Raphinha
fot. fot. Leeds United official site
Udostępnij:

Barcelona dopina hitowy transfer. Raphinha już w Barcelonie!

Chciał grać na Camp Nou i dopiął swego. Robert Lewandowski jeszcze poczeka. Leeds przystało na lukratywną ofertę Barcelony. Raphinha już dzisiaj pojawi się w Hiszpanii, aby dołączyć do ekipy Xaviego przed amerykańskim tournee.

To już kwestia godzin, gdy Raphinha oficjalnie zostanie nowym graczem Barcelony. Według niektórych angielskich źródeł, umowa pomiędzy Chelsea a Leeds w sprawie Brazylijczyka była już właściwie zamknięta. Fabrizio Romano informował o porozumieniu oscylującym na blisko 65 mln euro wraz ze zmiennymi. To wydawało się naturalnym posunięciem, biorąc pod uwagę sytuację Wernera, Pulisicia i Ziyecha. Gdy Lukaku opuścił Stamford Bridge, szybko stało się jasne, że The Blues nie chcą dłużej czekać.

Innego zdania był agent brazylijskiego skrzydłowego - Deco. To właśnie za sprawą Portugalczyka negocjacje pomiędzy angielskim potentatem a drużyną z Elland Road utknęły w martwym punkcie. Były zawodnik katalońskiego klubu miał ostrzec Blaugranę, iż opóźnianie negocjacyjnej ofensywy może poskutkować stratą szansy na zakontraktowanie 25-latka. Tym samym Barca postanowiła błyskawicznie przedstawić nową ofertę, która tym razem spotkała się ze zrozumieniem.

Jak donosi Fabrizio Romano, Barcelona zapłaci 58 mln euro, a wskazana suma wraz ze zmiennymi może wzrosnąć o kolejne dziewięć. Według Gerarda Romero opłata może zostać podzielona na trzy raty. Raphinha z katalońskim klubem zwiąże się do 2027 roku.

"Operacja Raphinha" już w lutym

Nie jest żadną tajemnicą, że Barcelona obserwuje Raphinhę już od wielu miesięcy. Jego kontrakt z angielskim klubem wygasa w czerwcu 2024 r. Niemniej w ubiegłym sezonie Leeds zaczęło tracić grunt pod nogami, notując gwałtowny spadek w tabeli Premier League. Brak utrzymania oznaczałby znaczne ograniczenie klauzuli wypowiedzenia, która miałaby spaść do 25 mln euro, czyli kwoty będącej wówczas w zasięgu Blaugrany. Tak się jednak nie stało, więc Pawie postawiły sprawę jasno - minimum 60 mln euro i 25-latek może odejść.

Zimą Barcelona zagrała inną kartą. Z Wolverhampton wypożyczony został Adama Traore, a umowa pomiędzy stronami przewidywała opcjonalny transfer definitywny za 30 mln euro. Reprezentant Hiszpanii mimo obiecującego wejścia do drużyny Xaviego, szybko spuścił z tonu. Barca potrzebowała skrzydłowego, a saga z udziałem Dembele nie miała końca. Powstałą pustkę trzeba było zapełnić, choć wszystko mogło wyglądać zupełnie inaczej.

Znamy już wszystkich tegorocznych beniaminków LaLiga

Robert Lewandowski, Jules Kounde, Marcos Alonso, czy Cesar Azpilicueta to strategiczne podpisy dla projektu Xaviego. Cele mniej i bardziej realne w najbliższej przyszłości. Przybycie Bernardo Silvy to poniekąd sfera marzeń, ale Raphinha cały czas był obecny w kręgu zainteresowań katalońskiej ekipy. Najpierw brakowało środków, a następnie zaangażowania, bo skupienie padło na 33-letniego Polaka. Po nieudanej próbie ściągnięcia Raphinhy za 40 mln euro do kolejnego podejścia miało dojść dopiero za kilka tygodni. I być może ta wstrzemięźliwość wynikała z prioryteryzacji Mateu Alemany'ego.

W Barcelonie stało się jasne, że aby podpisać kolejnych graczy, potrzebne są wyjścia. Bez względu na wszelkie działania poza pionem sportowym. Xavi skreślił już Samuela Umtitiego, Neto czy Oscara Mingueze. Zielone światło na transfer otrzymali także Moussa Wague, Clement Lenglet, Ruqui Puig i Martin Braithwaite, a wciąż nie wiadomo, co z przyszłością Pjanicia, Depaya, czy Frankiego de Jonga. Trzeba pamiętać, że Franck Kessie i Andreas Christensen wciąż nie zostali zarejestrowani i to się nie uda bez obniżenia wydatków, aby odwrócić limit płac, który jeszcze miesiąc temu przekraczał 140 mln euro.

