Taktycznie z ekstraklasą!! 14. kolejka.
Większość z nas zapewne oglądała skróty ze spotkań naszej rodzimej ekstraklasy. Tym razem spójrzmy na to z innej perspektywy. Analiza taktyczna meczy mistrza Polski Lecha Poznań, vicemistrza, Legii Warszawa oraz aktualnego lidera, Piasta Gliwice.
Piast Gliwice 2:0 Zagłebie Lubin
Niespodziewany lider polskiej ekstraklasy, Piast Gliwice nie ogładał się za siebie tylko sam zbiera punkty. Tym razem pokonał na własnym obiekcie Zagłebie Lubin.
Pierwsza bramka Gliwiczan (Rysunek 1) padła po fantastycznym podaniu i sytucji niemal sam na sam. Przyjrzyjmy się dokładnie tej akcji. Boczni obrońcy dobrze pilnują swoich rywali, ale środkowi już nie za bardzo. Zawodnik z nr 1 nie zachował się zbyt dobrze. Widząc, że jego kolega (nr 2) musi pilnować piłki oraz dwóch zawodników Piasta, powinien asekurować go, gdyż w jego strefie po prostu nikogo nie było. I jeszcze jedna sytuacja rzuca się w oczy. Dokładnie chodzi o piłarza z nr 3. Widać, że uczestniczył w akcji ofensywnej, a gdy jego zespół próbował się obronić, on w tym czasie oszczędzał siły...
Drugi gol (Rysunek 2) padł po przechwycie piłki i szybkiej akcji. Prawy obrońca (nr 1) zapewne sądził, że gdy nie atakowali jego stroną, to on nie musi brać udziału w obronie. Otóż gdyby szybko powrócił na swoją pozycję, zawodnik nr 3 mógł zagęścić środek pola. Taka sama sytuacja dotyczy zawodnika nr 2. Szybszy powrót i na 75% bramki by nie stracili.
Lechia Gdańsk 1:3 Legia Warszawa
Spotkanie w Gdańsku zakończyło się pewną wygraną gości.
Pierwszy gol dla Legii (Rysunek 3) padł po fantastycznej akcji Legii. Gospodarze zagrali tutaj obroną każdy swego. Wykonali to idealnie, ale goście jeszcze lepiej ich rozpracowali. W jednym małym fragmęcie boiska czterech piłkarzy na jeden kontakt przedostała się pod bramkę Lechii.
Drugi gol dla gości był festiwalem błędów. Pierwszy obońca za lekko zagrywał piłkę, drugi podawał do bramkarza nie wiadomo czemu górną piłkę, za to bramkarz jej nie opanował.
Kontaktowa bramka dla Lechii (rysunek 4) padła też mniej więcej po błędach obrony. Widać, że gracze zaznaczeni nr 2 skoncentrowali się tylko na jednym punkcie, zamiast rozstawić się w polu karnym. Piłkarz z nr 1 dostał piłkę, przebiegł pod pole karne i zmieścił piłkę pomiędzy obrońcami.
Ostatni gol (rysunek 5) w tym spotkaniu był dziełem złego ustawienia gospodarzy. Po pierwsze (nr 1), gdzie był lewy obrońca? Po drugie (nr 2), czemu nikgo nie ma z prawej strony? Po trzecie (nr. 3), wszyscy wiemy, że pomocnicy szybko się męczą, ale jak już jesteś pod polem karnym to weź udział w obronie bramki... Dokładnie widać, że Duda mógł albo oddać strzał, albo tak jak zrobić podać do kolegi z zespołu.
Śląsk Wrocław 1:1 Lech Poznań
I ostatnie sobotnie spotaknie. Kolejorz tylko wywiózł remis z Wrocławia.
Wynik spotkania otworzyli gospodarze. Dokładnie widać (rysunek 6), że część zawodników Lecha chciało zrobić pułapkę ofsajdową. Plany pokrzyrzowli im dwóch zawodników. O tyle można usprawidliwić gracze nr 3, bo zawodnik nr 1 specjalnie go wysunął aby załamał linie spalonego. Tego samego nie powoemy o nr 4. Widać, że jeszcze nie czuje tej gry. Lecz gratulujemy akcji Śląska.
To teraz wyrównujący gol dla Lecha (rysunek 7). Cofniemy się do podania w pole karne. Na pierwszy rzut oka widać nie chęć gry obronnej pomocników gospodarzy, więc akcja dzieje się w małym kwadracie, trzech na trzech... i mamy gola.
Dawid Wysokiński, źródło: własne
-
1 Liga PolskaGórnik Zabrze chce młodzieżowca z I Ligi
Kamil Gieroba / 20 grudnia 2024, 11:50
-
AktualnościLKE: Jagiellonia remisuje i wypada z najlepszej ósemki
Michał Szewczyk / 19 grudnia 2024, 23:23
-
EkstraklasaLech Poznań podjął decyzję ws. przyszłości kluczowego obrońcy. To już oficjalne
Karolina Kurek / 19 grudnia 2024, 13:26
-
AktualnościUrbański jednak zostanie w Bolonii. Właśnie przedłużył kontrakt
Michał Szewczyk / 18 grudnia 2024, 21:08
-
AktualnościKolejna młodość Fabiańskiego. Angielskie media zachwycone
Michał Szewczyk / 17 grudnia 2024, 18:04
-
AktualnościOficjalnie: Ryoya Morishita na dłużej w Legii Warszawa!
Victoria Gierula / 17 grudnia 2024, 15:58