Premier League – podsumowanie 26. kolejki
Kolejka numer 26 sezonu 2017/18 Premier League to już historia. W ciągu ostatnich trzech dni byliśmy świadkami kolejnych emocji na angielskich boiskach. W dziesięciu rozegranych meczach nie zabrakło pięknych goli, zwrotów akcji, a także niespodzianek. Zapraszamy na podsumowanie minionej serii gier.
Kolejka rozpoczęła się od niespodzianki. Za taką należy bowiem uznać remis Burnley z liderem ligowej tabeli - Manchesterem City. Podopieczni Sama Dyche'a urwali wprawdzie w tym sezonie punkty niejednemu faworytowi, ale ich forma w ostatnim czasie raczej nie dawała zbyt wielu nadziei na sukces w starciu z "The Citizens". Gdy piłkarze z Manchesteru objęli prowadzenie po pięknym strzale Danilo wydawało się, że sięgną oni po pewne zwycięstwo. Zwłaszcza, że przez większość meczu wyraźnie przeważali i dążyli do zdobycia kolejnych goli. Gospodarze rozkręcali się jednak z minuty na minutę i wreszcie w 82. minucie zdołali wyrównać za sprawą Jóhanna Guðmundssona. Podopieczni Pepa Guardioli wciąż posiadają sporą zaliczkę w tabeli, choć ich przewaga nad Manchesterem United stopniała z piętnastu do trzynastu oczek. Stało się tak za sprawą zwycięstwa "Czerwonych Diabłów" nad Huddersfield 2:0. Dla beniaminka była to już piąta porażka z rzędu, co kosztowało ich spadek na przedostatnie miejsce w tabeli.
Strefę spadkową opuściła natomiast Swansea. Po sensacyjnych triumfach nad Liverpoolem i Arsenalem, tym razem "Łabędzie" zremisowały na wyjeździe z Leicester 1:1. Między słupkami walijskiej ekipy cały mecz stał Łukasz Fabiański. Na boisku zabrakło tym razem innego z reprezentantów Polski - Grzegorza Krychowiaka z West Bromwich. Reprezentant Polski dochodzi do siebie po urazie odniesionym w meczu z Manchesterem City, ale ma być już gotowy do gry za tydzień przeciwko Chelsea. Bez naszego rodaka jego drużyna, pomimo wcześnie objętego prowadzenia, uległa przed własną publicznością Southamptonowi 2:3.
Trwa także świetna passa Bournemouth. Podopieczni Eddie'ego Howe'a w tym roku jeszcze nie przegrali, a w minioną sobotę pokonali 2:1 Stoke. Ze zwycięstw cieszyli się również Brighton oraz Arsenal. Beniaminek okazał się lepszy od West Hamu wygrywając 3:1, natomiast "Kanonierzy" rozbili Everton 5:1. Spotkanie zapowiadało się ciekawie, a smaczku dodawały mu debiut w Arsenalu Pierre-Emericka Aubameyanga oraz powrót na Emirates Stadium Theo Walcotta. Znacznie więcej powodów do radości miał po meczu Gabończyk, który strzelił jedną z bramek dla zwycięzców. Głównymi bohaterami spotkania byli jednak Aaron Ramsey i Henrich Mchitarjan. Walijczyk strzelił hat-trick'a, a pozyskany niedawno z Manchesteru United Ormianin asystował przy trzech trafieniach.
Ledwie rozpoczął się luty, a już kilka spotkań Premier League zostało przez ekspertów okrzykniętych kandydatami do miana meczu roku. W niedzielę do tego grona dołączyło starcie na Anfield pomiędzy Liverpoolem a Tottenhamem. Gospodarze bardzo szybko objęli prowadzenie za sprawą niezawodnego Mohameda Salaha, ale wszystko, co najlepsze czekało na kibiców w końcówce zawodów. Swoje trzy grosze dorzucił niestety także rozjemca tego meczu - Jonathan Moss. W 80. minucie przepięknym uderzeniem z dystansu do wyrównania doprowadził Victor Wanyama. Następnie do akcji wkroczył wspomniany arbiter. W 86. minucie Moss dał się nabrać na symulkę Harry'ego Kane'a w polu karnym "The Reds". Sprawiedliwości stało się jednak zadość i Loris Karius zdołał obronić jedenastkę, wykonywaną przez samego poszkodowanego. Kiedy na początku doliczonego czasu gry swoją drugą bramkę zdobył Salah, wydawało się, że trzy punkty pozostaną na Anfield. Chwilę później sędzia podyktował jednak drugi wątpliwy rzut karny, dopatrując się przewinienia Virgila van Dijka na Eriku Lameli. Kane tym razem się nie pomylił i strzelił swojego setnego gola w Premier League, ratując tym samym "Kogutom" cenny punkt. Remisem zakończyło się także drugie, a właściwie pierwsze (bo rozgrywane jeszcze przed szlagierem w Liverpoolu) z niedzielnych spotkań. Punktami podzieliły się Crystal Palace i Newcastle, remisując 1:1.
