Przed nami 2 kolejka Premier League, gdzie nie zabraknie emocjonujących spotkań, w tym aż dwóch między londyńskimi ekipami. Z czego na deser dostaniemy ten hitowy pojedynek, prawdziwe derby Londynu.

Druga kolejka ma swój urok, jako że to nadal początek sezonu i wszelkie wpadki można wytłumaczyć jako potknięcia. Natomiast tego komfortu już na starcie nie mają dwie drużyny, a mowa tu o Arsenalu i West Hamie.


Sobota:

(13:30)
Cardiff City – Newcastle United    

Kolejkę otwierają nam zespoły z zerowym dorobkiem punktowym, lecz nie dałbym się temu oszukać i nie będę kłamać, że spodziewam się wyrównanego spotkania, czy też remisowego.
Możliwe, że będzie mi to można wypomnieć, lecz moim zdaniem Newcastle podrażnione niewykorzystaniem swojej szansy przeciwko Tottenhamowi przywita beniaminka z Walii podobnie jak Wisienki. Cardiff brakiem poważnych wzmocnień postawiło się w bardzo trudnej sytuacji przed jesiennymi spotkaniami w Premier League i mianowało się głównym kandydatem do spadku.

 


(16:00)
Tottenham – Fulham

Z tego meczu pojawi się opis spod mojej ręki i nie wybrałem go przypadkowo, ponieważ jest to spotkanie drużyn, które mnie negatywnie zaskoczyły podczas pierwszej, styl pozostawiał wiele do życzenia w obu przypadkach, a wyniki różniły się od moich spekulacji.
Tottenham jako gospodarz, a raczej w dalszym ciągu gość na Wembley podejmie beniaminka ligi – Fulham.
Już tłumaczę dlaczego będzie to dla mnie mecz szczególny.
Zacznę od Fulham, które moim zdaniem zaprezentowało się naprawdę kiepsko na tle Orłów z Kryształowego Pałacu. Uważałem ich za zdrowszą wersję Wolverhampton, a zobaczyłem zespół raczej zbliżony do Cardiff niż do obecnego mistrza Championship. Transfery Schürrle, Mitrovicia, czy hitowego transferu, którym był Seri miały dać jasno do zrozumienia, że Fulham chce od razu stanąć do ringu Premier League i zaznaczyć swoją pozycję, a póki co zostało znokautowane przez jednego ze słabszych zawodników. Dla ekipy z Craven Cottage spotkanie z Tottenhamem będzie naprawdę istotne, wynik nie gra głównej roli, a styl jaki zaprezentują podopieczni Slavisa Jakonavicia. Godna porażka przeciwko Kogutom nie będzie powodem do wstydu, remis świetnym łupem, a wcale nie wykluczałbym nawet powrotu z trzema punktami, wobec dyspozycji przeciwników.
Mimo, że Koguty wygrały swoje wyjazdowe spotkanie przeciwko Newcastle, to wyraźnie widać, że nie są w swojej najlepszej dyspozycji i przy braku koncentracji może okazać się bolesne w skutkach. Mówię tutaj o koncentracji, ponieważ moim zdaniem to właśnie jej zabrakło przeciwko Srokom, choć tych nie było stać na nic poza honorową bramką. Śmiało możemy powiedzieć, że Tottenham nie wyglądał na zespół któremu należy się zwycięstwo, lecz jak możemy powrócić do klasyka, w pierwszym meczu błędy są wybaczane, podczas drugiej kolejki kibice na pewno nie będą już tak łagodni.

