fot. SkySports.com
Udostępnij:

Wymiana ciosów na Sulhurst Park, Liverpool tryumfuje

Rywale Liverpoolu w walce o pierwsze miejsce strzelili w swoich wcześniejszych spotkaniach po cztery bramki, The Reds stali więc przed ogromnym wyzwaniem. Na Selhurst Park przyjechali, by walczyć o trzy punkty i wciąż utrzymywać się w czołówce.

Wynik spotkania otworzył się w szesnastej minucie. Gracze Liverpoolu nie pozostawili rywalom żadnych złudzeń, dominując przez pierwszy kwadrans gry, co zwieńczył Emre Can, dostawiając wręcz idealnie nogę po dośrodkowaniu Alberto Moreno.

Zaledwie trzy minuty później koszmarny błąd w defensywie popełnił Dejan Lovren, podbijając piłkę w górę. Z bramki wyszedł Loris Karius, co skrzętnie wykorzystał James McArthur, pakując piłkę głową do siatki przeciwników. Zaledwie dwie minuty cieszyli się z prowadzenia zawodnicy The Reds.

W dwudziestej pierwszej minucie Lovren zrehabilitował się w pełni za poprzedni błąd. Z rzutu rożnego dośrodkowywał Coutinho, a do piłki dopadł właśnie Chorwat, strzelając gola głową i zmieniając wynik na 2:1 dla Liverpoolu.

Potem już tylko Liverpool dochodził do dogodnych sytuacji, jednak to Firmino minął się z piłką, to Moreno trafił w słupek. Przy wykończeniu brakowało czasem trochę kunsztu, a czasem po prostu szczęścia. Aż nadeszła trzydziesta trzecia minuta i dało o sobie znać stare piłkarskie przysłowie o niewykorzystanych sytuacjach. Dośrodkowanie Zahy wykorzystał ponownie defensywny pomocnik Palace - James McArthur. Znów był remis.

Później kolejny popis nieskuteczności Liverpoolu. Tym razem Coutinho był bliski strzelenia bramki głową (interwencja Mandandy), Mane nie trafił z bliskiej odległości na pustą bramkę, a Lallana strzelił minimalnie obok słupka. Gol padł dopiero w czterdziestej czwartej minucie, a to wszystko za sprawą Joela Matipa, który po rzucie rożnym skierował piłkę do bramki.

W drugiej połowie dobre sytuacje marnowały na potęgę obie ekipy, a sporo roboty mieli zarówno Karius, jak i Mandanda. Dopiero w siedemdziesiątej pierwszej minucie Jordan Henderson wykorzystał lukę w obronie rywali, dogrywając idealnie do Roberto Firmino, który przelobował francuskiego goalkeepera Palace, zmieniając wynik na 4:2 i dorównując Arsenalowi i Manchesterowi City w liczbie strzelonych bramek w tej kolejce.

W drugiej połowie nie zobaczyliśmy już więcej goli, a i nie obfitowała ona w olbrzymią ilość sytuacji wartych zapamiętania i opisania.

Ostateczny wynik:

Liverpool 4:2 Crystal Palace

Sędzia: Andre Marriner

Kartki: Cabaye - Emre Can, Firmino (żółte)

Składy:
Crystal Palace: Mandanda - Ward, Tomkins, Dann, Kelly - McArthur (86' Campbell), Ledley (74' Puncheon) - Zaha, Cabaye, Choung-Yong (65' Townsend) - Benteke
Liverpool: Karius - Clyne, Matip, Lovren, Moreno - Henderson, Lallana (76' Wijnaldum), Can - Mane (90+2' Klavan), Firmino, Coutinho (88' Origi)


Avatar
Data publikacji: 29 października 2016, 20:23
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.