fot. Krzysztof Drobnik (Piłkarski Świat)
Udostępnij:

Lech znów zwycięski

W meczu 7. kolejki Lotto Ekstraklasy Lech przy Bułgarskiej grał z wicemistrzem Polski Piastem Gliwice. Lechici wygrali ten mecz 2:0 po bramkach Formelli oraz Macieja Gajosa.

Piast do Poznania przyjechał podrażniony po porażce w pucharze Polski z Lechią Gdańsk, gdzie podopieczni Necka przegrali dopiero po karnych. Trener Kolejorza na konferencji prasowej powiedział, że nie liczy na handicap przez to, że gliwiczanie grali 120 minut w środę.  "Aby czuć się zmęczonym graniem przez trzy dni trzeba grać regularnie, a nie jeden mecz. W ciągu trzech dni można się w 100% zregenerować" powiedział Urban.

Pierwsze minuty zdominował Lech, w pełnym tego słowa znaczeniu. Podczas gdy gracze Piasta ledwo wąchali linie pola karnego poznaniaków, ci drudzy w ciągu 5 minut mogli zdobyć przynajmniej dwie bramki. Raz przytomnie zachował się Szmatuła,  zaś w drugiej akcji zabrakło lechitom szczęścia i szybkości Gajosa, by zamknąć w porę wrzutki Makuszewskiego.

Pawłowski zbawiciel, nazwanie tak zawodnika Lecha, na pewno nie jest nadużyciem. W 14. minucie ''zbawiciel'' miał 100% okazję do tego, by zdobyć pierwsza bramkę w spotkaniu. Robak bardzo przytomnie zauważył wybiegającego Pawłowskiego za plecy defensorów Piasta. Lechita pobiegł jak szalony, lecz w tym pędzie piłka zawieruszyła się między nogami byłego gracza Zagłębia i było po akcji.

Poznaniacy byli bardzo zdeterminowani do tego, by w końcu Szmatuła wyciągnął piłkę z bramki. Co kilka chwil można było oglądać strzały aktywnego Jevticia, czy rajdy Majewskiego. W końcu można było zauważyć bieg Marcina Robaka a nie jego bezproduktywne truchtanie w środku pola.  Pawłowski przyzwyczaił wszystkich do dobrej gry i w tym spotkaniu nie odbiegał od przyjętego standardu.

W 25. minucie faulowany był Radosław Majewski na 20. metrze przed bramką. Do strzału podszedł sam poszkodowany i bardzo niewiele brakowało,  by były gracz ligi angielskiej zdobył bramkę.  Piłka przeleciała centymetry nad poprzeczką Szmatuły.

Jakby ktoś mnie zapytał: Gdzie był Piast przez większość pierwszej połowy?  Odpowiedziałbym: Na pewno nie w Poznaniu.  Goście popełniali sporo niewymuszonych błędów,  zaś ataki gliwiczanie można było policzyć na palcach jednej ręki. Podopieczni Necka wyszli z szatni dopiero pod owiec pierwszej połowy.  W 40. minucie groźnym strzałem postraszył poznańską publiczność Bukata, ale gracz Piasta zbyt mocno uderzył i piłka poszybowała nad bramką Putnockiego.

Lech zdominował pierwszą część spotkania, lecz wynik utrzymywał się nadal remisowy. Można przyznać, że była to najlepsza połowa w wykonaniu lechitów w tym sezonie.

Na początku drugiej połowy to Lech został w szatni i przez dobre 10. minut to piłkarze z Gliwic mieli inicjatywę w tym meczu. Jednak Poznaniacy mogli nieco zgasić zapał piłkarzy Piasta. Marcin Robak otrzymał świetne podanie ze środka pola i pomknął na bramkę.  Uderzył bardzo precyzyjnie, ale Szmatuła wykazał się wyśmienitym refleksem i zdołał wyciągnąć piłkę zmierzającą przy słupku.

W 73. minucie Formella zrzucił kamień z serca poznańskiej publiczności. Lekkim precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w bramce. Warto dodać,  że w przekroju całego spotkania to była jedna bardzo dobrze wykonana akcja w wykonaniu byłego gracza Arki.

Lech był bardzo łakomy na kolejne gole. 200% sytuacje mieli Arajuuri lecz Fin trafił w Szmatułę, Formella - ale on też strzelił w bramkarza Piasta oraz Marcin Robak, ale zawsze uderzenia lądowały na bramkarzu Piasta. Wyglądało to tak, jakby Szmatuła zaszedł piłkarzom Lecha za skórę,  bo przyjmował w siebie istną kanonadę uderzeń.

90 minuta. Ostatnie minuty meczu. Piast przeprowadza akcje. Gliwiczanie strzelają gola. Spalony. Szybkie wznowienie Lecha. Gajosa biegnie z piłką. Celuje i uderza. Gol dla Lecha. Futbol jest dziwny, muszą to państwo przyznać.

Lech ostatecznie wygrywa w pełni zasłużenie 2:0. Poznaniacy cały mecz mieli pod kontrolą i pną się w tabeli. Piast w stagnacji pikuje w dół i nie wiadomo kiedy ta machina się zatrzyma. Jedno jest pewne, poprawy w meczu z Lechem nie było widać, zaś piłkarze Kolejorza odbijają się od dna ligowej tabeli i krok po kroku odrabiają straty do czołówki.

LECH POZNAŃ 2:0 PIAST GLIWICE

Bramki: 73 Formella, 90` Gajos

WIDZÓW: 11254

SĘDZIA: Paweł Raczkowski

SKŁADY:

LECH POZNAŃ:

Putnocky - Kędziora, Bednarek, Arajuuri, Gumny - Trałka, Tetteh, Pawłowski, Majewski, Jevtic - Robak.

PIAST GLIWICE:

Szmatuła - Sedlar, Korun, Hebert, Mraz - Pietrowski, Murawski, Bukata, Masłowski - Badia, Jankowski.


Avatar
Data publikacji: 28 sierpnia 2016, 17:24
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.