– Najgorsze na dziś jest to, że na trybunach nie ma kibiców. Nikt się tego nie spodziewał, ale póki co, to da się do tego przyzwyczaić – przyznał Artur Jędrzejczyk, cytowany przez klubowe media.
Dla “Kolejorza” ligowy klasyk i ewentualne zwycięstwo było ważne, jednak okazało się, że lider PKO Ekstraklasy wykazał się mądrością i wywiózł ze stolicy Wielkopolski komplet punktów. Kapitan warszawian odniósł się w pomeczowym wywiadzie o najtrudniejszym momencie, w jakim znalazł się jego zespół. – Sytuacja sam na sam, którą mieli piłkarze Lecha, a także akcja po której został odgwizdany spalony. Z naszej perspektywy byliśmy pewni, że był ofsajd, co znalazło potwierdzenie po analizie VAR – zauważył ćwierćfinalista EURO 2016.
– W pierwszych minutach za bardzo się cofnęliśmy i daliśmy Lechowi dużą swobodę w rozgrywaniu piłki, ale takie mecze się zdarzają. Nie popadajmy w paranoję i hurraoptymizm. Nie było idealnie, ale jedziemy dalej. Wiadomo, była długa przerwa w rozgrywkach, ale jesteśmy pewni, że z meczu na mecz będzie coraz lepiej. Na pewno wrócimy do tego, co było wcześniej – stwierdził.
Artur Jędrzejczyk / fot. Mikołaj Barbanell (Piłkarski Świat)
Przez kilka najbliższych kolejek gospodarze meczów mocno odczują brak kibiców na trybunach. Dwunasty zawodnik jak nazywani są fani zawsze odgrywają istotną rolę. – Wiemy, że od połowy czerwca fani będą mogli zająć 25% miejsc na stadionie, więc będzie dobrze. Medal po rywalizacji z Lechem wręczyłbym Tomasowi Pekhartowi. Biegał, pracował dla drużyny, dobrze się zastawiał. No i strzelił zwycięskiego gola, poszedł za piłką do końca, spadła tam, gdzie akurat był. To cenne zwycięstwo, dopisujemy trzy punkty i jedziemy dalej – podsumował Artur Jędrzejczyk.
Nie ma spania, krzyczymyyyyyyy ?️? #LPOLEG pic.twitter.com/aTMsCfnPYK
