fot. bleacherreport.com
Udostępnij:

Real wygrywa w Sewilli!

35. kolejka La Liga i można śmiało powiedzieć, że rozgrywki na Półwyspie Iberyjskim wkroczyły w decydującą fazę. Ten tydzień przyniósł nam niezwykle istotny dla końcowego układu tabeli mecz pomiędzy Sevilla, a Realem Madryt na Estadio Ramón Sánchez Pizjuán. Było to spotkanie niezwykle ważne z jednego powodu. Jakakolwiek wpadka Królewskich praktycznie przekreślała ich szansę na mistrzostwo kraju.

Pierwsza połowa zdecydowanie stanęła na wysokości zadania. Spotkanie mianowane hitem kolejki oglądało się bardzo przyjemnie. Dużo akcji, strzałów i wyrównana gra. Jedyne, czego brakowało to bramki, ale i to przyszło z czasem. Kibice na całym świecie musieli poczekać dokładnie 36. minut, aby zobaczyć gole w Sewilli. Najpierw strzelił Ronaldo, a minutę później - Ronaldo. Kiedy kibice Barcelon... Sevilli myśleli, że to już koniec, nadzieję na zdobycz punktową w tym spotkaniu przywrócił Carlos Bacca, który w doliczonym czasie pierwszej połowy wykorzystał rzut karny.

Druga połowa to praktycznie jeszcze więcej tego samego. Obie drużyny starały się zdobyć gola, a nieznaczną przewagę zaczęła zyskiwać drużyna Sevilli. Mimo masowych ataków przypuszczanych na bramkę Ikera Casillasa piłka nie chciała znaleźć się w siatce, a jedynym powodem jest niedokładność piłkarzy z Sewilli. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i to przysłowie znajduje idealne odzwierciedlenie w tym meczu. Niedokładność zemściła się w 68. minucie spotkania. Dośrodkowanie z prawej strony, w pole karne wykorzystał Ronaldo i tym samym skompletował swojego hat-tricka oraz zabrał nadzieję kibicom Sevilli oraz Barcelony na stratę punktów przez drużynę Królewskich w tym spotkaniu. Tak się przynajmniej wszystkim wydawało. Sevilla nie raz pokazywała, że wie czym jest walka do ostatnich minut i udowodniła to również w tym spotkaniu. Pomimo dwu bramkowej straty, w 79. minucie spotkania Iborra strzelił bramkę kontaktową, która z pewnością przestraszyła piłkarzy oraz sztab trenerski Realu Madryt. Niestety zespół Emeryego zabrał się za odrabianie strat zbyt późno i nie starczyło już czasu na trzecią bramkę. Końcowy wynik to 3:2 dla Realu Madryt.

Real Madryt nie poddaje się w wyścigu mistrzowskim i dzielnie dotrzymuje kroku Barcelonie. Wygrali w prawdopodobnie najtrudniejszym meczu do końca sezonu, ale muszą pamiętać o jednym. Jeśli chcą wygrać Primera Divison to czekają ich jeszcze trzy finały z Valencią, Espanyolem i Getafe, których pod żadnym pozorem nie można przegrać, ani zremisować. Muszą też zdawać sobie sprawę, że wygranie wszystkiego do końca również może nie wystarczyć...

W spotkaniu Sevilla - Real Madryt mieliśmy również polski akcent w postaci Grzegorza Krychowiaka. Defensywny pomocnik zaliczył przeciętne spotkanie, w którym nie wyróżnił się niczym szczególnym, poza tym, że prawie złamał sobie nos o głowę Sergio Ramosa.


Avatar
Data publikacji: 2 maja 2015, 22:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.