Puchar Polski: Pogoń Szczecin wyszarpała awans do półfinału. Co za końcówka (WIDEO)

To był test wytrzymałości dla Pogoni Szczecin i Piasta Gliwice. W regulaminowym czasie gry na Stadionie Miejskim w Szczecinie nie padła ani jedna bramka, potrzebna była więc dogrywka. W niej lepsza okazała się Pogoń Szczecin, która pokonała u siebie Piast Gliwice 2:0 po bramkach Efthymiosa Koulourisa i Kamila Grosickiego. Tym samym drużyna Roberta Kolendowicza awansowała do półfinału Pucharu Polski.

W drodze do ćwierćfinału Pucharu Polski Pogoń Szczecin pokonała kolejno Stal Rzeszów (3:0), Odrę Opole (1:0) i Zagłębie Lubin (4:3). Z kolei Piast Gliwice był lepszy od Hutnika Kraków (4:2), Arki Gdynia (3:1) i Śląska Wrocław (1:2).

Piast Gliwice - wiedząc, że nie ma meczu rewanżowego - postawił Pogoni twarde warunki gry. Swoją dobrą postawą na boisku zmuszali rywala do błędów, który nieraz oddał im piłkę. W 21. minucie po rzucie wolnym piłka trafiła do Macieja Rosołka. Ten oddał strzał, ale piłka o kilka centymetrów minęła słupek.

Chwilę później Piast powinien wyjść na prowadzenie. Jakub Czerwiński doszedł do piłki po dośrodkowania Patryka Dziczka, ale jego strzał głową kapitalnie obronił Valentin Cojocaru. Pogoń odpowiedziała dopiero w doliczonym czasie gry pierwszej połowy uderzeniem w sam środek bramki Efthymiosa Koulourisa.

Pogoń remisuje z Piastem do przerwy 0:0

Adrian Przyborek: obudziliśmy się zdecydowanie za późno. Dopiero końcowej fazie pierwszej połowy zaczęliśmy przejmować kontrolę. Słabo weszliśmy w mecz.

Transmisja online https://t.co/VP2nOuYBoV pic.twitter.com/FJ14MhAZwO

— TVP SPORT (@sport_tvppl) February 26, 2025

Po zmianie stron Pogoń Szczecin zaczęła grać bardziej ofensywnie i z każdą kolejną minutą przejmowała kontrolę nad meczem. Taki obrót spraw nie zaskoczył jednak Piasta, który nie pozwalał rywalom łatwo dochodzić do sytuacji bramkowych, a nawet samemu sobie tworząc akcje z kontry.

W 69. minucie Tomasiewicz otrzymał świetne prostopadłe podanie w pole karne i z ostrego kąta postanowił sprawdzić Cojocaru. Ten nie zawiódł, udowadniając po raz kolejny, że w trudnych sytuacjach potrafi uratować drużynę przed stratą gola. W ostatnim kwadransie Erik Jirka siał spustoszenie w szeregach obronnych Pogoni, ale w dwóch dogodnych sytuacjach zabrakło mu skuteczności.

Do końca regulaminowego czasu nie padła żadna bramka. Potrzebna była więc dogrywka. W jej pierwszej części żadna z drużyn nie potrafiła znaleźć drogi do siatki. Impas został w końcu przełamany w 106. minucie. Wtedy to po dośrodkowaniu z prawej strony od Linusa Wahlqvista Efthymios Koulouris w ekwilibrystyczny sposób strzelił gola.