Marnotrawny Dembele

Tak jak zimą transfer Brazylijczyka pozostawał zależny od sytuacji byłego gracza Borussii Dortmund, tak dzisiaj sytuacja nieco uległa zmianie. Po wielu miesiącach spekulacji wydaje się, że saga z udziałem Ousmane Dembele dobiega końca. 25-latek ma podpisać nowy, dwuletni kontrakt z Barceloną, mimo że był już przecież jedną nogą poza Hiszpanią. Mimo że Francuza łączono z Chelsea, czy PSG, to gdy wybiła godzina zero, okazało się, że ten został na lodzie. Anglicy skupili się na zawodniku Leeds, a w międzyczasie sięgnęli po Raheema Sterlinga. Paryski gigant ma przejść rewolucję, której przoduje dyrektor Luis Campos niekoniecznie zainteresowany usługami francuskiego skrzydłowego.

Dembele nie daje również gwarancji odpowiedniego poziomu z uwagi na częste problemy zdrowotne i wahania formy. Nie zachęca wizerunkiem dalekim od oczekiwanego przez poważne marki, a pensja żądana przez 25-latka waży. Tym samym można uznać, iż sprowadzenie Dembele to co najmniej ryzykowne posunięcie. Barcelona wyciągając rękę, wie na co się pisze, aczkolwiek Xavi wciąż pokłada nadzieje w krnąbrnym Francuzie. I poniekąd trudno mu się dziwić, biorąc pod uwagę ograniczenia finansowe. Wiosna w wykonaniu Dembele pokazała, że nadzieja nie jest płonna, nawet jeśli dotarcie do najlepszej wersji zawodnika wymaga dużego pokładu cierpliwości.

Dlaczego zatem Dembele może nie być już przeszkodą? Przede wszystkim kluczową kwestią okazuje się nowy kontrakt skrzydłowego. Ten nie przypomina już tego oferowanego dwa miesiące temu. Niewielkie zainteresowanie Francuzem i chaotyczne ruchy jego agenta sprawiają, że to Barcelona przejęła inicjatywę, obniżając tym samym poprzednią ofertę. Trzymany w szachu Dembele może finalnie zaakceptować skromniejszą propozycję. I to być może wciąż byłoby za mało, gdyby nie fakt, że w ostatnim czasie spekulacje na temat odejścia Memphisa Depaya znacząco się nasiliły. Holender nie jest kluczowym elementem układanki Xaviego, więc gdy tylko pojawi się sposobność, ten może opuścić Katalonię jeszcze tego lata.

Furtka pozostaje otwarta

Barcelona nie może dziś kusić pieniędzmi, ale robi to marką. Pociąga za inne sznurki, a wizja bycia częścią projektu Xaviego brzmi zachęcająco. Szczególnie gdy transfer do Barcelony z miejsca gwarantuje mocną pozycję w talii hiszpańskiego szkoleniowca. Raphinha decydując się na Dumę Katalonii, wbrew pozorom wybiera opcję bezpieczną i wygodną, a to mocna karta przetargowa na rynku transferowym.

Raphinha uważany jest za piłkarza z ogromnym potencjałem, który doskonale zaadaptowałby się do stylu gry proponowanego przez Xaviego. Atakuje wolną przestrzeń, a to towar deficytowy na Camp Nou. Brazylijczyk świetnie odnajduje się z piłką przy nodze i nie ma żadnych obaw, szukając pojedynków jeden na jednego. W pewnym sensie nawiązuje do Dembele. Francuz w zeszłym sezonie wielokrotnie potrafił zrobić różnicę i często był jedynym kreatywnym zawodnikiem na trzeciej tercji boiska, choć ze skutecznością bywało różnie.

Tym samym zasadność transferu pozostaje w pełni zrozumiała, aczkolwiek stawia znak zapytania przy Robercie Lewandowskim. Czy latem trafi na Camp Nou? Mimo wielu spekulacji 33-latek cały czas dąży do transferu, ale mistrz Niemiec pozostaje nieugięty. Transfer Brazylijczyka za sumę, sięgającą okolic 70 mln euro nie pomaga ani w kontekście ekonomicznym, ani wizerunkowym. Szczególnie że Polak mimo pójścia na wojnę z bawarskim klubem nie zamierza bojkotować okresu przygotowawczego Bayernu.


Avatar
Data publikacji: 13 lipca 2022, 10:28
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.