fot. UEFA.COM
Udostępnij:

Liga Europy: W grupie F emocje będą do końca – Arsenal przegrał z Eintrachtem

W Grupie F Ligi Europy daleko jeszcze do jakichkolwiek rozstrzygnięć. W piątej kolejce Arsenal o słabym meczu przegrał u siebie z Eintrachtem, a Standard Liege wywiózł remis z Guimaraes. Dzięki takim wynikom Arsenal, Standard, a także Eintracht, stoczą w ostatniej kolejce walkę o zwycięstwo w grupie, i o awans do 1/16 finału rozgrywek.

Starcie Arsenalu z Eintrachtem zapowiadało się na futbolowe święto, prawdziwy hit tej kolejki. Delikatnie mówiąc mecz zawiódł. Szczególnie w pierwszej połowie działo się bardzo niewiele. Oba zespoły zaliczyły ledwo po kilka wartych odnotowania akcji, a kontaktów z piłką w polu karnym rywala było jak na lekarstwo. Strzałów też było mało, a jak już je oglądaliśmy, to były one niezbyt wysokiej jakości. Oba zespoły prezentowały się nieźle z tyłu, ale kompletnie bezbarwnie w ataku. Typowy mecz na 0-0. Nawet na trybunach nie było szału, tym bardziej, że na stadion nie zostali wpuszczeni kibice gości.

Sprawy ożywiły się dopiero w samej końcówce pierwszej połowy. Stało się tak za sprawą Aubameyanga, który otworzył wynik meczu. Choć w zasadzie należałoby powiedzieć, że za sprawą Ronnowa, bo golkiper gości powinien spokojnie wybronić strzał Gabończyka. Niestety, piłka przeleciała mu pod rękami i wpadła do siatki.

Żywsza druga połowa

W przerwie trener Adi Hutter przemodelwał nieco formację ofensywną - na boisku za Fernandesa i Silvę pojawili się Mijat Gacinović i Dominik Kohr. I trzeba przyznać, że Eintracht wyglądał w drugiej części meczu znacznie lepiej. Wyrównać udało się w 55. minucie gry, a strzelcem był Daichi Kamada, który od początku był wyróżniającą się postacią w składzie ekipy z Frankfurtu. Osiem minut później Japończyk wyprowadził swoich kolegów na prowadzenie. Oba gole były podobne; obrońcy Arsenalu zostawili pomocnikowi hektary wolnej przestrzeni na skraju pola karnego, a ten dwukrotnie oddał mocne strzały w prawy dolny róg bramki Martineza.

Tym razem to Unai Emery zmienił formację na nieco bardziej ofensywną, wprowadzając na murawę Ozila i Torreirę. Podobnie jak w przypadku Eintrachtu pół godziny wcześniej, także i zmiany u londyńczyków przyniosły dobre efekty. Wzmocnienie środka pola pozwoliło graczom Arsenalu na szybsze operowanie piłką, i przejęcie kontroli nad tempem gry. Czas jednak szybko uciekał, a Kanonierzy wciąż nie oddawali zbyt wielu strzałów. Do końca spotkania nie udało się już wyszarpać choćby jednego punktu.

Większe emocje w Portugalii

W drugim meczu grupy F, Vitoria zmierzyła się w Guimaraes ze Standardem Liege. Tam działo się dużo więcej, niż w Londynie, ale za to padły tylko dwa gole. Po 40. minutach gry rzut karny na bramkę zamienił Lestienne, a jeszcze przed przerwą wyrównał Andre Pereira. W meczu tym zobaczyliśmy za to aż 37 strzałów i 8 żółtych kartek. Dla porównania, w meczu na Emirates padło zaledwie 20 strzałów.

W ostatniej kolejce Arsenal zagra na wyjeździe ze Standardem, a Eintracht podejmie Vitorię. Portugalski klub nie ma już szans na opuszczenie ostatniej pozycji, ale pozostała trójka wciąż jest w grze o awans i zwycięstwo w grupie.


Arsenal FC 1-2 Eintracht Frankfurt

Bramki:
Aubameyang 45' - Kamada 55', 63'

Arsenal: Martinez - Tierney, Sokratis, Mustafi (Torreira 76'), Chambers - Xhaka, Luiz (Guendouzi 32'), Saka, Willock, Martinelli (Ozil 60') - Aubameyang

Eintracht: Ronnow - Hinteregger, Hasebe, Abraham - Kostić, Fernandes (Kohr 46'), Sow, da Costa, Kamada - Paciencia, Silva (Gacinović 46')


Avatar
Data publikacji: 28 listopada 2019, 23:12
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.