Zaczęliśmy od niespodzianki i niespodzianką kończymy. Fani Chelsea chyba w najczarniejszym scenariuszu nie zakładali, że bilans ich ulubieńców w meczach z Bournemouth i Watfordem wyniesie 1:7. Ów scenariusz stał się jednak faktem. Po dotkliwej porażce z "Wisienkami" oczekiwania wobec mistrzów Anglii były wysokie, zwłaszcza że w drużynie z Vicarage Road nie działo się ostatnio najlepiej. Ostatnie zwycięstwo odnieśli oni jeszcze w grudniu, a słaba dyspozycja kosztowała posadę Marco Silvę, którego na stanowisku menedżera zastąpił Javi Gracia. Ponadto, do meczu z Chelsea Watford przystępował jako zespół najgorzej punktujący na własnym stadionie w całej ligowej stawce. W poniedziałek zła karta się jednak odwróciła. Wszystko, co najgorsze dla Chelsea zaczęło się w 30. minucie, kiedy to za drugą żółtą kartkę z boiska wyleciał Tiemoué Bakayoko. Jeszcze przed przerwą gospodarze objęli prowadzenie po pewnie wykonanym rzucie karnym przez Troy'a Deeney'a. Kiedy w 82. minucie Eden Hazard wyrównał wydawało się, że "The Blues" wrócą do Londynu z punktem. W końcówce meczu gospodarze zadali jednak kolejne trzy ciosy i zwyciężyli ostatecznie 4:1. W kuluarach coraz więcej mówi się o zwolnieniu z Chelsea Antonio Conte jeszcze przed końcem sezonu. Niebawem jego podopiecznych czeka prawdziwy sprawdzian. Na przełomie lutego i marca zmierzą się bowiem oni w dwumeczu z Barceloną w Lidze Mistrzów, a także dwukrotnie pojadą do Manchesteru na mecze ligowe z dwiema najlepszymi drużynami bieżącego sezonu.
Na zakończenie, biorąc pod uwagę datę powstania tego tekstu, nie sposób nie poruszyć pewnego tematu, nie związanego z meczami z ostatniego weekendu. Dziś mija bowiem 60 lat od najgorszego dnia w długiej i bogatej historii Manchesteru United. Właśnie 6 lutego 1958 roku, dokładnie o godzinie 16:04 w Monachium doszło do tragedii z udziałem samolotu, na pokładzie którego znajdowała się drużyna "Czerwonych Diabłów", wracająca wówczas z Belgradu z meczu z tamtejszą Crveną Zvezdą w europejskich pucharach. W katastrofie zginęły 23 osoby, a wśród ofiar, oprócz członków załogi, byli piłkarze United: Geoff Bent, Roger Byrne, Eddie Colman, Duncan Edwards, Mark Jones, David Pegg, Tom Taylor i Liam Whelan, a także trenerzy: Tom Curry i Bert Whalley oraz sekretarz klubu Walter Crickmer. Cześć Ich pamięci!
Jedenastka 26. kolejki Premier League wg PilkarskiSwiat.com:
Wyniki 26. kolejki i tabela Premier League:
Burnley FC - Manchester City 1:1
AFC Bournemouth - Stoke City 2:1
Brighton & Hove Albion - West Ham United 3:1
Leicester City - Swansea City 1:1
Manchester United - Huddersfield Town 2:0
West Bromwich Albion - Southampton FC 2:3
Arsenal FC - Everton FC 5:1
Crystal Palace FC - Newcastle United 1:1
Liverpool FC - Tottenham Hotspur FC 2:2
Watford FC - Chelsea FC 4:1
[table id=2 /]
-
AktualnościLa Liga: Cholo Simeone przełamał klątwę! Atletico wygrywa w Barcelonie (WIDEO)
Michał Szewczyk / 21 grudnia 2024, 23:25
-
PolecanePremier League: Koszmar Manchesteru City trwa. Kolejna porażka
Karolina Kurek / 21 grudnia 2024, 15:31
-
AktualnościLKE: Jagiellonia remisuje i wypada z najlepszej ósemki
Michał Szewczyk / 19 grudnia 2024, 23:23
-
AktualnościUrbański jednak zostanie w Bolonii. Właśnie przedłużył kontrakt
Michał Szewczyk / 18 grudnia 2024, 21:08
-
Ligue 1Manchester United chce wzmocnić lewą obronę. Szykuje hitowy transfer
Kamil Gieroba / 18 grudnia 2024, 14:29
-
Ligi zagraniczneOficjalnie: RB Salzburg z nowym trenerem. Powrót w nowej roli
Kamil Gieroba / 18 grudnia 2024, 12:33