Borek
fot. Dariusz Szpakowski, Mateusz Borek / fot. Mikołaj Barbanell
Udostępnij:

Mateusz Borek o próbach zmiany pracodawcy. „Myślisz, że od nas można tak po prostu odejść?”

Mateusz Borek w rozmowie z Tomaszem Smokowskim w programie „Mój pierwszy raz” emitowanym przez Kanał Sportowy opowiedział kilka historii ze swojego życia. 46-letni komentator podzielił się z widzami swoimi rozterkami zawodowymi, opowiedział o próbach odejścia z Polsatu oraz o propozycji zarządzania wielkim klubem piłkarskim.

Mateusz Borek jest jednym z najlepszych komentatorów w Polsce. Jego charyzmatyczny głos towarzyszył nam przy licznych turniejach reprezentacyjnych oraz meczach Ligi Mistrzów. Razem z Tomaszem Hajto stworzył niezapomniany duet komentatorów, podczas meczów reprezentacji Polski, prowadzonej przez Adama Nawałkę. Borek przez blisko 20 lat związany był z telewizją Polsat Sport. Od 2020 roku wraz z Tomaszem Smokowskim, Krzysztofem Stanowskim i Michałem Polem rozwija „Kanał Sportowy” na platformie YouTube.

Mateusz Borek był gościem Tomasza Smokowskiego w programie „Mój pierwszy raz” na youtube’owym Kanale Sportowym.

46-letni komentator podzielił się z widzami swoimi rozterkami zawodowymi z przeszłości oraz opowiedział o próbach odejścia z telewizji Polsat Sport.

- Miałem taki moment ze dwa razy w swoim życiu, że na fali tego, że mi dobrze szło, że miałem dobry okres zawodowy, mogłem skorzystać z korzystnej oferty, powiedzmy, innej telewizji i pójść na bardzo dobry kontrakt, z przeświadczeniem, że będę robił naprawdę bardzo fajne rzeczy… Przegrałem z sentymentem. Przegrałem z przywiązaniem. Przegrałem z przeświadczeniem, że Polsat to jest moja rodzina. Tak przez wiele lat sobie mówiliśmy – przyznał.

Pamiętam, że kiedyś Janusz Basałaj, gdy był szefem sportu w TVP, zaproponował mi pracę. Kilka razy miałem taką ofertę, ale wtedy byłem chyba najbliżej takiej decyzji, bo go znałem i wiedziałem, że jak się umówimy na jakieś kompetencje i fajne rzeczy, które mamy zrobić, to dotrzyma słowa. Wtedy byłem człowiekiem, który musiał patrzeć na finanse, bo to była dla mnie szansa na kupno mieszkania, przejście na inne warunki finansowe. Tym też podyktowana była moja myśl, że może zmienię stację – podkreślił.

- Piotr Nurowski powiedział do mnie "Siadaj mały. Narozrabiałeś". Ja siadam i myślę, co tu się w ogóle stało. Jeden z prezesów wstał i mówi: "Posłuchaj. Czy ty myślisz, że od nas można tak po prostu odejść? Co to w ogóle jest? Przecież my jesteśmy rodziną. Nie można tak po prostu wstać, skorzystać z jakiejś oferty i sobie odejść." Wyszedłem stamtąd i porzuciłem ten pomysł. Rodzina nie pozwoliła i rodzina spowodowała, że zostałem – zakończył.

Mateusz Borek przyznał, że miał propozycję zarządzania klubem. Była to oferta Wisły Karków. Borek miał także propozycję wysokich stanowisk w Lechii Gdańsk i Legii Warszawa.

- Miałem ofertę, żeby poprowadzić klub. Miałem okazję rozmawiać z Adamem Mandziarą, który był bardzo blisko prezesa Bogusława Cupiała [były właściciel Wisły Kraków-przyp.red]. Rozmawialiśmy o tym, czy bym nie chciał poprowadzić Wisły Kraków. To było dość dawno temu. Potem miałem propozycje popracowania w Legii na wysokim stołku. Potem była propozycja Lechii Gdańsk Ostatecznie się na to nie zdecydowałem – mówi.

- Może mogłem spróbować i  tego doświadczyć. Uczciwie mówiąc, chyba się przestraszyłem tego, że nie będę miał takiego normalnego powrotu do swojego zawodu. Trudno mi sobie wyobrazić, żeby kibic Legii czy Lecha zaakceptowałby mnie, gdybym zarządzał np. Wisłą. Może się przestraszyłem, może nie byłem gotowy. – zakończył Borek.

Warto wspomnieć, że Mateusz Borek, kilka lat temu, był jednym z udziałowców Motoru Lublin.

Źródło: Kanał Sportowy, własne


Avatar
Data publikacji: 4 maja 2020, 14:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.