fot.
Udostępnij:

Mądrości z Twittera Kamila Grabary

O tym, że korzystanie z mediów społecznościowych w nieodpowiedni sposób, może wywołać lekkie spięcia, przekonali się już chociażby Krzysztof Mączyński czy też Piotrek Zieliński (wpisy z 2011 roku, niezbyt pochlebne na temat pewnych klubów). Idąc ich śladem, o miano Twitterowego błazna z wielkim zaangażowaniem walczy bramkarz Liverpoolu, Kamil Grabara. Polska nadzieja na obsadzenie bramki na kolejne lata, która póki co zostawia więcej potu i łez na Twitterze, a nie na boisku.

Tak jak zdaniem Grabary, ekstraklasowi bramkarze są kwiatem bramkarstwa, tak on z pewnością jest kwiatem polskiego Twittera. I to takim kwiatem, któremu jeszcze dużo brakuje do dojrzałości. Wystarczy wejść na jego profil na TT, żeby zobaczyć jak ten chłopak chce sprowokować resztę internetu. I to w najbardziej nieudolny sposób...

Dwa tygodnie temu kadra U21 rozegrała mecz sparingowy przeciwko Lechowi Poznań. Jak możecie się domyślać w bramce reprezentacji Polski stał nie kto inny jak znany i lubiany Kamil Grabara. Kadra przegrała 0:1, a ten "ekstraklasowy bramkarz", który rzekomo miał być kwiatem bramkarstwa puścił mniej goli od niego.

Kamil Grabara to także nieoficlany mistrz Polski w pokazywaniu środkowych palców. Mało innowacyjny sposób na prowokację, ale przynajmniej odzwierciedlający te Twitterowe. Problem w tym, że Kamil nie wie, iż jest już osobą publiczną i pokazywanie tego palca do zdjęcia, które ma polecieć na oficjalny profil reprezentacji Polski na Instagramie, jest lekko mówiąc nieodpowiednie.

Tego wyżej nawet nie muszę komentować. Cisza spowodowana głębokim zażenowaniem powinna określać teraz moją twarz. Nie zdziwiłbym się, jakby Grabara specjalnie napisał z błędem, a potem tylko czekał przed komputerem, aż ktoś go poprawi (odpowiedź była bardzo szybka, więc myśli nasuwają się same). Dalsze odpowiedzi na tego tweeta to także złoto, można zobaczyć w każdej chwili, ale nie miejcie do mnie pretensji, jak zaczną Wam krwawić oczy.

Kiedyś na Youtube działała osoba o nicku "Testoviron". Jego prowokacje dobitnie uderzały w Polaków i nie były ani grama przesadzone (a może i były, i właśnie w tym tkwił jego geniusz?) Jednak wiadomo było, że nie robił tego na poważnie. W przeciwieństwie do Grabary... Kiedyś, na samym początku działalności młodego bramkarza Liverpoolu na Twitterze, Kamil potrafił spierać się z dosłownie każdym, o dosłownie wszystko. Temat zawsze był jakiś inny, jedyne co się nie zmieniało, to jego argument o tym, że jest on bramkarzem Liverpoolu. Nawet nie chcę tutaj przytaczać wszystkich smaczków z małej wojenki Perchał vs Grabara, bo to już historia na inny artykuł.

Jest jeszcze jedna, dość mało prawdopodobna, alternatywa. Być może Kamil Grabara, to tak naprawdę najlepszy prowokant w historii tego świata. Fakt, robi z siebie przy tym idiotę, ale czego to się nie robi, żeby zostać zapamiętanym z innej rzeczy, niż bycie 6 wyborem w bramce Liverpoolu. Jeśli faktycznie taka sytuacja miałaby miejsce i Grabara puściłby taką zarzutkę, w której on sam byłby przynętą to naprawdę gratulację. Ale nie ma się co łudzić, tak na pewno nie jest.

Na materiałach od Łączy nas Piłka można zobaczyć, czy Kamil jest powszechnie lubianym typem człowieka. Odpowiedź zostawiam Wam do analizy:

[su_youtube url="https://www.youtube.com/watch?v=boIoFapSV70&t=421s" width="400" height="260" responsive="no"]

27 lipca Grabara zostawił dla nas ważną wiadomość: "9:00 - Chciałbym przeprosić wszystkich, których w jakikolwiek sposób uraziłem poprzez Twittera, zmienię się. Wasz Kamil, przepraszam.". Jak możecie się domyślać, kilka dni wystarczyły, aby Grabara wrócił do starych standardów. Choć jedno trzeba mu przyznać, od tamtego czasu komentuje mniej, w tweety wkłada więcej rozumu, a i argumenty ma w miarę sensowne.

Żeby nie było, ja Grabarze nie życzę jak najgorzej. Nawet nie chcę mu życzyć tego, żeby coś się w jego karierze popsuło i ostatecznie nic by nie wyszło z jego talentu, który ma prawie taki sam jak ego (to w sumie komplement). Fajnie, jakby Grabara w przyszłości został dobrym bramkarzem z sukcesami. Jak patrzyłem na urywki sparingów młodzieżowego Liverpoolu, to z całkiem fajnej strony się pokazywał. Ale poza boiskiem po prostu nie da się go lubić, jeśli mamy patrzeć tylko po samych tweetach. To tylko kwestia czasu, aż w końcu w miarę się uspokoi w internecie, więc o to też raczej jestem spokojny.

Ja z tego miejsca zapraszam na swojego Twittera, tam trochę mniej kontrowersji 🙂


Avatar
Data publikacji: 13 września 2017, 11:00
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.