fot. wikipedia.org
Udostępnij:

Wisła z charakterem

W drugim niedzielnym meczu 12. kolejki LOTTO Ekstraklasy Lech Poznań zremisował z krakowską Wisłą 1:1 po bramkach Darko Jevticia i Pawła Brożka.

Jeszcze niedawno na takie mecze jak ten czekało się z dużym napięciem. Jeszcze niedawno takie starcie nazywane było hitem Ekstraklasy. Drugimi derbami Polski zaraz po meczu Legia - Wisła. Jeszcze nie dawno... Dzisiaj Wisła szura po dnie tabeli i plasuje się na ostatnim miejscu z dorobkiem 10 punktów, zaś Lech nie poczyna sobie lepiej. 7 miejsce i 15 punktów po 11. kolejkach.

Przed meczem wszyscy jednak mówili, że to może być jedno z ciekawszych starć w tej rundzie. Bowiem staną na przeciw siebie drużyny, które pokonały kryzys i chcą robić wszystko, by piąć się w górę tabeli jak najszybciej i jak najwyżej. Ostatnie pięć meczów Wisły to cztery wygrane i jeden remis. Bilans ostatnich pięciu meczów Lecha jest troszkę gorszy. Jeden remis, jedna porażka i trzy wygrane.

Mecz zaczął się od małego spięcia między Tomaszem Kędziorą, a znienawidzonym w Poznaniu, Patrykiem Małeckim. Od początku było czuć ze w tym meczu nie będzie obstawiania nogi. Pierwszą groźną akcje przeprowadzili poznaniacy. Robak powalczył o piłkę z Popoviciem przy linii bocznej. Napastnik Lecha ten pojedynek wygrał i dostrzegł Jevticia w szesnastce. Ten podał do wybiegającego Formelli, lecz pomocnik Lecha trafił prosto w bramkarza Wisły.

Poznaniacy nie zwalniali tempa i doprowadzili do kolejnej groźnej akcji. Z kontrą ruszył Pawłowski i prowadził piłkę przez znaczną część boiska. Podał do Jevticia, lecz jego strzał zatrzymał się tylko na poprzeczce Załuski. Pierwsze minuty zapowiadały bardzo dobry mecz.

Po kilku akcjach z jednej i drugiej strony nastąpił impas, którego nie mogli przezwyciężyć piłkarze Wisły jak i Lecha. Zagęszczony środek pola stanowił o tym, że oba zespoły miały trudność z rozgrywaniem piłki. Można było dostrzec tak zwaną grę na pałę. Czyli laga i do przodu, może ktoś dojdzie. Goście z Krakowa starali się wyłamywać ze schematu, lecz akcje bokiem nie przynosiły nic, prócz wrzutek w puste pole karne.

Słowem podsumowania pierwszej połowy może być rozczarowanie. Pierwsze minuty narobiły strasznego smaku, a skończyło się na tych kilku akcjach. Potem wszedł w poczynania marazm i brak pomysłu na grę z obu stron.

Druga część spotkania zaczęła się strasznie niemrawo. Lechici nie potrafili zawiązać prostej akcji, a także mieli problemy,  by postawić czoła gościom w obronie i odzyskać piłkę. Zaś wiślacy w pierwszym kwadransie mieli dwie groźne okazję.  Z rzutu wolnego uderzał Głowacki, ale Putnocky wyciągnął się jak struna i wybił piłkę na rzut różny.  Druga groźna akcja miała miejsce po wcześniej wspomnianym rzucie różnym. Lechici stanęli lekko wryci i piłkarz Wisły stanął przed możliwością otworzenia wyniku tego spotkania. Jednak uderzył piłkę tak wysoko, że jeszcze trochę i piłka wleciałaby na drugą kondygnacje trybuny za bramką poznaniaków.

Po przewadze w posiadaniu piłki przez graczy Wisły, do głosu doszli lechici. Praktycznie z takim samym rezultatem co ich rywale. Brak pomysłu na rozgrywanie akcji, gnicie w środku pola. Do czasu... Jevtić postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Wpierw odebrał piłkę Popoviciowi, wbiegł w pole karne i plasowanym strzałem umieścił piłkę w bramce obok słupka Załuski. Uderzenie z serii tych do ponownego odtwarzania.

Mimo zimna poznańskiej publiczności zrobiło się gorąco. Nie przez dobrą akcje Lecha, a przez to,  że konkretnie zagotowało się pod bramką Putnockiego. Jednak podopieczni trenera Dariusza Wdowczyka zamiast uderzyć lekko obok bramkarza Lecha ładowali w niego z całej siły.  Efekt? Brak gola i groźna kontra poznaniaków.

W ostatnich minutach na wagę wywiezienia punktu z Poznania gola strzelił Paweł Brożek. Lechici zaspali, a dokładniej Lasse Nielsen, który zapomniał, że gra w obronie polega na kryciu zawodnika, który nabiega na dośrodkowanie i efektem jest brak trzech punktów. Ktoś tutaj zapomniał ze mecz trwa 90 minut.

Obie ekipy miały swoje szanse i mecz zakończył się podziałem punktów. W efekcie lechici zgarniają jeden punkt i zostają na siódmym miejsce w tabeli, zaś wiślacy z 11. punktami "gniją" w dole tabeli. Na widowisko nie było co narzekać, niemniej trzeba przyznać, że każdy obecny na stadionie liczył na więcej po pierwszych piętnastu minutach.

Bramki: Jevtić 69', Brożek 90'

Widzów: 20 158

Arbiter:  Jarosław Przybył.

Składy:
Lech Poznań: Putnocky - Kadar, Nielsen, Bednarek, Kędziora - Formella, Aziz Tetteh- Pawłowski, Jevtić, Gajos- Robak.


Wisła Kraków: Załuska i - Głowacki, Sadlok, Guzmics, Jović - Małecki, Popowic, Mączyński, Boguski - Ondrasek, Zachara .


Avatar
Data publikacji: 16 października 2016, 19:53
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.