Premier League: Tottenham gromi Burnley za pomocą pięknych bramek
Tottenham Hotspur rozbił u siebie Burnley aż 5:0. Niektóre z dzisiejszych bramek to kandydaci do gola kolejki, a może i sezonu.
Tottenham chciał zmazać plamę po porażce z Manchesterem United. Szczególnie, że był to ostatni klub, który obecny szkoleniowiec Spurs prowadził. Dlatego już od pierwszych sekund obrona Burnley musiała się męczyć z rozjuszonymi Kogutami. Już w 5. minucie Nick Pope musiał wyciągać piłkę z siatki. Długą piłkę od obrony przyjął sobie Heung-min Son i odegrał do Harry'ego Kane'a. Kapitan Tottenhamu zdecydował się posłał strzał z daleka i trafił do bramki z 20-kilku metrów. Anglik miał też spory udział w akcji kilkadziesiąt sekund później. Kane wypatrzył nabiegającego skrzydłem Serge'a Auriera dając mu kapitalną okazję na dośrodkowanie, ale próba Iworyjczyka została powstrzymana przez defensorów Burnley.
Jednak obrona gości nie powstrzymała Tottenhamu niecałe 5 minut później. Son kapitalnym rajdem wbiegł w pole karne i wyminął 2 dwóch obrońców Burnley. Uderzenie Koreańczyka z ostrego kąta zostało obronione nogą przez Pope'a, ale piłka poleciała w górę, Dele Alli zbił ją pod prawy słupek, a Lucas Moura wepchnął ją do bramki z bardzo małej odległości. W 16. minucie Spurs byli bliscy 3:0. Moussa Sissoko podał na lewe skrzydło do Sona, on po sprincie odegrał do wbiegającego w pole karne Francuza,a ten trafił w lewy słupek.
Spurs nie odpuszczają
2 minuty później Son miałby okazję na strzelenie bramki. Kane wypatrzył Allego tuż przed linią spalonego. Pomocnik przebiegł od linii środkowej do pola karnego i już wystawiał piłkę Sonowi, by ten dobił na pustą. Jednak w ostatniej chwili wślizgiem futbolówkę wybił James Tarkowski. Burnley miało swoją okazję w 20. minucie. Dwight McNeil posłał kapitalne dośrodkowanie pod bramkę Paulo Gazzanigi. Robbie Brady doszedł do piłki i głową oddał strzał, ale piłka odbiła się najpierw od poprzeczki, potem od słupka i została wybita zanim Chris Wood zdołał ją dobić.
W 32. minucie mieliśmy prawdopodobnie jednego z kandydatów do bramki sezonu. Jan Vertoghen wybił piłkę przed pole karne, a tam przejął ją Son. I tu zaczął się początek końca zawodników Burnley. Koreańczyk przebiegł spod własnej "szesnastki" do pola karnego gości - żaden z siedmiu zawodników The Clarets nie powstrzymał Sona, który ich tylko wymijał. A gdy wbiegł w pole karne - pewnie pokonał Pope'a.
Sytuacja w drugiej połowie się nie zmieniła. Tottenham nadal chciał zdobywać bramki i znów im się to udało. Kolejną ładną bramkę w tym mecz zdobył Harry Kane. Obrońca gości wybił piłkę spod nóg Allego do kapitana Kogutów, ten wszedł z nią w pole karne, zmylił obrońców i oddał petardę pod poprzeczkę - Pope bez szans! Napastnik nie zamierzał się ograniczać do bramek. W 74. minucie asystował przy bramce Sissoko. Francuz sam rozpoczął akcję, podał do Kane, który zaraz po tym obsłużył go podaniem przed pole karne, a Moussa wbiegł w nie i pewnie wykończył.
7.12.2019, 16. kolejka Premier League, Tottenham Hotspur Stadium (Londyn)
Tottenham Hotspur - Burnley FC 5:0 (3:0)
Kane 5', 54', Moura 9', Son 32', Sissoko 74'
Tottenham: Gazzaniga - Aurier (Skipp 80'), Sanchez, Alderweireld, Vertonghen - Dier, Sissoko - Moura (Sessegnon 75'), Alli (Parrott 85'), Son - Kane.
Burnley: Pope - Lowton, Tarkowski, Mee, Pieters - Brady (Lennon 71'), Hendrick, Cork, McNeil - Rodriguez, Wood (Vydra 65').
Żółte kartki: Dier 73' - Lowton 22'
Sędzia: Kevin Friend
-
PolecanePremier League: Koszmar Manchesteru City trwa. Kolejna porażka
Karolina Kurek / 21 grudnia 2024, 15:31
-
Ligue 1Manchester United chce wzmocnić lewą obronę. Szykuje hitowy transfer
Kamil Gieroba / 18 grudnia 2024, 14:29
-
AktualnościKolejna młodość Fabiańskiego. Angielskie media zachwycone
Michał Szewczyk / 17 grudnia 2024, 18:04
-
PolecanePremier League: Derby dla Manchesteru United. Odwrócili losy meczu w końcówce!
Karolina Kurek / 15 grudnia 2024, 19:32
-
PolecanePremier League: Rezerwowy daje trzy punkty Nottingham Forest. Co za błąd Casha
Karolina Kurek / 14 grudnia 2024, 20:34
-
Polecane"Nie mam wyboru" – Postecoglou ponownie uderza w swojego piłkarza
Kamil Gieroba / 14 grudnia 2024, 14:56