Udostępnij:
WhatsApp
Kopiuj link
URL has been copied successfully!

Mourinho polskiej ligi by nie zwojował

Ostatnio loty Jose Mourinho, bądź jak to woli niemal kultowego już The Special One, ponownie się obniżyły. Wydawałoby się, że gorzej niż w Chelsea być nie może, tymczasem lekcji gry w piłkę United udzielił... Watford. O tym co mogłoby czekać Portugalczyka, gdyby objął polski klub w felietonie na łamach Piłkarskiego Świata pisze Mikołaj Różalski.

"Jestem Jose Mourinho i nie zmieniam się. Pojawiam się ze wszystkimi moimi zaletami i wadami" - powiedział kiedyś z charakterystyczną dla The Special One dozą arogancji Jose Mourinho. Jednak jak trener pokrojów Portugalczyka poradziłby sobie polskiej lidze? W lidze, w której nie mógłby z nadzieją w oczach liczyć na kolejne uderzenie Zlatana Ibrahimovicia - "nie z tej ziemi". Choć elementów pozaziemskich nie brakowało, zwłaszcza za kadencji złotoustego Franciszka Smudy w Wiśle Kraków, który swoich podopiecznych Sarkiego i Guerriera podsumował tak: "To są skrzydłowi z kosmosu!". Na ekstraklasowych boiskach nie biegali by również zawodnicy za wielkie miliony, a fenomenem byłby każdy, wart chociaż milion. Dla Mourinho to nie wyciągnięcie United z kryzysu trwającego od czasu odejścia Alexa Fergusona, ale prowadzenie klubu w Polsce byłoby prawdziwym wyzwaniem.

Z pewnością na Jose Mourinho skorzystaliby młodzi, utalentowani piłkarze, tak rzadko wykorzystywani przez polskich trenerów. JM fajnie określił kiedyś nastoletnich zawodników, którzy stanowią bardzo ważną część drużyn Portugalczyka: "Młodzi zawodnicy są jak melon. Tylko wtedy gdy otworzysz i spróbujesz tego melona, jesteś w stu procentach pewien, że jest dobry". Owocowe porównanie w kraju nad Wisłą spotkałoby się zapewne z falą krytycznych memów, jednak stosunek Mourinho do młodych - jak najbardziej prawidłowy, a tego w naszych krajowych rozgrywkach brakuje. Trudno się temu dziwić zresztą, gdy 25 letni piłkarz uznawany jest za młodego i przyszłościowego.

Ponadto w Polsce Mourinho nie zatęskniłby za Pepem Guardiolą. Z powodzeniem zastąpiłby go nasz, polski, popijający w wolnych chwilach whiskey - Michał Probierz. I... to by było na tyle podobieństw. Zadaniem The Special One byłoby właśnie niwelowanie różnic, między Europą, a Polską, tak bardzo ostatnio zaakcentowanych przez Borussię Dortmund. Legia wyglądała przy rywalu z Niemiec, jak maluch przy nowoczesnym mercedesie. Jednak i na to Mourinho znalazł już rozwiązanie, będąc jeszcze trenerem Interu Mediolan: "Nie jest ważne jak gramy. Jeśli masz Ferrari, a ja mam małe autko, żeby wygrać w wyścigu muszę urwać ci koło albo wsypać cukier do baku".

Mourinho jednak nigdy nie spotkał się jeszcze z piłkarzami, którzy nie znają imion kolegów (Kazaiszwili - imienia niestety nie pamiętam), z bramkarzami, którym co chwilę dokupuje się konkurentów z wyższej półki, a i tak w bramce zawsze wychodzą oni (np. Mariusz Pawełek), czy z trenerem przeciwko któremu ugranie innego wyniku niż remis  jest praktycznie nierealne (Kazimierz Moskal). Na końcu Mourinho pewnie i tak usłyszałby, że to on jest "fatalny". Więc "Panie Specjalny", zapraszamy kiedyś do Polski!


Data publikacji: 20 września 2016, 15:26
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.