blank
fot. Premier League.com
Udostępnij:

Premier League – podsumowanie 4. kolejki

W miniony weekend rozegrano czwartą kolejkę Premier League. Stała ona pod znakiem obronionych rzutów karnych – aż trzy jedenastki padły łupem bramkarzy. Żaden z dziesięciu meczów nie zakończył się bezbramkowo, pierwszego gola w sezonie stracił Liverpool, a swoją świetną passę kontynuuje Watford. Przedstawiamy najświeższy przegląd wydarzeń z angielskich boisk.

Rachid Ghezzal – tak nazywa się piłkarz, który jako pierwszy w Premier League strzelił gola Alissonowi. Zarówno dla Algierczyka, jak i dla brazylijskiego golkipera obecny sezon jest debiutanckim na angielskich boiskach. Po trzech kolejkach Liverpool pozostawał jedyną w lidze drużyną bez straty gola. Najprawdopodobniej nic by się w tej kwestii nie zmieniło, gdyby nie fatalny błąd właśnie Alissona, który we własnym polu karnym wdał się w niepotrzebny drybling, co wykorzystali piłkarze Leicester. Na szczęście dla Brazylijczyka, jego koledzy z pola zdołali wcześniej dwukrotnie – za sprawą Sadio Mané i Roberto Firmino – trafić do siatki Lisów, dzięki czemu zwyciężyli 2:1 i wciąż mają na swoim koncie komplet punktów.

Kroku podopiecznym Jürgena Kloppa dotrzymuje Chelsea. Spotkanie londyńczyków z, również niepokonanym dotąd, Bournemouth miało podobny przebieg do meczu The Blues przeciwko Newcastle przed tygodniem. Ogromna przewaga w posiadaniu piłki, duża liczba wymienionych podań, przebywanie niemal non stop na połowie rywala i… brak jakichkolwiek efektów. Taki stan rzeczy utrzymywał się przez ponad 70 minut sobotniego meczu. Przełamanie nastąpiło wreszcie za sprawą dwójki rezerwowych: Pedro i Oliviera Giroud. Po ich akcji, wykończonej celnym strzałem Hiszpana, Chelsea wyszła na prowadzenie. Kilka minut przed końcem meczu formalności dopełnił niezawodny Eden Hazard i podopieczni Maurizio Sarriego sięgnęli po zwycięstwo. Włoch jest szóstym menedżerem w historii Premier League, który odniósł wygraną w swoich pierwszych czterech meczach w najwyższej klasie rozgrywkowej w Anglii.

Na przeciwnym biegunie znajduje się natomiast Manuel Pellegrini. Jego West Ham rozpoczął sezon od czterech porażek. Przez długi czas sobotniego meczu przeciwko Wolverhampton wydawało się jednak, że Młoty wreszcie otworzą swój dorobek punktowy. Pomimo optycznej przewagi beniaminka, do 92. minuty Łukasz Fabiański utrzymywał czyste konto. Wreszcie, już po raz dziesiąty w tym sezonie, Polak został zmuszony do wyjęcia piłki z siatki. W końcówce doliczonego czasu gry zwycięstwo Wilkom zapewnił duet rezerwowych. Zagranie Léo Bonatiniego wykorzystał Adama Traoré i trzy punkty pojechały na Molineux Stadium.

Drużyna Łukasza Fabiańskiego wciąż pozostaje czerwoną latarnią ligi, z kolei z pierwszej wygranej cieszył się w sobotę zespół Jana Bednarka. Udział polskiego obrońcy w tym sukcesie był jednak zerowy, gdyż po raz kolejny nie załapał się on nawet na ławkę rezerwowych Southampton. Podopieczni Marka Hughesa pokonali na Selhurst Park Crystal Palace 2:0, a zwycięstwo mogło być bardziej okazałe, gdyby golkiper Orłów Wayne Hennessey nie zatrzymał rzutu karnego egzekwowanego przez Charlie Austina. Skoro jesteśmy przy bramkarzach, nie sposób nie wspomnieć o vis-a-vis Hennessey’a. Czyste konto Świętych to bowiem w dużej mierze zasługa Alexa McCarthy’ego. Golkiper Southamptonu niedawno otrzymał od Garetha Southgate’a powołanie na wrześniowe mecze reprezentacji Anglii przeciwko Hiszpanii i Szwajcarii, co spotkało się z niemałym zaskoczeniem na Wyspach. McCarthy w sobotę pokazał jednak, że nie znalazł się na liście powołanych przez przypadek i kilkoma świetnymi interwencjami znacząco przyczynił się do pierwszego w sezonie triumfu ekipy z St. Mary’s Stadium.

Interesujący przebieg miało starcie Brighton z Fulham. Gospodarze powinni objąć prowadzenie w 25. minucie, ale strzał Pascala Großa z rzutu karnego obronił Marcus Bettinelli. Niewykorzystana sytuacja zemściła się, i to aż dwukrotnie. Prowadzenie Fulham dał rodak Großa – Andre Schürrle, a na 2:0 podwyższył Aleksandar Mitrović, dla którego było to już czwarte trafienie w tym sezonie. Dwubramkowe prowadzenie okazało się jednak niewystarczające, bowiem Mewy miały w swoich szeregach Glenna Murray’a. Angielski weteran najpierw wykorzystał zagranie Anthony’ego Knockaerta, a kilka minut przed końcem meczu zamienił na gola rzut karny, podyktowany za zagranie ręką Mitrovicia. W tym roku kalendarzowym Murray strzelił już osiem goli i spośród graczy Premier League więcej na swoim koncie mają tylko Mohamed Salah i Sergio Agüero. Trafienia doświadczonego napastnika sprawiły, że ekipa Brighton po raz pierwszy w historii swoich występów w Premier League zdołała odrobić dwubramkową stratę. Nie był to jedyny sobotni mecz zakończony remisem. Punktami podzieliły się także Everton i Huddersfield. W starciu na Goodison Park padł wynik 1:1.

