Wilczek
fot. www.fck.dk
Udostępnij:

Wilczek: Moje media społecznościowe zalały setki wiadomości

- Kilka minut po ogłoszeniu transferu moje media społecznościowe zalały setki wiadomości. Po kilku dniach były ich tysiące. Nie były to miłe treści. W zasadzie sam hejt. Pozamykałem wszystkie profile i dałem się ludziom wyszaleć. Po jakimś czasie opróżniłem skrzynki z wiadomościami, nawet tego nie czytałem. - opowiedział Kamil Wilczek w wywiadzie dla "WP Sportowe Fakty".

Kamil Wilczek w latach 2016 - 2020 reprezentował barwy Brondby IF. W duńskim klubie wystąpił w 163 meczach. Strzelił 92 bramki, czyniące go najskuteczniejszym piłkarzem w historii klubu. Przez kibiców był kochany i porównywany do klubowych legend. W styczniu br. Polak odszedł do Goztepe SK. W Turcji 32-latek kompletnie sobie nie poradził, zdobywając tylko 1 bramkę w 14 meczach. Po nieudanym epizodzie w kraju półksiężyca wrócił do Danii, gdzie od miesiąca występuje w FC Kopenhadze, czyli odwiecznym rywalu Brondby. Na polskiego napastnika spłynęła fala hejtu. Negatywnie o Wilczku wypowiedział się nawet minister ds. cudzoziemców i integracji.

Duńskie media rozpisywały się o rzekomej eskorcie policji, ochraniającej Wilczka i jego rodzinę. 32-letni napastnik w wywiadzie Mateusza Skwierawskiego dla "WP SportoweFakty" zdementował te doniesienia.

- Tak, może od razu pod eskortą całego wojska! Z policją kontakt miałem raz. Zaraz po transferze otrzymałem od funkcjonariuszy wskazówki, jak reagować, gdyby wydarzyło się coś nieprzyjemnego. Jestem obcokrajowcem i nie znałem tutejszych procedur, ale teraz wiem, do kogo mam dzwonić w razie czego - powiedział.

- Mamy w drużynie ochroniarza, który dba o bezpieczeństwo drużyny. Klub poprosił, żeby ten pan skupił się teraz bardziej na mnie. Ochroniarz pełni trochę inną rolę niż wcześniej - jest z nami w czasie treningu na wypadek zagrożenia. Nasz ośrodek jest otwarty dla wszystkich i każdy ma do niego dostęp, stąd takie zalecenia. Pewnie trochę na wyrost. Podchodzę do tego spokojnie. Ja naprawdę nie jestem pilnowany 24 godziny na dobę. Zachowujemy większą czujność, ale nic poza tym - kontynuował.

32-latek przyznał, iż porusza się po mieście normalnie, ale nie zagląda w strefy zamieszkiwane przez kibiców Brondby IF.

- Wiem, gdzie nie powinienem jeździć, ale funkcjonuję normalnie. Dwa dni po przyjeździe do Danii poszedłem spacerem do centrum miasta na obiad ze znajomym. Wyszło dwa kilometry w jedną i drugą stronę. Szedłem przez całe miasto, kilka osób mnie zaczepiło, ale reagowali pozytywnie. Do tej pory, a minął już miesiąc od transferu, nie spotkało mnie nic złego. Nie chodzę w kasku, nie zasłaniam twarzy. Czuję się swobodnie. Więcej krytyki spotkało mnie w internecie - dodał.

Zawodnik urodzony w Wodzisławiu Śląskim odniósł się do hejtu, którego doświadczył po transferze do FC Kopenhagi oraz słów ministra ds. cudzoziemców i integracji, który określił go słowami "Kamil wypłata"

- Kilka minut po ogłoszeniu transferu moje media społecznościowe zalały setki wiadomości. Po kilku dniach były ich tysiące. Nie były to miłe treści. W zasadzie sam hejt. Pozamykałem wszystkie profile i dałem się ludziom wyszaleć. Po jakimś czasie opróżniłem skrzynki z wiadomościami, nawet tego nie czytałem - oznajmił.

- Słyszałem. Człowiek na takim stanowisku nie powinien pisać takich rzeczy nawet w formie żartu. Przesadził. Skompromitował się całkowicie -zakończył.

Źródło: WP Sportowe Fakty


Avatar
Data publikacji: 17 września 2020, 20:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.