Wyjść z przeciętności. FC Barcelona nie wygrywa z wielkimi rywalami
Ronald Koeman znowu się nie popisał. Jego Barcelona po raz kolejny nie wygrała z wielkim przeciwnikiem i co najgorsze wielu już to po prostu nie dziwi.
Pierwszy klasyk w sezonie 21/22 już za nami. Barcelona poległa na własnym stadionie 1:2, a Koeman wpisał się do historii Barcy jako drugi trener, który przegrał trzy klasyki z rzędu; ostatnim szkoleniowcem, który tego „dokonał”, był Patrick O’Connell w sezonie 1935/1936.
W meczu działo się dość dużo. Obie strony postawiły na sprawdzone środki i w wyjściowych jedenastkach nie było praktycznie żadnych zaskoczeń. Barca wyszła standardowym 4-3-3 z Depayem, Fatim i Destem z przodu, a Ancelotti wysłał do boju weteranów środka pola: Modricia, Casemiro oraz Kroosa. Co prawda nie był to najlepszy klasyk, jednak nie był on również tym najgorszym. Oczywiście w porównaniu do klasyków sprzed kilku lat te ostatnie w żadnym stopniu się nie umywają, ale jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
O przebiegu spotkania możecie przeczytać TUTAJ.
Odniosłem wrażenie, że mecz toczył się pod dyktando Realu. Nie chodzi mi o to, że goście dominowali na całym boisku i nie pozwalali grać Barcelonie. Czuli się pewnie i byli bardzo dobrze zorganizowani; jedni grali, a drudzy wiedzieli, jak mają grać. Oczywiście można próbować usprawiedliwić ten wynik błędami indywidualnymi piłkarzy Barcelony; niewykorzystana sytuacja Desta czy błąd Garcii przy kontrze Realu na 0:2. Jednak to nie są wyjątki od reguły. W Barcelonie ostatnimi czasy co chwilę mowa jest o pojedynczych momentach w spotkaniu, które decydują o wyniku. Nie tak to powinno wyglądać. Blaugrana powinna grać tak, żeby podobne sytuacje nie decydowały o końcowym rezultacie meczu.
Czyja wina?
Oczywiście nie można obwiniać tylko trenera. Niewykorzystane okazje lubią się mścić i tak było też tym razem. Skuteczność i pewność siebie piłkarzy Realu była kluczowym aspektem wczorajszego spotkania. Ancelotti pokazał również, że taktycznie bije Holendra na głowę, jednak mimo wszystko mecz był bardzo zacięty i decydowały najmniejsze szczegóły. Wielu sympatyków Dumy Katalonii nastawiało się na totalną demolkę, na to, że Real Madryt przyjedzie i zrobi KO już w pierwszej połowie spotkania (jak Liverpool w meczu z Manchesterem United). No ale porażka to porażka. Ronald Koeman po raz kolejny udowodnił, że nie potrafi wygrywać ważnych meczów, a drużyny pod jego wodzą nie stać na nic ekstra. Wczorajsza gra to szczyt możliwości Barcy pod wodzą 56-latka, a kibice zdążyli się już przyzwyczaić do słabych wyników w ważnych meczach.
FRUSTRACJA KIBICÓW PO EL CLASICO, KOEMAN ZATAKOWANY
Po meczu nie dowiedzieliśmy się niczego nowego o Barcelonie. Wiele pozostaje bez zmian i wiele zależy od przypadku i dyspozycji przeciwnika. Można zastanawiać się, czy Dest na skrzydle to dobra opcja. Co prawda Amerykanin robi wiele szumu z przodu, wchodzi w pojedynki biegowe, ale po raz kolejny udowadnia, że brak mu obycia pod bramką rywala, a Alaba pokazał mu, jak powinno pakować się piłkę do siatki. Do tego widać było, że Ericowi brakuje doświadczenia i koncentracji (?). Gdyby Araujo był zdrowy, to z pewnością właśnie jego zobaczylibyśmy obok Pique. No i Oscar Mingueza – chłopakowi nie można odmówić waleczności i charakteru, jednak to nie jest gwarancja z tyłu, szczególnie w meczu z takim rywalem jak Real. Vinicius spokojnie wygrywał kolejne pojedynki z 22-latkiem i stwarzał wielkie zagrożenie.
Podsumowanie
Wczoraj Barcelona była bezzębna. Brakowało konkretów i na tle pewnych siebie piłkarzy z Madrytu, Katalończycy wyglądali blado. Jednak mimo wszystko Real nie był w swojej najlepszej formie i nawet Barcelona Koemana mogła odnieść tutaj zwycięstwo.
Dobrze podsumował to Albert Blaya:
– Barca nie przegrała z Realem Madryt, tylko ze sobą. Ancelotti czekał, aż Barcelona sama się wykończy. Absolutna nicość.
To tylko niedosyt. Punkty ostatecznie trafiły do Madrytu, a w Barcelonie muszą zacząć skupiać się na gonieniu stawki – zarówno w La Lidze, jak i Lidze Mistrzów, bo za chwilę sytuacja może być jeszcze gorsza.
-
AktualnościUrbański jednak zostanie w Bolonii. Właśnie przedłużył kontrakt
Michał Szewczyk / 18 grudnia 2024, 21:08
-
Ligi zagraniczneOficjalnie: RB Salzburg z nowym trenerem. Powrót w nowej roli
Kamil Gieroba / 18 grudnia 2024, 12:33
-
La Liga"Dzięki temu wiem, że jestem na dobrej drodze" - Vinicius po gali FIFA The Best
Kamil Gieroba / 18 grudnia 2024, 11:03
-
La LigaLaporta: Musimy odpowiednio nastawić zespół, aby każdy mecz był jak spotkanie Ligi Mistrzów
Kamil Gieroba / 17 grudnia 2024, 19:20
-
AktualnościKolejna młodość Fabiańskiego. Angielskie media zachwycone
Michał Szewczyk / 17 grudnia 2024, 18:04
-
EkstraklasaPolskie kluby na ratunek Mariuszowi Stępińskiemu. Najlepszy strzelec Omonii Nikozja na wygnaniu
Victoria Gierula / 17 grudnia 2024, 10:39