Ryszard Tarasiewicz
fot. Screen/www.youtube.com/watch?v=QehdW97s3g0&t=685s
Udostępnij:
WhatsApp
Kopiuj link
URL has been copied successfully!

Kontrowersja w meczu Warta Poznań-Górnik Łęczna. Trener grzmi. „To jest nielogiczne i nieprawdziwe”

W 28. kolejce Betclic 1. Ligi Warta Poznań przegrała u siebie z Górnikiem Łęczna 0:2 po golach Damiana Warchoła i Jonathana De Amo. Trener "Zielonych" Ryszard Tarasiewicz nie krył niedosytu z powodu porażki. - Wydaje mi się, że nie jesteśmy zespołem, który wyraźnie odbiega klasą drużyny, z którymi dotąd graliśmy - powiedział Tarasiewicz.

4 porażki, 1 remis - tak wygląda bilans Warty Poznań pod batutą trenera Ryszarda Tarasiewicza. W ostatnim meczu "Zieloni" musieli uznać wyższość Górnika Łęczna 0:2. W 26. minucie spotkania wynik meczu otworzył Damian Warchoł i to właśnie ta sytuacja budzi kontrowersje. Wówczas Sebastian Szczytniewski zagrał za linię obrony Warty Poznań. Dopadł do niej Przemysław Banaszak, który wydawało się, że był na pozycji spalonej. Sędziowie z Marcinem Szczerbowiczem i Marcinem Bonie na czele przeanalizowali sytuację w powtórkach i ostatecznie utrzymali decyzję sędziego Pawła Horożanieckiego.

- Uważam, że pierwsza bramka padła po błędzie - zawodnik Górnika Łęczna był na pozycji spalonej. Prawdopodobnie była wyrysowana linia, uważam jednak, że tych linii nie narysuje się w minutę. Chcieliśmy wyjaśnień w tej sprawie i kamarzysta pracujący dla telewizji powiedział, że się spóźnił z kamerą, także nie było klarownego obrazu. Także [mówienie o tym, że spalonego nie było - przyp.red] jest to tłumaczenie nielogiczne i nieprawdziwe - mówił na konferencji pomeczowej Ryszard Tarasiewicz. Z perspektywy trybuny prasowej faktycznie można było odnieść wrażenie, że był spalony. Podczas akcji Górnika nie tylko kamerzysta był spóźniony, ale i sędzia liniowy!

Pierwsza bramka ustawiła mecz. Warta w tym sezonie nie potrafi odrabiać strat i wyjść z opresji. - Ostatnio graliśmy z przeciwnikami, którzy byli bardzo dobrze dysponowani, zarówno technicznie, jak i motorycznie. Ale nie mogę mieć zarzutu do swojego zespołu - mówię to z pełnym przekonaniem. Stoję przy linii bocznej, znam tych zawodników. Prawdopodobnie brakuje nam tego, żeby jako pierwsi strzelić bramkę - dziś mieliśmy do tego okazje. Tak samo z Wisłą Kraków, ale znowu się nie udało - przekonywał szkoleniowiec "Zielonych".

Do kadry meczowej na mecz z Górnikiem wrócił Leo Przybylak, który nie jest jeszcze w pełni zdrowy. Z kolei poza kadrą znaleźli się Kacper Michalski i Bartosz Szeliga. Obaj borykają się z drobnymi urazami. - Mieliśmy też trochę problemów zdrowotnych - urazy mechaniczne czy mięśniowe, które się nawarstwiają. Dobrze, że teraz mamy prawie dziesięć dni przerwy do kolejnego meczu. Musimy się zregenerować. Choć nie sądzę, że w tym czasie odzyskamy wszystkich zawodników, którzy pauzują, to reszta bardzo dobrze pracuje na treningach. To na pewno nie jest łatwy moment dla zawodników - bo kiedy czują, że grają w miarę dobrze, a momentami nawet bardzo dobrze, a mimo to tracą bramki, to jest frustrujące - otwarcie przyznał trener.

W piątek do grupy kontuzjowanych dołączył kapitan Warty Poznań, Jakub Kiełb, który prawdopodobnie naderwał bowiem mięsień dwugłowy uda.

Warto dodać, że dla Warty porażka z Górnikiem była już 17. przegraną w tym sezonie. W kolejnym meczu drużyna Tarasiewicza zmierzy się z Miedzią Legnica. To spotkanie odbędzie się w poniedziałek, 21 kwietnia.


Data publikacji: 12 kwietnia 2025, 9:21
Zobacz również

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.