 

West Ham United – Bournemouth

Pisząc ten tekst zastanawiam się, ile, jeśli w ogóle warto poświęcić zdań drużynie która nie dojechała w na mecz z Liverpoolem. Przemilczenie tego co wydarzyło się przed tygodniem byłoby jednak niesprawiedliwe wobec Łukasza Fabiańskiego, czyli najjaśniejszej postaci w jednoosobowej ekipie jaka postawiła się drużynie Jurgena Kloppa.
West Ham letnimi transferami miał pokazać, że nie chcą być ligowym przeciętniakiem, chcą o coś walczyć, a póki co to dzięki tylko jednemu z nowych zawodników mogą nie mówić o pogromie jaki padł na Anfield. Fabiański dwoił się i troił, aby uratować twarz Młotów, jednak porażka różnicą 4 bramek nadal jest zawstydzająca, a rehabilitacja ma przyjść wraz z sobotnim popołudniem przeciwko drużynie Wisienek.
Bournemouth zaprezentowali się naprawdę dobrze przeciwko beniaminkowi Cardiff City i na stadion Olimpijski nie jadą po to, aby odbębnić mecz i wrócić do walki o utrzymanie.
Jedno jest pewne, jeśli ten mecz będzie powtórką formy sprzed tygodnia, to ku mojemu zaskoczeniu Bournemouth znajdzie się już po dwóch kolejkach wysoko w tabeli.

 

Leicester – Wolverhampton

Lis kontra wilk. Na King Power Stadium zapowiada się bardzo ciekawe spotkanie. Leicester musiało przed tygodniem w Manchesterze obejść się smakiem, mimo tego, że byli zdecydowanie lepszym zespołem od Czerwonych Diabłów, lecz zabrakło im nieco wyrachowania i na pewno koncentracji przy straconych bramkach, natomiast Wolverhampton ukąsiło już jednego z potentatów conajmniej do Ligi Europy jakim jest Everton. Remis 2:2 pokazał brak kompleksów Wilków względem bardziej doświadczonej ekipy z Liverpoolu i tego samego spodziewam się w spotkaniu, które czeka nas już dziś. Portugalski projekt Jorge Mendesa nie zakłada półśrodków, potężne pieniądze zainwestowane w ten zespół mają przynieść korzyści jak najszybciej, a Leicester ma być tylko przekąską w drodze do górnej strefy tabeli.

 

Everton – Southampton

Sytuacja z poprzedniego sezonu w jakiej znalazła się drużyna Southampton nie może się powtórzyć, tutaj nikt nawet w najgorszych snach nie widzi spadku Soton do niższej klasy rozgrywkowej. Zażegnanie kryzysu najlepiej potwierdzić przeciwko drużynie która na pewno nie jest w dyspozycji jaką od niej się wymaga i Everton wydaje się być idealnym rywalem na ten moment. Obie ekipy po podziale punktów z pierwszej kolejki ostrzą sobie zęby na pełną pulę w tym spotkaniu i choć zwycięzca może być tylko jeden, to dziś może nie być go wcale.
Czy Southampton byłoby w stanie postawić się przeciwko Evertonowi, który ustabilizuje formę? Moim zdaniem nie, lecz to nie ich zmartwienie.

Drużyna z niebieskiej części Liverpoolu nie wydaje się być płotkiem nie do przeskoczenia, lecz także nie można jej lekceważyć. A na pewno nie ich nowego nabytku, czyli Richarlisona, który już przed tygodniem zaczął się spłacać drużynie Evertonu, a kibicom pokazać, że to on tu chce zostać gwiazdą jakiej nie było po odejściu Lukaku.

 

(18:30)
Chelsea – Arsenal

Zdecydowanie najciekawszy mecz kolejki. Debiuty obu nowych menadżerów londyńskich ekip różniły się od siebie klasą spotkań, stylem i wynikiem. Maurizio Sarri w swoim debiucie zmierzył się z drużyną Huddersfield, którą pewnie pokonał 3:0. Styl co prawda pozostawiał sporo do życzenia, lecz tak jak mówiłem na wstępie pierwsza kolejka wybacza wiele, ale najważniejsze to dopisanie sobie 3 oczek do tabeli.
Sytuacja wydaje się całkowicie odmienna w północnej części Londynu. Nie jest łatwo zastąpić Wengera, wejść w jego buty, a terminarz zdecydowanie nie służy nowemu szkoleniowcowi Arsenalu. Unai Emery w pierwszej kolejce stanął naprzeciw mistrzowi Anglii i poniósł sromotną klęskę. Tej klęski nie odzwierciedla wynik, 0:2 przeciwko Manchesterowi City to nie wstyd, lecz styl jaki zaprezentowali Kanonierzy na pewno zażenował niejedną osobę na stadionie, czy przed telewizorem. Arsenal był niedokładny, chaotyczny i przewidywalny, a przez to nie wykorzystał słabej dyspozycji jaką prezentował Ederson i Mendy, wystarczyło więcej wyrachowania, a choć punkt zostałby w Londynie.

