiło do tej pory, ale żeby nie skończyć tak jak ŁKS trzeba pamiętać, że najważniejsze są punkty.

Jeśli, w którymś momencie zobaczą, że droga jaką sobie obrali jest ślepą uliczką, to trzeba z niej po prostu wyjść. Podczas pierwszego pobytu Podbeskidzia w Ekstraklasie bardzo zaimponowało mi to, że Robert Kasperczyk potrafił zmienić podejście zespołu po laniu w Bełchatowie (6-0 przyp. Red.). Wówczas Podbeskidzie również wchodziło do ligi grając ładną i ofensywną piłkę. Trener Kasperczyk przestawił drużynę, a ta spokojnie utrzymała się lidze.

- Dziś jest jeszcze czas na świętowanie, jednak przerwa między sezonami jest bardzo krótka. Uważasz, że prezesom uda się zbudować drużynę, która nie będzie musiała bronić się przed spadkiem?

Wierzę, że uda zbudować się drużynę, która z ligi nie spadnie. Podbeskidzie grając w lidze przez pięć lat, a najwyższa pozycja jaką udało się zająć to miejsce 10. Trzeba sobie zdawać sprawę, że nie mówimy o klubie, który jest wielki. Raków Częstochowa też jest chwalony, a na koniec sezonu zajmie miejsce pomiędzy 9-11. Nie broni się przed spadkiem, ale sukcesu nie ma. Celem ekipy z Częstochowy było utrzymanie i tak też powinni myśleć w Bielsku-Białej.

- A co będzie sukcesem Podbeskidzia?

Jak już wspomniałem – celem powinno być uniknięcie spadku. Sukcesem będzie to, że Podbeskidzie w ogóle nie będzie zamieszane w walkę o utrzymanie. Czyli taka droga Rakowa właśnie. Powiedzmy, że pozycja w środku dolnej połowy tabeli powinna być w zasięgu. Oby obyło się bez drżenia do ostatniej kolejki o to, co może się wydarzyć.


Avatar
Data publikacji: 16 lipca 2020, 15:56
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.