Wspomniany przed chwilą Agüero tym razem nie powiększył swojego dorobku strzeleckiego, choć rywalem jego Manchesteru City było Newcastle, czyli drużyna, na którą Argentyńczyk ma wyjątkowy patent. W dotychczasowych jedenastu meczach przeciwko Srokom w Premier League Agüero trafiał do siatki aż czternaście razy. Tym razem musiał zadowolić się asystą przy golu Kyle’a Walkera, dla którego było to debiutanckie trafienie w 52. meczu w barwach The Citizens. Była to bramka na 2:1 i – jak się później okazało – na wagę zwycięstwa. Wcześniej na listę strzelców wpisali się Raheem Sterling po stronie mistrzów Anglii oraz DeAndre Yedlin w drużynie gości. Podopieczni Pepa Guardioli wciąż nie zaznali goryczy porażki w tym sezonie, z kolei ich sobotni rywale wręcz przeciwnie – w czterech meczach obecnego sezonu jeszcze nie zapisali na swoim koncie wygranej.

Aż pięć goli zobaczyli kibice na Cardiff City Stadium w pierwszym niedzielnym meczu. Beniaminek z Cardiff podejmował Arsenal. W barwach Kanonierów po raz pierwszy w tym sezonie od pierwszego gwizdka sędziego wystąpił Alexandre Lacazette. Francuz w poprzednich spotkaniach dawał dobre zmiany wchodząc z ławki rezerwowych, ale w dalszym ciągu nie potrafił przekonać do siebie Unaia Emery’ego, który najwyraźniej nie widział w swoim składzie miejsca zarówno dla Lacazette’a, jak i Pierre-Emericka Aubameyanga. W niedzielę wreszcie obaj zagrali razem od pierwszej minuty, a hiszpański menedżer raczej nie żałuje takiej decyzji. Obaj strzelili po jednym golu, a Lacazette dodatkowo asystował przy trafieniu Gabończyka. Gospodarze dzielnie walczyli, ale ostatecznie musieli uznać wyższość Kanonierów i przegrali 2:3. Wyjazdowe zwycięstwo zapisał na swoim koncie także Manchester United, który na Turf Moor pokonał Burnley 2:0. Wygrana Czerwonych Diabłów mogła być wyższa, ale czwarta seria gier najwyraźniej była wyjątkowo pechowa dla egzekutorów rzutów karnych. Los wspomnianych wcześniej Austina i Murraya podzielił w niedzielę Paul Pogba, którego uderzenie z jedenastu metrów obronił Joe Hart.

Na zakończenie czwartej serii gier doszło do bezpośredniego starcia zespołów, które w trzech pierwszych kolejkach odniosły po trzy zwycięstwa. Było więc pewne, że przynajmniej jeden z nich z tego grona wypadnie. Mało kto spodziewał się chyba, iż będzie to Tottenham. Wprawdzie Watford jest rewelacją początkowej fazy sezonu, ale na wielu sceptykach triumfy nad Brighton, Burnley czy Crystal Palace nie robiły większego wrażenia. Wśród ekspertów przeważały opinie, że Szerszenie potrafią żądlić tylko słabeuszy i że potkną się, gdy przyjdzie zmierzyć im się z potężnym rywalem. Takim miał być właśnie Tottenham. Do 69. minuty meczu na Vicarage Road ten scenariusz faktycznie się sprawdzał. Koguty prowadziły po samobójczym trafieniu Abdoulaye Doucouré. Gospodarze dość niespodziewanie zdołali jednak odwrócić losy spotkania, w czym spora zasługa José Holebasa. Lewy obrońca asystował przy trafieniach Troya Deeneya oraz Craiga Cathcarta, dzięki czemu podopieczni Javiego Gracii mogli po raz czwarty w tym sezonie cieszyć się z wygranej. Oczywiście jest jeszcze stanowczo za wcześnie na porównania do ekipy Leicester z mistrzowskiej kampanii 2015/16, ale obecna postawa piłkarzy Watfordu z pewnością może imponować.

W piątej kolejce przed Szerszeniami kolejne trudne zadanie. Tym razem na Vicarage Road przyjedzie Manchester United. Na tę serię gier przyjdzie nam jednak poczekać dwa tygodnie. Najbliższe dni są bowiem zarezerwowane na mecze reprezentacji w ramach nowo powstałej Ligi Narodów oraz towarzyskie. Oprócz wspomnianego starcia Watfordu z Czerwonymi Diabłami, następna kolejka Premier League uraczy nas także chociażby hitem na Wembley, gdzie Tottenham zmierzy się z Liverpoolem. Z pewnością jest więc na co czekać.


Jedenastka 4. kolejki Premier League wg PilkarskiSwiat.com:


Wyniki 4. kolejki i tabela Premier League:

Leicester City - Liverpool FC 1:2
Brighton & Hove Albion - Fulham FC 2:2
Chelsea FC - AFC Bournemouth 2:0
Crystal Palace FC - Southampton FC 0:2
Everton FC - Huddersfield Town 1:1
West Ham United - Wolverhampton Wanderers 0:1
Manchester City - Newcastle United 2:1
Cardiff City - Arsenal FC 2:3
Burnley FC - Manchester United 0:2
Watford FC - Tottenham Hotspur FC 2:1

[table id=2 /]


Czołówka klasyfikacji strzelców Premier League:

[table id=96 /]


Avatar
Data publikacji: 3 września 2018, 9:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.