Mecz z Chelsea dla obu szkoleniowców będzie rozliczeniem. Gdy Chelsea przegra, padną słowa krytyki wobec przygotowań Sarriego, natomiast jeśli Arsenal będzie musiał wrócić do domu z pustymi rękoma po Emerym nikt nie zostawi po nim suchej nitki.

Niedziela:

(14:30)
Manchester City – Huddersfield

Manchester City to maszyna, maszyna która kierowana przez Pepa nie ma prawa zaciąć się na widok Yorków z Huddersfield. Po gładkim pokonaniu Arsenalu to czas na oddech i powinien on być spokojny i treściwy, nawet bez kontuzjowanego Kevina de Bruyne.
Patrząc z drugiej strony barykady ciężko szukać pozytywów, a jedyne jakie są na horyzoncie to przyszłotygodniowe spotkanie z Cardiff, gdzie jest szansa na dopisanie sobie jakichkolwiek punktów do woreczka.

 

Burnley – Watford

Nie chcę umniejszać Burnley, fantastyczny poprzedni sezon i potwierdzenie go przechodząc do następnej rundy eliminacji Ligi Europy, natomiast gra na dwóch frontach nie jest łatwa i ten szczegół może przesądzić o tym kto zdobędzie pełną pulę w tym spotkaniu. Jeśli miałbym postawić pieniądze to trafiłyby one na rzecz Watfordu. Bezkompleksowe rozprawienie się z Brighton pozwoliło im dobrze wejść w sezon i być może powtórzyć ten wynik na mających jeden mecz w dorobku więcej Burnley.

 

(17:00)
Brighton Hove Albion – Manchester United

Jedno w tym spotkaniu jest pewne, po raz kolejny zobaczymy Pogbę z opaską kapitana na ramieniu, co nieco szokuje wobec doniesień o konflikcie między José, a Paulem.
Czerwone Diabły podczas meczu z Lisami nie zachwyciły, wydawały się nieobecne na meczu i tylko szczęściem jakim był rzut karny i pierwsza seniorska bramka Shawa pozwoliła zapisać im 3 oczka na koncie.
Niestety wygląda na to, że mogą pozwolić sobie na powtórkę tego spotkania, Mewy nie wydają się na siłach aby postawić się na własnym stadionie drużynie czerwonego Manchesteru, choć taki wstrząs jaki zafundował im Watford może mieć różne konsekwencje.
Osobiście bardziej niż na mecz czekam na pomeczowe wywiady.

Poniedziałek:

(21:00)
Crystal Palace – Liverpool

Tutaj muszę się przyznać, że gospodarze poniedziałkowego meczu szczerze mi zaimponowali podczas pierwszej kolejki. Spodziewałem się, że do tego spotkania przystąpią z zerowym dorobkiem punktowym, a tak się nie stało. Drużyna z Selhurst Park na pewno nie położy się przed Liverpoolem i nie będzie czekać na wyrok, będą chcieli potwierdzić dobrą formę sprzed tygodnia, a The Reds mogą kilkukrotnie odbić się od kryształowej ściany.
Nawet kilkukrotne odbicie się od ściany spowoduje jej kruszenie i spodziewam się, że tak silna ofensywa Liverpoolu tego dokona, choć może nie w takim wymiarze jak przeciwko West Hamowi, raczej skromnego zwycięstwa po chwilach męczarni, czyli idealny mecz na poniedziałek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.