fot. Piast Gliwice
Udostępnij:

Sandecja bezbarwna. Piast z trzema golami

Piast Gliwice pokonał na wyjeździe Sandecję Nowy Sącz 2:0 (2:0) i powiększył swoją przewagę nad strefą spadkową. Dobrze zaprezentowali się napastnicy Gliwiczan: Karol Angielski i Mateusz Szczepaniak. Grając tak, jak dziś Sandecja nieuchronnie zmierza do zaplecza ekstraklasy.

Dla obu ekip to kolejna odsłona serialu "Walka o utrzymanie". Sandecja wciąż ostatnia w tabeli z dwoma punktami straty do przedostatniej Pogoni oraz Bruk - Betu. Z kolei piast ma tylko trzy punkty straty nad strefą spadkową.

Kontuzja Michala Pitera - Bučko sprawiła, że Kazimierz Moskal dał szansę Grzegorzowi Baranowi. Po raz pierwszy w wyjściowej jedenastce pojawił się Pavlo Ksionz. Ustawienie piasta w trakcie meczu przypominało zdecydowanie formację 4 - 4 - 2 z Hateleyem i Jodłowcem jako duetem środkowych pomocników.

Od początku spotkania zarysowywała się przewaga piłkarzy Waldemara Fornalika. Sandecja, jeśli miała pomysł na ten mecz, nie mogła go zrealizować. Szwankowało przede wszystkim rozegranie akcji tak, by znaleźć się w polu karnym. Pierwszego gola strzelił Mateusz Szczepaniak, który - tak jak w derbach z Górnikiem - najlepiej odnalazł się po dośrodkowaniu z rzutu rożnego w 15. minucie meczu. Dobre wrażenie sprawiał drugi z napastników - Karol Angielski - i w pełni zasłużył na trafienie. 33. minuta, Michał Gliwa podaje niecelnie, Tomasz Jodłowiec oddał piłkę do 22 - latka, a ten pięknym uderzeniem ze "szpica" nie dał szans bramkarzowi. Nowosądeczczanie właściwie tylko raz dali się wykazać Jakubowi Szmatule. Po dobrej akcji prawą stroną groźnie głową uderzył Ksionz. Niestety, poza tym, trudno znaleźć pozytywy w grze Sandecji do przerwy. W przypadku gości nieźle krążyła piłka między formacjami, świetnie prezentowała się współpraca Szczepaniaka z Angielskim.

O tym, że Sandecja zamierza zacząć strzelać gole, świadczyło wprowadzenie na boisko Filipa Piszczka na miejsce Pavlo Ksionza. Gospodarze przeprowadzili parę akcji prawym skrzydłem, niewiele konkretnego z tego wynikło. Piast poważnie zaatakował w okolicach 60. minuty. Sasa Zivec wyprzedził rywala na skrzydle, doszedł do pola karnego, ale piłka przeleciała nad poprzeczką. Dwadzieścia minut przed końcem z boiska za drugą żółtą kartkę przedwcześnie zszedł Bartłomiej Kasprzak. Brutalny faul na Marcinie Pietrowskim sprawił, że skończyły się marzenia Sandecji dobrym rezultacie. Gerard Badia po dobrej akcji indywidualnej Zivca zdołał oddać groźny strzał sprzed pola, który minimalnie minął prawy słupek. Od 80. minuty zawodnicy obu drużyn już raczej myśleli o końcowym gwizdku. Chwilę potem wszedł na boisko Joel Valencia. Uderzył tak mocno i celnie, że Gliwa nie miał nic do powiedzenia.

Piast Gliwice w pełni zasłużył na trzy punkty w tym spotkaniu. Dobra pierwsza połowa, pełna kontrola wydarzeń w trakcie drugich trzech kwadransów. Sandecja nadal z tęsknotą wspomina 17 września, kiedy po raz ostatni zwyciężyła w Lotto Ekstraklasie. Zawodnicy niby biegają, niby próbują, ale to wciąż za mało, by wygrywać mecze.

Sandecja Nowy Sącz - Piast Gliwice (0:2) 0:3
Bramki: Mateusz Szczepaniak 15', Karol Angielski 33', Joel Valencia 90'+3


Avatar
Data publikacji: 10 marca 2018, 17:22
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.